Temat: Kolejny debilny i szkodliwy artykuł
A może by tak:
Do Pani Elżbiety Turlej
Szanowna Pani,
Po lekturze Pani Artykułu „Wyścig ze śmiercią” chciałbym zakwestionować Pani dziennikarski obiektywizm. Myślę, że przedstawia Pani motocyklistów przez pryzmat tylko małej próbki tej grupy społecznej i to dobranej, co najmniej niefortunnie. Na podstawie rozmów z kilkoma motocyklistami i pobieżnej lekturze internetowych forów o tematyce motocyklowej stworzyła Pani bardzo niesprawiedliwy obraz motocyklistów. Zapewniam Panią, że nie każdy motocyklista odnajduje przyjemność w szaleńczej, bardzo szybkiej (ponad 200 km/h) jeździe po mieście, w stawianiu motocykla na tylne koło i ucieczkach przed policją. Tylko niektórzy z nas nie dbają o swoje życie, wyznają specyficzne poglądy w stylu „żyć szybko i umrzeć młodo”, i za nic mają przepisy ruchu drogowego,
Przeważająca część motocyklistów to ludzie „normalni” dla których motocykl jest po prostu hobby, a często czymś więcej – pasją. Ci ludzie studiują, pracują, mają rodziny i naprawdę nie bawią ich wyścigi pomiędzy samochodami z prędkością bliską prędkości dźwięku. Motocykl służy im do bliskich i dalekich wycieczek, dojazdów do pracy, a także zabawy. Bo jazda na motocyklu to naprawdę ogromna przyjemność, moim skromnym zdaniem niemożliwa do porównania z niczym innym. To uczucie bezgranicznej wolności, nie skrępowanej dachem samochodu, bardziej ekscytującej niż jazda na rowerze i zawsze wiążącej się pewnymi wyrzeczeniami...
Powinna Pani wiedzieć, że motocyklowe towarzystwo stanowi jedna z najbardziej zżytych i lojalnych grup społecznych. Sam zwyczaj pozdrawiania się poprzez unoszenie lewej ręki do mijanych motocyklistów ukazuje sympatię, jaką darzymy się wzajemnie. Tym, co nas łączy jest nie tylko wspólna pasja, ale także szereg wyrzeczeń, które każdy z nas ponosi, żeby robić to, co kocha – jeździć. Dla jednych są to wyrzeczenia finansowe, przecież zakup i utrzymanie motocykle to często wydatek zbliżony do posiadania samochodu. Łączy nas także ponoszone ryzyko. Oczywiście, że zdajemy sobie sprawę, że jazda no motocyklu jest bardzo niebezpieczna, podejmujemy to ryzyko świadomie. Uczymy się techniki jazdy, na kursach i jedni od drugich, dbamy o nasze rumaki, przecież ich stan techniczny jest jednym z elementów wpływających na nasze bezpieczeństwo. Przykładów jest wiele, ale wniosek pozostaje ten sam. Motocykliści są odpowiedzialni i rozsądni, może poza nastoletnimi oszołomami, którzy po prostu nie dojrzeli jeszcze od motocykla (mam wrażenie, że to takich miała Pani w większości rozmówców). Z moich osobistych obserwacji wynika, że takich ludzi jest coraz mniej, za to poznaje wielu „myślących” motocyklistów.
Oczywiście daleko nam do aniołków na trójkołowych rowerkach Zdarza nam się przekraczać prędkość, czasami nawet znacząco, ale proszę mi pokazać samochód, który porusza się z dozwoloną prędkością, którego kierowca przestrzega wszystkich przepisów. Wcale nie różnimy się tak bardzo o kierowców czterech kółek. Co więcej, na szybką jazdę pozwalamy sobie zwykle wtedy, kiedy warunki są odpowiednie i kiedy nie stwarzamy w ten sposób zagrożenia. Czy przeciskanie się w korkach pomiędzy samochodami jest, aż tak uciążliwe? Myślę, że najgłośniej krytykują je kierowcy, którzy aż gotują się ze złości stojąc w korkach i najprościej w świecie zazdroszczą nam swobody ruchów i pokazują to bardzo dostanie, utrudniając nam jazdę. Pocieszający jest fakt, że coraz częściej słyszę o sytuacjach, kiedy samochody trzymają się jednej strony pasa ruchu, ułatwiając motocyklistom przejazd przez korki.
Droga Pani, interesuje mnie jeszcze jeden fakt. Gdzie Pani widziała motocykl, który w 2 sekundy rozpędza się do 150 km/h? Ja osobiście jeszcze nie widziałem. Ale chciałbym Radzę do następnego artykułu przygotować się lepiej i bardziej szczegółowo zbadać zagadnienie, o którym zamierza Pani pisać. Czasami losowo wybrane opinie i fakty są krzywdzące dla większości (przynajmniej w przypadku motocyklistów), Gdyby chciała Pani poznać inną stronę motocykli i „myślących” motocyklistów zapraszam na nasze forum Chętnie opowiemy więcej. W końcu chodzi o nasza pasję, czy sposób na życie!