Temat: Kluby Motocyklowe
nn nn:
Arkadiusz Drewicz:
Tekst kogoś anonimowego nie zasługuje na żaden komentarz, ponieważ najlepiej pisać pierdoły nie podpisując się. Nie wnikam już z jakiego powodu. Skuszę się tylko na drobną uwagę. Widać dokładnie, że ktoś nie przeczytał jednak tych 39 stron ponieważ kilka osób pisało co robi w klubie czym się klub zajmuje itd. Sorty mundurowe są tylko dodatkiem do tego wszystkiego, także wspólnej jazdy motocyklem, i wspólnego spędzania czasu, i tego wszystkiego czym jest klub dla ich członków ale o tym akurat osobnik nn nie ma zielonego pojęcia.
Witam ponownie! Widzę że Pan Arkadiusz dał się delikatnie sprowokować a to dobrze. Powód dla którego się nie przedstawiłem jest prozaiczny i świadczy o tym że mam jako takie pojęcie o klubach . Mianowicie gdyby dyskusja się rozwinęła to przyznasz mi rację Drogi Arku mogłoby to zaowocować trwałymi zmianami w mojej twarzoczaszce ,ponieważ w klubach MC najpierw się bije , a potem pyta kto był winny i za co. Oczywiście jest to tylko hipoteza , ale ja nie chcę mieć nawet zalążka takiego problemu. Jak wiadomo w tym małym światku są ludzie posiadający mózg i nie posiadający mózgu oraz tacy którzy pozwalają sobą manipulować a to już jest niebezpieczne. Nie przedstawiłem się również dlatego że nie chcę nikogo oskarżać i obrażać. Nie przeżyłem żadnych traumatycznych chwil które wywarły "gigantyczne piętno na mojej psychice". Chciałem jedynie dowiedzieć się co o tym myślicie i jaką macie wiedzę na temat niesamowitych motocyklistów firmujących się szacunkiem, wspólną pasją, honorem. Bo przyznacie mi chyba , że pisanie 39 stron postów bez znajomości genezy problemu jest chyba trochę mało świadome. Również czytanie w gazetkach motocyklowych opisów klubów pisanych przez nich samych oraz postów na forum opisujacych życie klubowe w samych superlatywach nie daje odpowiedzi na pytanie - dlaczego i za co można dostać w mazak? Przecież o ile się ze mną zgodzicie są to normalni ludzie : przedstawiciele handlowi, mechanicy, sklepikarze, budowlańcy, właściciele prywatnych biznesów, lekarze. W którym miejscu następuje zmiana, że zgoła inteligentni ludzie generują gówniarskie zachowania. Panie Arku może w FG Zryw życie klubowe jest sielanką , bo tam gdzie ja się zatrzymałem było, jest i będzie zdecydowanie inaczej. Pozdrawiam wszystkich serdecznie. nn
Nie dałem się sprowokować, tylko grzecznie odpisałem, na czyjeś jednostronne i generalizujące zarzuty. Otóż chyba się mylisz co do swoich obaw, ponieważ wiele tu piszących, jak i na innych forach, występuje pod swoim prawdziwym imieniem i nazwiskiem, np Tomek Kulig, i bluzgają na kluby nieważne czy sobie na to zasłużyły czy nie, znowu generalizując i wrzucając wszystkich do jednego wora. Tak więc Twoja hipoteza chyba jest błędna, ponieważ nie spotkałem się z tym by ktoś z jakiegoś klubu namierzał delikwenta, i go ścigał czy nawiedzał w celach wiadomych. A przecież wszyscy w Warszawie i okolicach wiemy gdzie Tomek Kulig urzęduje, jak i inni którzy na GL umieszczają swoje opisy, zakłady pracy itd. Tak więc, jeszcze raz - nie przesadzaj.
Poza tym dobrze znam i mam kolegów w innych klubach, czy to MC czy FG, i naprawdę nie spotkałem się raczej z tym co napisałeś, że najpierw się bije a później rozmawia. Owszem zdarzają się takie przypadki jak to w życiu - wszędzie są porąbani ludzie, jednak spotkałem się wiele razy że nawet jak coś komuś nie pasowało, to były rozmowy, rozmowy i jeszcze raz rozmowy, i jak one nic nie dały i dalej np jakiś klub sobie poza kongresem żył, na rozmowach się skończyło. Czasy że dochodziło do przemocy, już się mam nadzieje skończyły, zmierzając w kierunku rozmów. Oczywiście, jak napisałem ludzie są różni w każdych środowiskach, więc i tu mogą się zdarzyć przypadki przemocy przeważnie po alkoholu. Jak pisałem wielokrotnie potępiam to w całej rozciągłości, tak samo jak potępiam pisanie bzdur o klubach, powtórzę się - generalizowanie, i pisanie iż klub jest przedłużaniem penisa, leczeniem kompleksów itd.
Jest to bzdura, i zawsze bzdurnym tekstom będę się przeciwstawiał. Ktoś pisał że w klubach zatraca się główny sens tego wszystkiego czyli jeżdzenia motocyklem, Wydaje mi się iż moglibyśmy porozmawiać, już na prv, bo nie chciał bym publicznie tu lansować, kto ile km i gdzie wyjeżdża. A do tego wszystkiego dołączając pewne zorganizowane zasady, plus własna siedziba remontowana miesiącami własnymi rękami uzyskana po kilku letnich staraniach od miasta, wzajemna pomoc w dzień i w nocy, w każdych zagadnieniach życiowych nie tylko motocyklowych, wspólne wigilie, sylwestry, itd nie wspominając o wszelkiej pomocy każdemu kto jej potrzebuje (wiadomo że w zorganizowanej grupie łatwiej taką pomoc zorganizować i przygotować), ale też wiadomo że nie tlyko kluby charytatywnie się udzielają.Mając na uwadze to wszystko - naprawdę klub jest zajebistą sprawą. J
Zapraszam wszystkich kto chciałby zobaczyć jak to wygląda od wew do siedziby mojego klubu, w każdą srodę od 20, w Otwocku przy ulicy Poniatowskiego 7. MAmy wtedy dni otwarte i każdy z zew może przyjść i zobaczyć klub o "zakrystii"
Wracając do osobnika NN. Piszesz o pisaniu 39 stron bez znajomości genezy itd. Otóż przeważnie wyglądało to w ten sposób że osobnicy nie mający nic wspólnego z klubami pisali bzdury z niewiedzy, a ja i kilku kolegów pisaliśmy jak to jest od naszej strony. Piszesz że w prasie motocyklowej kluby piszą o sobie itd. No a kto ,ma napisać o klubach? Sam tekst o swoim klubie napisałem do ŚM.Pisać mają tacy jak Ty pełni uprzedzeń i obiekcji? Wiadomo ze można by było wogóle nie pisać, ale kongres dostał dwie strony od Potasa w każdym numerze więc z tego korzysta. Nie musisz czytać. Może czytać ten kto chciałby cokolwiek o klubie jakimś tam się dowiedzieć.
Powracajc do mojego klubu skoro o nim zacząłeś, nie wiem co masz na myśli pisząc o silenace która jest w moim klubie a nie ma jej w klubach MC? Z doświadczenia wiem iż mój klub stosuje zasady i wew przepisy takie same jak niektóre kluby MC, a nigdy nie mieliśmy problemów z przemocą, czy prymitywnym zachowaniem, więc nie wiem o co Ci chodzi. Żeby być pełnoprawnym członkiem moje klubu muszą minąć co najmniej 3 lata, zostają tylko ci którym naprawdę zależy, jak ktoś z nas potrzebuje pomocy w każdej sprawie, może na drugiego liczyć nie zależnie od pory dnia czy nocy, jako przykład podam Ci iż jak miałem wypadek na motocyklu (czołowe z samochodem) kilka set km od domu, w ciągu paru chwil miałem zapewniony hotel, motocykl był zabezpieczony, świadkowie spisani, później transport motocykla, mnie samego, ze szpitala, z hotelu itd. O nic się nie musiałem martwić.Później oględziny rzeczoznawcy, pomoc w odszkodowaniu itd itp, nie raz ktoś z nas był w takiej sytuacji i zawsze to wyglądało w ten sam sposób. Podobnie jak remonty w domach, przeprowadzki, krew dla ciotki na operacje, nocleg, i każda inna sprawa która wymaga pomocy kogoś obcego nie z rodziny. W klubach takie sytuacje są normalne, oczywiste i automatyczne.
Powiecie że tak jest wszędzie, ok, zgadzam się, tylko jak pisałem tutaj jest to naturalne i nie musisz się martwić czy akurat ten czy tamten znajdzie chwilkę czasu by pomóc, i czy cos załatwić. Tutaj po prostu jest to pewne jak "w banku".
I to tyle, od całe klubowanie, pozostaje jeszcze tylko najważniejsza sprawa jak przyjaźń i koleżeństwo, kultywowanie tradycji klubu w moim przypadku istniejącego w moim mieście 50 lat temu, no i chęć niesienia pomocy innym W zorganizowanej grupie jest to o wiele łatwiejsze. Ale o tym nie będe się rozpisywał bo przecież pomagają nie tylko kluby, jak i przyjażń występuje w wielu środowiskach, nie koniecznie klubowych.
Pozdrawiam