Temat: Moc naszych sprzętów a możliwości wykorzystania cywilnego.
Dariusz M.:
Sorry ale to że TY tak nie jeździsz - nie znaczy że WIĘKSZOŚĆ tak nie jeździ...
Kolega przede mną napisał, że wszyscy, więc sprostowałam. Cały czas piszemy o tej większości. To może sprecyzujmy jeszcze gdzie.
Na wielkopolskich długich prostych da się zasuwać z takimi prędkościami. W Małopolsce masz wioskę za wioską, asfalt kiepski i kręty. 180 km/h jesteś w stanie rozwinąć na kilku zaledwie drogach, ale i tu sporo osób opisuje swoje wyczyny, jakby poniżej 200 km/h nie schodzili. No, chyba, ze zasuwają autostradą, albo Zakopianką w kółko ;)
Przejrzałem Twoje posty - nie napisałaś o swoim doświadczeniu - może po prostu nie miałaś okazji spotkać nikogo na drodze?
O, tak... dobry argument. :/
A nawet gdyby, to sugerujesz, że z domu nie wychodzę i samochodem też nie jeżdżę?
Lub tak się koncentrujesz na kontroli prędkości że nie zauważasz tych co Cię wyprzedzają? ;)
Z pewnością nie zauważam, To przez te wibracje. V-ka, te sprawy...
Słuchaj, tu nie jest grono czy onet, gdzie dzieciaki z plakatami na ścianach piszą jak to śmigają - za to akurat mogę ręczyć.
Nikt tu (na ogół) opowieści dziwnych nie wstawia, tak samo jak nikt tu specjalnie nie uprawia hipokryzji jaka się w tym wątku pojawiła.
Ot, spadek ciśnienia czy cuś...
Słuchaj, nikomu tutaj nie zarzuciłam, że zmyśla ile to jeździ. Napisałam, że wielu tak mówi. Również moich znajomych, kumpli... Pisza tak ludzie na innych forach. Nie zgaduję kto mówi prawdę, a kto dodaje sobie... nie wiem właśnie czego. Ale pośród tych, których mijam, czy spotykam na drogach zaledwie w pojedynczych przypadkach widzę bardzo wysokie prędkości. Zazwyczaj tempo jest podobne, albo spotykamy się na parkingach, czy stacjach benzynowych.
A może warto zauważyć, że ktoś może mieć inne zdanie? Że ktoś tak poprawnością i techniką "skrzywiony" jak Tomek Kulik może faktycznie być poprawny do bólu, że trafiają się myślący inaczej niż Ty i jeżdżący inaczej?
I zamiast określać ich mianem hipokrytów, czy wyliczać, że pewnie doświadczenia nie mają, uznać że tacy też mają prawo powiedzieć "jeżdżę wolniej"? Mam zapas mocy, ale nie wykorzystuję?
Bo zaczynam odnosić wrażenie, że nawet jeśli tak nie jest, to należy mówić "zapierniczam" bo inaczej nie wypada.
Aha, w sumie na moto jakieś 55-60 tys. km