Temat: Debata w Polityce
Kusi mnie żeby tam pójść i zapytać szanowną pismaczkę, jakim prawem użyła sformułowania "motocyklista" w celu opisania wariata na ściagczu. Bo ten artykuł nie jest o mnie, a przecież prawko kat. A jest w portfelu i motocykl stoi przed domem (i nie tylko stoi), więc chyba motocyklistką jestem.
Ta pani zapomina, że większość motocyklistów nie pasuje do jej opisów, ale mogą stać się ofiarami puszkarzy przez tak lekceważący ton, jakim się posłużyła.
Zresztą, nie będę daleko szukać - jeżdżę na niewielkim chopperze, którym trudno "zapier***", bo taka jego natura. Bywa, że nawet mam problemy z puszkami, bo dla nich czasem 120 km/h na zwyczajnej krajówce to za mało. Motocykl jest na tyle "szczupły", że można spokojnie przeciskać się w korkach. Jestem bardzo uprzejma, empatyczna i chcę promować pozytywny wizerunek motonity. Niestety - gdy zaczyna zmierzchać puszkarze już nie widzą małego chopperka, a jedynie pojedyncze światło "dawcy nerek". U niektórych puszkarzy budzi się wtedy myśl o zbrodni doskonałej, bo przecież zawsze można się wytłumaczyć, że "stałem w korku, a moto pojawiło się nagle". Tylko ja się w takim razie pytam - przykład z ostatniej niedzieli - po co auto, które STOI w korku na lewym pasie drogi dwupasmowej i to nawet dość blisko lewego skraju swego pasa, nagle zaczyna zjeżdżać na środek, gdy widzi powolutku zbliżające się pojedyncze światło między pasami? Być może miało miejsce wylewanie krokodylich łez, że motocykl porysował lusterko za xxx zł. Jestem jednak pewna, że ten chory umysłowo kierowca nie pomyślał, że motocyklista, na którego nagle zjeżdża ma dwie opcje - jechać dalej "drapiąc" albo dać się rozwalić. Ciekawe, czy wykonałby ten sam manewr, gdyby między pasami szedł człowiek rozdający gazety?
Zamiast pisać kolejne kretyńskie artykuły o patologicznej mniejszości wśród motocyklistów niech napiszą artykuł o tym, jak to puszkarze nastają na nasze życie, zdrowie i mienie. Może jeden z drugim zastanowią się, nim wyskoczą na lewoskręcie, zajadą drogę na rondzie, zapomną, że są podporządkowanej, albo zwyczajnie zechcą nam puknąć moto zajeżdżając drogę w korku. Bo martwemu motocykliście nie pomoże, że puszkarz powie "nie zauważyłem" i będzie wmawiał, że motocykl "zapier***", a trup w folii milczy i nie może wyjaśnić, że nawet jeśli jechał troszkę szybciej, to nie jest to powód, żeby go mordować.