Rafał N. CEO
Temat: Zrezygnował ktoś z motocykla po wypadku?
2 lata temu przydzwoniłem w wyjeżdżający z podporządkowanej samochód. Wyjazd zasłaniała mi ("nomen omen"!) karetka. Moja wina. Wyprzedzałem na skrzyżowaniu. Taka była opinia drogówki. Teraz także i moja. Szkody własne oprócz zniszczonego GSX 1400, to kawałek asfaltu w kolanie i pęknięte żebra. Czyli nic wielkiego. W tym roku kupiłem "plastika". Miałem cykora siadając w siodle, ale nie mogłem się oprzeć... Uważam, że Pan Bóg specjalnie wystawił mi wtedy tego Peugeota przed koła :)! Inaczej pewnie bym się zabił przy innej okazji. Czułem się już za pewnie... Ten dzwon obdarzył mnie pokorą! Teraz odpuszczam przed skrzyżowaniem nawet kiedy mam pierwszeństwo i świeci mi na zielono:)... Czasem zastanawiam się, czy moja Aprilia nie "męczy się" pode mną i czy nie jeżdżę ciut zapobiegawczo... wtedy przypominam sobie mój lot i twarde lądowanie na asfalcie... wyrzuty sumienia idą precz. Oczywiście kiedy mogę odkręcić to odkręcam z wielka ochotą:)... ale teraz już wiem, że nie zawsze mogę:)... I to uważam, za cenną naukę wyniesioną z mojej "przygody":)... Szkoda mi tylko GSXa :(...Ps.
Jako ciekawostkę dodam, że w tym roku poraz kolejny przeczytałem "Motocyklistę doskonałego" i zupełnie inaczej go odebrałem... teraz już rozumiem co autor ma na myśli:)Rafał Nałęcz-Staniszewski edytował(a) ten post dnia 05.07.09 o godzinie 10:29