Temat: pierwszy motocykl

edit: kasacjaWanda W. edytował(a) ten post dnia 13.07.11 o godzinie 16:40

Temat: pierwszy motocykl

edit: kasacja postaWanda W. edytował(a) ten post dnia 13.07.11 o godzinie 16:41
Krzysztof Borawski

Krzysztof Borawski inżynier serwisu
maszyn CNC, water
jet

Temat: pierwszy motocykl

Acha...

czyli jednak punkt 1. :-)

tak podejrzewałłlem... :-)

Wanda W.:
Krzysztof Borawski:
Szanowna Koleżanko,

Z całym szacunkiem do Twoich wieloletnich umiejętności jeździeckich, ale mam wrażenie:

1) że jako kobieta celowo nas prowokujesz do dyskusji, głosząc kontrowersyjny pogląd. :-)
2) kompletnie się nie rozumiemy. :-(
3) brakuje Ci wiedzy i doświadczenia żółtodzioba, który zaczynał od motorynki, simsona, mz etz. ;-/

Wielokrotnie w życiu miałem glebę na różnych motocyklach i to doświadczenie i nabyte w ten sposób odruchy wielokrotnie ratowały mnie w różnych sytuacjach.

Więc Twój brak tego typu doświadczeń to żadna zaleta, a nawet obawiam się, że duża wada, to tylko chciałem powiedzieć.

PS. Umiem czytać ze zrozumieniem :-)

Uprzejmie dziękuję za sporządzenie mojego portretu psychologicznego:).
Motorynki nie miałam, za to, jako młoda panna, jeździłam na romecie i ETZ - tzw. odkurzaczu. Od razu wyjaśniam, że tych utrojstw nie wliczam do mojej "kariery" motocyklowej. Myślałam jednak, że nie muszę opowiadać swojej historii, poczynając od króla Piasta:).
No, nieważne.
Macie rację Panowie, jeżeli można mieć rację w kwestii wygłaszanych opinii, bo, jak zapewne Wam wiadomo, nie mają one wartości logicznej:).
Pozdrawiam serdecznie:)
Andrzej Szulęcki

Andrzej Szulęcki Prezes Zarządu,
Eurowizja sp.z o.o.

Temat: pierwszy motocykl

Wanda W.:
Krzysztof Borawski:
Szanowna Koleżanko,
......

Ja bardzo dziękuję za płomienne kazanie, ale chyba nie przeczytałeś ze zrozumieniem:)
Ani nie napisałam, że wiem wszystko, ani że inna opcja (czyli, że się jednak wywalimy) jest niemożliwa.

Nie bardzo zaś do mnie przemawia nauka umiejętnego i szczęśliwego przewracania się...
Nawet - o zgrozo - gdybym mojego harego specjalnie wywróciła, to czego mnie to nauczy? Motocykle przewracają się jednak zazwyczaj w sposób nieprzewidziany i wtedy reagujemy intuicyjnie; wykorzystując oczywiście swoje umiejętności, ale jednak to są odruchy.
Masz rację - jak przyjdzie "ten" moment, to okaże się czy dam radę zapanować nad moim moto, ale póki co nie mam zamiaru wprowadzać go w shimmę, żeby to sprawdzić:). Równie dobrze można trenować wywracanie się pod prysznicem, żeby - jakby co - się nie zabić:D

Wiesz co. W 100% się z Tobą zgadzam. Jak czytam posty, że musisz się przewrócić bo tak to już jest to ręce załamuję. Co to za myślenie?!

Po to są książki, ludzie z doświadczeniem żeby korzystać z ich wiedzy i za wszelką cenę starać się unikać niebezpiecznych sytuacji.

Ludzie sami się proszą o asfalt w dupsku. Dziś kurs kończyłem. 3h po mieście jeździłem. Kurde. Kolesie w sandałach, krótkich spodenkach, koszulkach to standard. Niektórzy z "plecakami" ubranymi tak samo. Jakaś paranoja dla mnie.

Trzeba mieć na uwadze, że wywrotka jest możliwa i się zabezpieczać ale nie zakładać, że ja na pewno się wywalę. I jeszcze trenować do tego. Niby jak?

Temat: pierwszy motocykl

Andrzej Szulęcki:
Wanda W.:
Krzysztof Borawski:
Szanowna Koleżanko,
......

Ja bardzo dziękuję za płomienne kazanie, ale chyba nie przeczytałeś ze zrozumieniem:)
>........................

Wiesz co. W 100% się z Tobą zgadzam. Jak czytam posty, że musisz się przewrócić bo tak to już jest to ręce załamuję. Co to za myślenie?!
...............
Dziękuję Ci Rycerzu, żeś mężnie stanął po stronie niewiasty (a właściwie, jak sądzę, po stronie swoich poglądów po prostu). Widać nie wszyscy Panowie odmienność opinii, prezentowanych przez kobietę, potrafią skwitować tylko kobiecą logiką bądź chęcią prowokacji. To budujące!
PozdrawiamWanda W. edytował(a) ten post dnia 20.07.11 o godzinie 18:58
Krzysztof Borawski

Krzysztof Borawski inżynier serwisu
maszyn CNC, water
jet

Temat: pierwszy motocykl

Szanowny Kolego,

Twoja wypowiedź to czysta nadinterpretacja mojej do celu udowodnienia swojej racji.

Nie wiem jakie Ty masz doświadczenia życiowe, ale moje jest takie: żeby coś dobrze poznać, nauczyć się, trzeba się czasami "sparzyć". Pomaga to uniknąć w przyszłości "totalnego poparzenia". Daje to w życiu tak zwane "negatywne doświadczenie".

Unikanie "za wszelką cenę niebezpieczeństw" w życiu jest moim zdaniem błędne. Ponieważ nie masz możliwości uczenia się empirycznie. Dlatego w życiu trzeba podejmować skalkulowane ryzyko. Moim zdaniem nie nauczysz się wszystkiego z książek tak jak sugerujesz. Ale to moje zdanie... Twoje prawo do innego... Szanuję to.

Szanowna Koleżanka moim zdaniem pragnie udowodnić swoją wyższość nad Nami wygłaszając pogląd, że przez 6 lat ani razu nie przewróciła się. Reszta nacji, która leżała to cieniaki.

Moim zdaniem to błąd. Bo albo jeździła dookoła bloku przez te długie lata, albo wypowiada się na temat, którego kompletnie nie rozumie. Bez urazy oczywiście.

Jak się trenuje? Tak jak małe dziecko uczy się chodzić... Od małych kroczków... Które Wy Szanowna Koleżanko i Szanowny Kolego pominęliście w swoim "rozwoju" motocyklowym jako kompletnie niepotrzebne i śmieszne.

To moje zdanie, Wasze jest inne. I to jest piękne na tym świecie. Różnorodność. :-)

Apropo paranoi... o której napisałeś. Idealne zabezpieczenie wszystkiego, wszystkich i wszędzie to jest dopiero paranoja moim zdaniem. Taki świat nie istnieje, a dążenie do tego jest właśnie bardzo niebezpieczne.

Totalna Kontrola dla bezpieczeństwa wszystkich i jedynie słusznych ideii... chyba to już przerabialiśmy w historii wielokrotnie, wiadomo z jakim skutkiem...
Andrzej Szulęcki:
Wanda W.:
Krzysztof Borawski:
Szanowna Koleżanko,
......

Ja bardzo dziękuję za płomienne kazanie, ale chyba nie przeczytałeś ze zrozumieniem:)
Ani nie napisałam, że wiem wszystko, ani że inna opcja (czyli, że się jednak wywalimy) jest niemożliwa.

Nie bardzo zaś do mnie przemawia nauka umiejętnego i szczęśliwego przewracania się...
Nawet - o zgrozo - gdybym mojego harego specjalnie wywróciła, to czego mnie to nauczy? Motocykle przewracają się jednak zazwyczaj w sposób nieprzewidziany i wtedy reagujemy intuicyjnie; wykorzystując oczywiście swoje umiejętności, ale jednak to są odruchy.
Masz rację - jak przyjdzie "ten" moment, to okaże się czy dam radę zapanować nad moim moto, ale póki co nie mam zamiaru wprowadzać go w shimmę, żeby to sprawdzić:). Równie dobrze można trenować wywracanie się pod prysznicem, żeby - jakby co - się nie zabić:D

Wiesz co. W 100% się z Tobą zgadzam. Jak czytam posty, że musisz się przewrócić bo tak to już jest to ręce załamuję. Co to za myślenie?!

Po to są książki, ludzie z doświadczeniem żeby korzystać z ich wiedzy i za wszelką cenę starać się unikać niebezpiecznych sytuacji.

Ludzie sami się proszą o asfalt w dupsku. Dziś kurs kończyłem. 3h po mieście jeździłem. Kurde. Kolesie w sandałach, krótkich spodenkach, koszulkach to standard. Niektórzy z "plecakami" ubranymi tak samo. Jakaś paranoja dla mnie.

Trzeba mieć na uwadze, że wywrotka jest możliwa i się zabezpieczać ale nie zakładać, że ja na pewno się wywalę. I jeszcze trenować do tego. Niby jak?Krzysztof Borawski edytował(a) ten post dnia 20.07.11 o godzinie 20:04
Andrzej Szulęcki

Andrzej Szulęcki Prezes Zarządu,
Eurowizja sp.z o.o.

Temat: pierwszy motocykl

Krzysztof Borawski:
Szanowny Kolego,

Twoja wypowiedź to czysta nadinterpretacja mojej do celu udowodnienia swojej racji.

Po pierwsze nic nie udowadniam. Napisałem o podejściu.

Nie wiem jakie Ty masz doświadczenia życiowe, ale moje jest takie: żeby coś dobrze poznać, nauczyć się, trzeba się czasami "sparzyć". Pomaga to uniknąć w przyszłości "totalnego poparzenia". Daje to w życiu tak zwane "negatywne doświadczenie".

Odkąd się sparzyłem zacząłem szukać sposobów jak można tego uniknąć.

Unikanie "za wszelką cenę niebezpieczeństw" w życiu jest moim zdaniem błędne. Ponieważ nie masz możliwości uczenia się empirycznie. Dlatego w życiu trzeba podejmować skalkulowane ryzyko. Moim zdaniem nie nauczysz się wszystkiego z książek tak jak sugerujesz. Ale to moje zdanie... Twoje prawo do innego... Szanuję to.

Nie jest błędem. Świat istnieje na tyle długo, że inni ludzie przeżyli już bardzo dużo. A niektórzy o tym nawet napisali. Inni dalej piszą.

Szanowna Koleżanka moim zdaniem pragnie udowodnić swoją wyższość nad Nami wygłaszając pogląd, że przez 6 lat ani razu nie przewróciła się. Reszta nacji, która leżała to cieniaki.

Moim zdaniem to błąd. Bo albo jeździła dookoła bloku przez te długie lata, albo wypowiada się na temat, którego kompletnie nie rozumie. Bez urazy oczywiście.

Jak się trenuje? Tak jak małe dziecko uczy się chodzić... Od małych kroczków... Które Wy Szanowna Koleżanko i Szanowny Kolego pominęliście w swoim "rozwoju" motocyklowym jako kompletnie niepotrzebne i śmieszne.

Tym się różnimy od dzieci, że one nie rozumieją. Jak do mnie się mówi - nie hamuj na pasach a szczególnie po deszczu to nie hamuję. Wcześniej nikt mi nie powiedział żeby na skręconych kołach nie naciskać przedniego hamulca a najlepiej żadnego i były rany.

To moje zdanie, Wasze jest inne. I to jest piękne na tym świecie. Różnorodność. :-)

Apropo paranoi... o której napisałeś. Idealne zabezpieczenie wszystkiego, wszystkich i wszędzie to jest dopiero paranoja moim zdaniem. Taki świat nie istnieje, a dążenie do tego jest właśnie bardzo niebezpieczne.

Nie rozumiem. Jakie zabezpieczenie? Raczej korzystanie z wiedzy innych.

Totalna Kontrola dla bezpieczeństwa wszystkich i jedynie słusznych ideii... chyba to już przerabialiśmy w historii wielokrotnie, wiadomo z jakim skutkiem...

Ok. Dla mnie możesz się rozpędzić do 150km i zahamować na piachu. Czemu nie. W końcu trzeba się uczyć upadać. I trenować.
Andrzej Szulęcki:
Wanda W.:
Krzysztof Borawski:
Szanowna Koleżanko,
......

Ja bardzo dziękuję za płomienne kazanie, ale chyba nie przeczytałeś ze zrozumieniem:)
Ani nie napisałam, że wiem wszystko, ani że inna opcja (czyli, że się jednak wywalimy) jest niemożliwa.

Nie bardzo zaś do mnie przemawia nauka umiejętnego i szczęśliwego przewracania się...
Nawet - o zgrozo - gdybym mojego harego specjalnie wywróciła, to czego mnie to nauczy? Motocykle przewracają się jednak zazwyczaj w sposób nieprzewidziany i wtedy reagujemy intuicyjnie; wykorzystując oczywiście swoje umiejętności, ale jednak to są odruchy.
Masz rację - jak przyjdzie "ten" moment, to okaże się czy dam radę zapanować nad moim moto, ale póki co nie mam zamiaru wprowadzać go w shimmę, żeby to sprawdzić:). Równie dobrze można trenować wywracanie się pod prysznicem, żeby - jakby co - się nie zabić:D

Wiesz co. W 100% się z Tobą zgadzam. Jak czytam posty, że musisz się przewrócić bo tak to już jest to ręce załamuję. Co to za myślenie?!

Po to są książki, ludzie z doświadczeniem żeby korzystać z ich wiedzy i za wszelką cenę starać się unikać niebezpiecznych sytuacji.

Ludzie sami się proszą o asfalt w dupsku. Dziś kurs kończyłem. 3h po mieście jeździłem. Kurde. Kolesie w sandałach, krótkich spodenkach, koszulkach to standard. Niektórzy z "plecakami" ubranymi tak samo. Jakaś paranoja dla mnie.

Trzeba mieć na uwadze, że wywrotka jest możliwa i się zabezpieczać ale nie zakładać, że ja na pewno się wywalę. I jeszcze trenować do tego. Niby jak?

Temat: pierwszy motocykl

Krzysztof Borawski:
Szanowny Kolego,

Twoja wypowiedź to czysta nadinterpretacja mojej do celu udowodnienia swojej racji.

Krzysztofie, na boga, czy mógłbyś porzucić ten protekcjonalny ton? Lubisz, kiedy zwracają się do Ciebie (dorosłego faceta), jak do dziecka pozbawionego prawa do własnego zdania?

Nie wiem jakie Ty masz doświadczenia życiowe, ale moje jest takie: żeby coś dobrze poznać, nauczyć się, trzeba się czasami "sparzyć". Pomaga to uniknąć w przyszłości "totalnego poparzenia". Daje to w życiu tak zwane "negatywne doświadczenie".

Czyli, jak mawiają starożytni górale: "jak się nie wywrócisz, to się nie nauczysz"? To kolokwializm. Idąc Twoim tokiem myślenia, jeżeli motocyklista się nie wywali, to dupa z niego, a nie motocyklista. Inaczej - udowodnij hart ducha wypieprzając się na moto - najlepiej specjalnie, jeżeli okoliczności nie sprzyjają (np. 6 sezonów), by to stało się wskutek przyczyny wyższej.

Unikanie "za wszelką cenę niebezpieczeństw" w życiu jest moim zdaniem błędne. Ponieważ nie masz możliwości uczenia się empirycznie. Dlatego w życiu trzeba podejmować skalkulowane ryzyko. Moim zdaniem nie nauczysz się wszystkiego z książek tak jak sugerujesz. Ale to moje zdanie... Twoje prawo do innego... Szanuję to.

Gdyby motonici chcieli unikać niebezpieczeństwa, to nie wsiadaliby na moto, tylko pracowali, jako dozorcy w domach starców.
A tak na marginesie - skaczę na bungee; czy mam sobie podciąć linę, żeby się empirycznie przekonać, co się stanie, jak walnę mordą w beton z 60 metrów, bo - być może - pozwoli mi to uniknąć negatywnych skutków przypadkowego jej zerwania? Wątpię w możliwość wykorzystania tego doświadczenia w przyszłości.

Szanowna Koleżanka moim zdaniem pragnie udowodnić swoją wyższość nad Nami wygłaszając pogląd, że przez 6 lat ani razu nie przewróciła się. Reszta nacji, która leżała to cieniaki.
Gdybyś czytał z minimalną chęcią zrozumienia, to odcyfrowałbyś, że napisałam, iż żaden ze mnie mistrz kierownicy.
Masz kompleksy czy to typowy przypadek projekcji?
Moim zdaniem to błąd. Bo albo jeździła dookoła bloku przez te długie lata, albo wypowiada się na temat, którego kompletnie nie rozumie. Bez urazy oczywiście.

Nie czuję urazy; za to czuję kompleksy.

Jak się trenuje? Tak jak małe dziecko uczy się chodzić... Od małych kroczków... Które Wy Szanowna Koleżanko i Szanowny Kolego pominęliście w swoim "rozwoju" motocyklowym jako kompletnie niepotrzebne i śmieszne.
No jasne, nie wywaliliśmy się na życzenie "Szanownego Kolegi", żeby docenił nasze doświadczenie...
>
To moje zdanie, Wasze jest inne. I to jest piękne na tym
świecie. Różnorodność. :-)

A jednak tak trudno Ci to przyjąć do wiadomości, pomimo "pięknej" deklaracji.
Apropo paranoi... o której napisałeś. Idealne zabezpieczenie wszystkiego, wszystkich i wszędzie to jest dopiero paranoja moim zdaniem. Taki świat nie istnieje, a dążenie do tego jest właśnie bardzo niebezpieczne.

Manipulujesz "Szanowny Kolego". Nikt nie napisał o idealnym zabezpieczeniu, a jedynie o korzystaniu z cudzych doświadczeń (to Andrzej) i z pełnego rynsztunku (to ja). Czy coś w tym złego, że człowiek chce się zabezpieczyć?

Totalna Kontrola dla bezpieczeństwa wszystkich i jedynie słusznych ideii... chyba to już przerabialiśmy w historii wielokrotnie, wiadomo z jakim skutkiem...

A co ma piernik do wiatraka? Wiem, wiem - damska logika albo jej brak, co?
Jarosław Z.

Jarosław Z. Poligrafia

Temat: pierwszy motocykl

Andrzej Szulęcki:
Wanda W.:
Krzysztof Borawski:
Szanowna Koleżanko,
......

Ja bardzo dziękuję za płomienne kazanie, ale chyba nie przeczytałeś ze zrozumieniem:)
Ani nie napisałam, że wiem wszystko, ani że inna opcja (czyli, że się jednak wywalimy) jest niemożliwa.

Nie bardzo zaś do mnie przemawia nauka umiejętnego i szczęśliwego przewracania się...
Nawet - o zgrozo - gdybym mojego harego specjalnie wywróciła, to czego mnie to nauczy? Motocykle przewracają się jednak zazwyczaj w sposób nieprzewidziany i wtedy reagujemy intuicyjnie; wykorzystując oczywiście swoje umiejętności, ale jednak to są odruchy.
Masz rację - jak przyjdzie "ten" moment, to okaże się czy dam radę zapanować nad moim moto, ale póki co nie mam zamiaru wprowadzać go w shimmę, żeby to sprawdzić:). Równie dobrze można trenować wywracanie się pod prysznicem, żeby - jakby co - się nie zabić:D

Wiesz co. W 100% się z Tobą zgadzam. Jak czytam posty, że musisz się przewrócić bo tak to już jest to ręce załamuję. Co to za myślenie?!
Normalne myślenie. Też myślałem że mnie to nie dotyczy, aż pojawił się ten jeden winkiel. Za szybko wszedłem a na dodatek ta wredota jeszcze się domknęła i było pozamiatane, zabrakło pobocza. Doszedłem do wniosku że nie ważne czy, tylko kiedy. A skoro to temat dla początkujących, to nie widzę nić dziwnego w tym że piszą ludziska o glebie. Bo ta czeka każdego, tylko jak się zdarzy to lepiej mieć moto dopasowane do własnych umiejętności i tężyzny fizycznej.
PS. I jeżeli ktoś mi pisze że Bandzior, który waży ponad 230 kg jest dobry na początek dla kobiety, mogę powiedzieć jedno, totalne bzdury!!!!!

Temat: pierwszy motocykl

Andrzej Szulęcki:
Tym się różnimy od dzieci, że one nie rozumieją. Jak do mnie się mówi - nie hamuj na pasach a szczególnie po deszczu to nie hamuję.

Ja hamuję. Jak się przeciskam między samochodami na mokrym to czasem trzeba też hamować na białych pasach. Owszem przód trzyma wtedy słabo i lubi popłynąć ale to jest zjawisko do kontrolowania. O ile ćwiczysz.
Ok. Dla mnie możesz się rozpędzić do 150km i zahamować na piachu. Czemu nie. W końcu trzeba się uczyć upadać. I trenować.

To ja pisałem o upadaniu, w bardzo konkretny sposób. Nie wiem w jakim celu przekręcasz moją wypowiedź.

KJ
Michal K.

Michal K. BH w Warszawie, IT

Temat: pierwszy motocykl

Zgadzam sie z Jarkiem. Nie jest kwestia czy tylko kiedy. Jezdze 4 sezon, lezalem 2 razy - zaraz po skonczeniu kursu zaliczylem highside'a i pozniej wybralem sie szosowym motocyklem w piach: szosowe kola dla mnie = gleba. Dalo mi to sporo do myslenia, wyciagnalem wnioski i postawilem sobie granice, ktora z czasem poznaje aby wiedziec ile mozna sie jeszcze przesunac aby bylo bezpiecznie. Od momenty gleby jezdze spokojniej bo juz lezalem i wiem jak to jest, wiec mam juz to za soba (psychicznie).
A co do ciuchow - highside mial miejsce przy okolo 70-80 na godzine. Bez odpowiednich - motocyklkowych - na pewno bym inaczej wygladal...
Biorac pod uwage co na pierwszy motocykl - cos w miare lekkiego, co sprawi ze nie bedziemy skupieni na masie i jak to utrzymac, ale na jezdzie i otoczeniu.
Krzysztof Borawski

Krzysztof Borawski inżynier serwisu
maszyn CNC, water
jet

Temat: pierwszy motocykl

Szanowna Koleżanko,
Krzysztofie, na boga, czy mógłbyś porzucić ten protekcjonalny ton? Lubisz, kiedy zwracają się do Ciebie (dorosłego faceta), jak do dziecka pozbawionego prawa do własnego zdania?

Wando, na Boga, tak mógłbym użyć potocznego i wulgarnego języka, aby napisać co myślę o Twoich teoriach. Było by krótko i jedynym zdaniem. ;-) Ale nie mogę... Jestem w miejscu publicznym, to po pierwsze, a po drugie szanuje Cię jako mojego Rozmówcę i cieszę się, że możemy na tym Forum wymienić swoje skrajne poglądy. Więc sama mnie rozumiesz... ;-)
Lubisz, kiedy zwracają się do Ciebie (dorosłego faceta), jak do dziecka pozbawionego prawa do własnego zdania?

Cóż... Kiedy brakuje siły Argumentów, moi Przeciwnicy stosują argument Siły. Przyzwyczajony jestem, że gdy moim Oponentom brakuje już pomysłów atakują mnie personalnie. :-)
Czyli, jak mawiają starożytni górale: "jak się nie wywrócisz, to się nie nauczysz"? To kolokwializm. Idąc Twoim tokiem myślenia, jeżeli motocyklista się nie wywali, to dupa z niego, a nie motocyklista. Inaczej - udowodnij hart ducha wypieprzając się na moto - najlepiej specjalnie, jeżeli okoliczności nie sprzyjają (np. 6 sezonów), by to stało się wskutek przyczyny wyższej.

Z grubsza to ujmując - Tak. Ty jesteś motocyklistą Teoretykiem, pomimo tak długiego stażu jaki deklarujesz - 6 lat. Nic nie wiesz o realiach panujących w prawdziwych ekstremalnych sytuacjach. Wiesz jedno: "do okoła bloku jest bezpiecznie" i na podstawie tej generalizacji tworzysz globalną teorię.
Gdybyś czytał z minimalną chęcią zrozumienia, to odcyfrowałbyś, że napisałam, iż żaden ze mnie mistrz kierownicy.
Masz kompleksy czy to typowy przypadek projekcji?

Tak, to prawda o czym piszesz. Mistrzem nie jesteś i jest to przypadek typowej projekcji. Skoro poruszamy ten temat z punktu widzenia psychologii, to rzeczywiście człowiek postrzega otaczającą rzeczywistość przez pryzmat samego siebie. Skoro o tym wspomniałaś, to zapytam, jaki masz kompleks? Skoro o tym wspominasz??
Nie czuję urazy; za to czuję kompleksy.

Tak, wyraźnie je tu czuć.
A co ma piernik do wiatraka? Wiem, wiem - damska logika albo jej brak, co?

Tu też czuć jakieś kompleksy damsko-męskie. Zupełnie niepotrzebnie. Poziom intelektualny i prowadzenie dyskusji nijak ma się do płci. Zastosuj Szanowna Koleżanko tylko odpowiedni zestaw argumentów, bez niepotrzebnego atakowania mnie jako człowieka i masz Remis. Bo wygrać nigdy nie wygrasz, jeżeli z drugiej strony też jest godny Przeciwnik w dyskusji., bo tez ma swoje argumenty ;-)

Podsumowanie mojego wywodu: Nie ma jednej jedynej Prawdy Obiektywnej, jest za to wiele Prawd Subiektywnych.
Uczcie się moi Szanowni Oponenci bezpiecznie "upadać", przyda Wam się... ;-)))

Wanda W.:
Krzysztof Borawski:
Szanowny Kolego,

Twoja wypowiedź to czysta nadinterpretacja mojej do celu udowodnienia swojej racji.

Krzysztofie, na boga, czy mógłbyś porzucić ten protekcjonalny ton? Lubisz, kiedy zwracają się do Ciebie (dorosłego faceta), jak do dziecka pozbawionego prawa do własnego zdania?

Nie wiem jakie Ty masz doświadczenia życiowe, ale moje jest takie: żeby coś dobrze poznać, nauczyć się, trzeba się czasami "sparzyć". Pomaga to uniknąć w przyszłości "totalnego poparzenia". Daje to w życiu tak zwane "negatywne doświadczenie".

Czyli, jak mawiają starożytni górale: "jak się nie wywrócisz, to się nie nauczysz"? To kolokwializm. Idąc Twoim tokiem myślenia, jeżeli motocyklista się nie wywali, to dupa z niego, a nie motocyklista. Inaczej - udowodnij hart ducha wypieprzając się na moto - najlepiej specjalnie, jeżeli okoliczności nie sprzyjają (np. 6 sezonów), by to stało się wskutek przyczyny wyższej.

Unikanie "za wszelką cenę niebezpieczeństw" w życiu jest moim zdaniem błędne. Ponieważ nie masz możliwości uczenia się empirycznie. Dlatego w życiu trzeba podejmować skalkulowane ryzyko. Moim zdaniem nie nauczysz się wszystkiego z książek tak jak sugerujesz. Ale to moje zdanie... Twoje prawo do innego... Szanuję to.

Gdyby motonici chcieli unikać niebezpieczeństwa, to nie wsiadaliby na moto, tylko pracowali, jako dozorcy w domach starców.
A tak na marginesie - skaczę na bungee; czy mam sobie podciąć linę, żeby się empirycznie przekonać, co się stanie, jak walnę mordą w beton z 60 metrów, bo - być może - pozwoli mi to uniknąć negatywnych skutków przypadkowego jej zerwania? Wątpię w możliwość wykorzystania tego doświadczenia w przyszłości.

Szanowna Koleżanka moim zdaniem pragnie udowodnić swoją wyższość nad Nami wygłaszając pogląd, że przez 6 lat ani razu nie przewróciła się. Reszta nacji, która leżała to cieniaki.
Gdybyś czytał z minimalną chęcią zrozumienia, to odcyfrowałbyś, że napisałam, iż żaden ze mnie mistrz kierownicy.
Masz kompleksy czy to typowy przypadek projekcji?
Moim zdaniem to błąd. Bo albo jeździła dookoła bloku przez te długie lata, albo wypowiada się na temat, którego kompletnie nie rozumie. Bez urazy oczywiście.

Nie czuję urazy; za to czuję kompleksy.

Jak się trenuje? Tak jak małe dziecko uczy się chodzić... Od małych kroczków... Które Wy Szanowna Koleżanko i Szanowny Kolego pominęliście w swoim "rozwoju" motocyklowym jako kompletnie niepotrzebne i śmieszne.
No jasne, nie wywaliliśmy się na życzenie "Szanownego Kolegi", żeby docenił nasze doświadczenie...
>
To moje zdanie, Wasze jest inne. I to jest piękne na tym
świecie. Różnorodność. :-)

A jednak tak trudno Ci to przyjąć do wiadomości, pomimo "pięknej" deklaracji.
Apropo paranoi... o której napisałeś. Idealne zabezpieczenie wszystkiego, wszystkich i wszędzie to jest dopiero paranoja moim zdaniem. Taki świat nie istnieje, a dążenie do tego jest właśnie bardzo niebezpieczne.

Manipulujesz "Szanowny Kolego". Nikt nie napisał o idealnym zabezpieczeniu, a jedynie o korzystaniu z cudzych doświadczeń (to Andrzej) i z pełnego rynsztunku (to ja). Czy coś w tym złego, że człowiek chce się zabezpieczyć?

Totalna Kontrola dla bezpieczeństwa wszystkich i jedynie słusznych ideii... chyba to już przerabialiśmy w historii wielokrotnie, wiadomo z jakim skutkiem...

A co ma piernik do wiatraka? Wiem, wiem - damska logika albo jej brak, co?
Piotr Andrzej Krzysztof S.

Piotr Andrzej Krzysztof S. Inżynier
Aplikacji/Programist
a

Temat: pierwszy motocykl

Dwie prośby:
-o nie cytowanie "stu tysięcy" wypowiedzi
-o powrót do tematu ze "ścieżki wojennej"
pozdrawiam i mimo wszystko życzę: zero gleb!!!
Krzysztof Borawski

Krzysztof Borawski inżynier serwisu
maszyn CNC, water
jet

Temat: pierwszy motocykl

ha ha ha...

Cytowanie bierze się stąd, że Szanowna Koleżanka kasuje swoje posty i "zaciera ślady"... ;-) żart...
Jaka "ścieżka wojenna"? Jeżeli moje wypowiedzi tak zostały odebrane, to gorąco przepraszam i proszę o wybaczenie. Ze swojej strony chciałbym tylko zasugerować, aby traktować je z większym dystansem, a nawet humorem. ;-)

Pozdrawiam :-)
Piotr Andrzej Krzysztof S.:
Dwie prośby:
-o nie cytowanie "stu tysięcy" wypowiedzi
-o powrót do tematu ze "ścieżki wojennej"
pozdrawiam i mimo wszystko życzę: zero gleb!!!
Andrzej Mazur

Andrzej Mazur Programista PHP /
Web Developer

Temat: pierwszy motocykl

Znam lepszą wersję,
przychodzisz na
http://www.facebook.com/pages/Motospotkania-Wroc%C5%82...
i każdy da ci się przejechać i już wiesz
co chcesz.
Łukasz Fiłyk

Łukasz Fiłyk Programista PHP

Temat: pierwszy motocykl

Dyskusję dyskusjami ale czy ktoś to w końcu policzył? Ciekawi mnie jak wygląda rozkład propozycji odnośnie wyboru pierwszego motocykla.

Zapraszam do wypełnienia krótkiej sondy na stronie

http://www.zloty-motocyklowe.pl/ankiety/pierwszy-motoc...

oraz podzielenia się swoimi opiniami oraz spostrzeżeniami. Temat znany ale forma bardziej przystępna.
Piotr Pieślak

Piotr Pieślak Dyrektor Contact
Center

Temat: pierwszy motocykl

Pierwszy motocykl? To nie kwestia mocy, tylko rozumu. Tak się złożyło, że po zrobieniu prawa jazdy A, oczywiście na Yamaszce 250 ccm przesiadłem się na Yamahę XJR 1300. Moc może nie przewraca, ale moment i owszem. Bardzo dobrze się rozumiemy, czuję przed nią respekt a ona się odwdzięcza wspaniałym przyśpieszeniem bez rozdzierającego uszy ryku silnika i to na każdym biegu i przy niemalże każdej prędkości.
A zachowywać się na drodze jak kretyn można i na komarze...

Temat: pierwszy motocykl

Pierwszy motocykl to motocykl do uczenia się. Im bardziej jest poręczny tym szybciej się uczysz jeździć.

To jest kwestia pierwszego motocykla.

KJ

Temat: pierwszy motocykl

cb500
Michał Gaik

Michał Gaik Geodeta uprawniony

Temat: pierwszy motocykl

Cb 500 jest w sam raz. Chyba że ktoś jest dość duży to wtedy najlepiej XJ 600 :) Ja właśnie XJ-tke jako pierwszy motor zakupiłem i bardzo dobrze się w tej roli sprawdził :)

Następna dyskusja:

pierwszy motocykl: yamaha x...




Wyślij zaproszenie do