Temat: idzie wiosna, będą warzywa (????!!!!!)
To ja moze cofne sie do etapu rozmowy jeszcze sprzed petycji :-) Tak na chwile, ale w slusznej moim zdaniem sprawie.
Otoz wracajac do tego co najbardziej dziala na wyobraznie czlowieka, to powiem Wam, ze od wczoraj tak czytam rozne fora, strony o tematyce motocyklowej i nabieram lekkiego niesmaku. Czytam i mysle co faktycznie najbardziej dziala na moja wyobraznie? I tak wlasnie wracam dzisiaj po pracy do domu, zjezdzam moja CBRa na parking, wylaczam silnik i zdejmuje kask. W tym momencie podchodzi do mnie straznik, tak patrzy i mowi: "wie Pan, moj syn mial taka sama CBRke, dobry motocykl", wiec ja wlaczajac sie do rozmowy zagaduje: "a co sprzedal, na co wymienil", na co facet odpowiada: "nie nie sprzedal, mial wypadek 3 tygodnie temu na Krakowskiej, motocykl doszczetnie splanal" :-/// W tym momencie nie wiedzialem co powiedziec, siegnalem pamiecia, o czym to sie prasa rozpisywala, co jak jaki wypadek, zginal, nie zginal, ale co najmniej glupio pytac. Po chwili dowiedzialem sie, ze chlopak przezyl, tylko ma rozciety caly brzuch i nie ma sledziony. Podobno jakas nie do konca trzezwa kobieta wyszla na ulice czy cos. Na szczescie jej nie zabil. Na szczescie nie zabil tez siebie.
Nie wiem ile chlopak jechal, nie chce oceniac, bo nie o to mi w tym poscie chodzi. Chodzi o to, ze gdy wypadek trafia sie komus kogo znamy, komus kto nawet parkuje na tym samym parkingu, to jest to taki powod do zastanowienia sie nad tym wszystkim, jakiego nie zastapi zadna kampania.
Niestety to najbardziej drastyczny z mozliwych sposobow na zwizualizowanie sobie skutkow "niebezpiecznej" jazdy i kompletnie nikomu tego nie zycze!!!
Cofajac sie jeszcze jakies 10 lat wstecz, pamietam moja pierwsza i mam nadzieje ostatnia glebe na asfalcie. Faktycznie bedac 19 / 20 latkiem czlowiek nie zdaje sobie sprawy z zagrozen jakie czekaja na nas gdy wsiadamy na motocykl. Ja wowczas jak to powiedzial moj kolega mialem wiecej szczescia niz rozumu, bo z powaznej wizualnie gleby wyszedlem jedynie z rozwalonym nadgarstkiem. Ponadto nie zabilem swojego pasazera co jest juz kumulacja szczescia. ALE, to co dotarlo do mojej wowczas (nie ma co sie oszukiwac) pustej glowy byc moze w pozniejszych latach uratowalo mi zycie. Kilka osob juz tu pisalo, ze najlepszym lekarstwem na brawure jest gleba i poczucie na wlasnej skorze tego, czego nie da sie chyba opisac. Pewnie i tak jest, byle nie ze szkoda dla ciala, ktore mamy przeciez tylko jedno :-/
No dobra koniec tych wywodow podlysialego 30-latka :-) Pewnie troche odszedlem od tematu, przepraszam jezeli kogos zanudzilem :-)
Mariusz M. edytował(a) ten post dnia 21.04.09 o godzinie 19:20