Temat: KAMPANIA !!
Jakub J.:
Darek, ale raz jeszcze powtorze nie jestem za wskazywaniem kierowcow aut palcem i nazywaniem frustratami bo zazdroszcza mi motocykla.
Ta zazdrość prowadząca do agresji to tak jak Tomek wyjaśniał a Sławek objaśniał - trochę w kategorii żartu.
Natomiast co do kierowców aut - przecież w większości przypadków to również MY nimi jesteśmy.
Tak jak koledzy w Niemczech - tak ja co roku po tygodniu w Austrii wracam do Polski i... porażka...
Zrobiłem po Austrii w parę dni ok 1500km i nie zaliczyłem ANI JEDNEJ niebezpiecznej sytuacji. Tyle że tam nikomu nie sprawia problemu jeżdżenie 30km/h przez przejście koło szkoły, 50 w miastach i miasteczkach i ok 100 poza miastem.
Jadąc w zeszły poniedziałek po powrocie z Austrii do pracy (Mokotów-Praga) - zaliczyłem takich akcji KILKA!!!
W sytuacji gdy wszyscy (większość) są przewidywalni - również poprawia to bezpieczeństwo innych, którym czasem przyjdzie do głowy odstawić na drodze jakąś sztukę.
Przypadek z gierkówki z wczoraj: jadę prawym pasem tak 120 na liczniku - czyli przekroczenie o realne kilkanaście. Przede mną jedzie koleś pewnie jakieś 100-110, bo powoli się do niego zbliżam.
W dobrej do wyprzedzania odległości - widzę leci z tyłu Q7, dobrze ponad 160 - więc wyboru nie mam, muszę hamować, mimo że prędkość rozsądna bo inaczej zajechałbym gościowi drogę.
Ilu zajedzie?
Problem polega na NIEPRZEWIDYWALNOŚCI zachowań na drodze. Jeden jedzie poniżej dopuszczalnej, bo nie wie, bo ma punkty, bo na wszelki wypdaek, drugi leci trochę szybciej a trzeci - dwa razy za szybko.
I awantura gotowa.
Zobaczcie że w Niemczech jakoś to działa - o ile wiem zamiast ograniczenia prędkości jest pomiar odległości do poprzedzającego pojazdu. I radzą sobie, i na 4 i na 2oo...