Temat: Proces Nadzoru nad dokumentami i zapisami
Zgadzam się z obydwoma Kolegami, a poniekąd również i z auditorem, ale nie co do szczegółów, a jedynie co do sensowności utrzymywania takiego procesu. Fakt pozostaje faktem, że to jednak organizacja sama ma zdefiniować sobie procesy. Spotykam się z firmami, które w ramach TS-a mają zdefiniwane np. 20-25 procesów, a natomiast inne mają 7-8 procesów. I mam wrażenie, że bardziej doświadczeni Pełnomocnicy idą w kierunku optymalizacji (minimalizacji) ilości procesów, a nie w kierunku maksymalizacji. Oczywiście tu może każdy mieć własną opinię co do ich ilości, ale gdybym ja tworzył System w swojej firmie, gdzie zależałoby mi na jego maksymalnej skuteczności, to dążyłbym do minimalnej ilości procesów. Michał ma rację, że sparametryzować da się prawie wszystko, ale pojawia się pytanie: Po co? Ja bym wszystkie sprawy, za które odpowiada Pełnomocnik wrzucił w jeden proces o nazwie np. "Nadzorowanie Systemu Zarządzania" i byłoby tam wszystko, co dotyczy 4 i 8 (obowiązkowe procedury udokumentowane). Poza tym Zarządzanie Firmą dla Prezesa, Produkcja, HR, Logistyka, Jakość, Utrzymanie Ruchu, może BHP i Środowisko (choć można to włączyć też Pełnomocnikowi), Zakupy, Sprzedaż, Technologia (może być częścią Produkcji) i właściwie tyle... Wychodzi ok. 7-10 procesów, a chyba obejmowałoby to wszystko, niezależnie od rodzaju firmy.
Warto tu stosować zasadę "Jak tu się nie narobić... ale żeby było dobrze" ;o).
Im więcej procesów, tym więcej może być ich opisów, procedur, dokumentów, wskaźników, etc. A to oznacza więcej pracy, która niekoniecznie tworzy wartość dodaną dla firmy.
P.S.: Nigdy nie słyszałem, że proces możemy zdefiniować dopiero wtedy, kiedy możemy go zmierzyć.