Temat: chyba pierwsza ofiara w tym roku:(
Trochę gram w brydża i nasuwa mi się pewne porównanie.
Kiedyś znany arcymistrz określał na podstawie różnych czynników stopień karności kontry (w tym temacie nie jest istotne co to by mogło znaczyć). Za każdy czynnik doliczał lub odejmował punkty, np. długość koloru, wysokość licytacji, liczbę punktów, itd, co bardziej pomysłowi dodawali do listy głupią minę przeciwnika, stan upojenia partnera lub przeciwników itp.
Porównał bym to do zachowania czujności na drodze, a co za tym idzie i ograniczenia prędkości o X km/h. Przykłady: jakość drogi (dziury, pasy, wilgotnosć, temperatura), widoczność (zakręty, budynki, parkujące samochody, drzewa, pora dnia), możliwości niespodziewanych manewrów (zabudowania - nie mylić z obszarem zabudowanym, skrzyżowania, zatoczki, przydrożni sprzedawcy), obciążenie maszyny (pasażer, bagaże, mój gruby brzuch), ilość uczestników ruchu, własne samopoczucie i pewnie wiele innych.
Oczywiście nie zawsze i nie wszędzie się do tego stosuję, trochę fanu trzeba mieć (szczególnie w środowe wieczory i niedzielne popołudnia :), ale podczas jazd obowiązkowych (praca, sklep, jakieś inne sprawy do załatwienia) staram się zachowywać poprawnie.
I nie chodzi tu o łamanie przepisów (bo jak słusznie Tomek i jeszcze kilka osób zauważyło) robimy to często, tylko o zachowanie zdrowego rozsądku. Bo co mi z tego, że to nie będzie moja wina, ważniejsze jest, że moja dupa będzie obita. Zresztą podobnie robię jadąc puszką, tylko że w tym przypadku (w większości zdarzeń) chodzi tylko o kłopot związany z brakiem fury na jakiś czas, jadąc moto w większości przypadków o zdrowie i życie.
pozdrawiam
ps1. jakby się kto dziwił, to dziś jadę na przegląd okresowy, jak ktoś się nudzi to niech wpadnie to pogadamy (Suzuki Piaseczno, 16:30)
ps2. pisalem to przed pojawieniem się postu Piotrka :)
edit: ps2
Piotr Andrzej Krzysztof S. edytował(a) ten post dnia 16.02.11 o godzinie 07:53