Temat: Zrezygnował ktoś z motocykla po wypadku?
Tomasz Olędzki:
Tak sobie myślę ciągle podczas kuśtykania o kulach: wsiadać jeszcze na motocykl czy nie wsiadac?
Tomku. Odpowiedź na to pytanie jest zawsze taka sama. Wsiadać! Nie ważne jaka trauma Cię spotkała, czy to wypadek na moto, czy autem, czy zostałeś napadnięty, czy to, że dziewczyna odeszła z Twoim najlepszym kumplem. Jeśli pozwolisz, by trudne doświadczenia rządziły Tobą, a nie Ty nimi, będziesz się ich bał do końca życia. Z kolei życie z takim lękiem budzi kolejne lęki i zmienia życie w wegetację.
Ze mną było tak: Pojechaliśmy ze znajomymi polatać na crossach koło Radomia. Hopa (dubel) miała wysoki profil i jakieś 12 metrów między szczytami. Niestety nie zatroszczyłem się, by w moim sprzęcie było zawsze wystarczająco paliwa. Przy najeździe, jakieś 1,5 - 2 metry od szczytu zgasł silnik. Nie doleciałem do lądowania - zrobiłem dziobaka i udeżyłem w przeciwstok. Mimo, że ewakułowałem się w locie udało mu się trafić mnie (na szczęście nie centralnie) w plecy. Nie byłem w dobrej formie przez następne pół roku.
Zamiast po tym czasie wsiąść na sprzęt i polecieć tą hopę jak zwykle kolejny raz, odpuściłem na 4 lata. Po tym czasie nie byłem już w stanie latać jak dawniej. I tak jest do dziś...
Tak więc reasumując. Nie poddawaj się, bo Twoje dzieci będą miały Tatę tchurza, który nie potrafi stawić czoła własnym lękom - w konsekwencji będą takie same, a tego z pewnością byś dla nich nie chciał...
Nie namawiam broń boże do zbędnego ryzyka - żeby nie było wątpliwości. Namawiam do stawiania czoła własnym strachom i demonom. To tyle...
Pit