Temat: Spojrzenie na budżet Polski za lata 2000-2009, niestety...
Temat nie jest taki prosty na jaki może wyglądać.
Można by rzec kto jest bez kredytu niech pierwszy rzuci kamień.
Dług Państwa wobec społeczeństwa to standard z podatków nie zawsze wystarczy na wszystkie inwestycje, które są realizowane (to czy je widzimy gołym okiem - to druga sprawa). Obligacje to jednak jedna z najtańszych form kredytujących wydatki przez Państwo.
Inna sprawa jeżeli chodzi o to gdzie te pieniądze się rozchodzą, bo zgadzam się, że często 20% pozyskanej kwoty rozmywa się w administracji, a 50% na zaspokojenie bieżących potrzeb obywateli, gdyż podatki nie wystarczają, a to przecież społeczeństwo wybiera władzę, więc "dajmy im to czego chcą". Gdy społeczeństwo jest "głupie" - to taka przenośnia (>51% ludzi nie rozumie funkcjonowania Państwa, demokracji, co z tym się wiąże i jak funkcjonują finanse publiczne i skąd pochodzą te pieniądze) to często "głupie wydatki" królują wokół tak naprawdę niezbędnych do rozwoju.
Z każdym głupim wydatkiem wiąże się przyrost administracyjny a wiec kolejny głupi wydatek.
Np. Jeżeli 300 tys. górników idzie na wcześniejszą emeryturę to do obsługi niestandardowych rozwiązań takich jak to wymagana jest administracja (kilka do kilkudziesięciu osób). Gdy zapytamy 100 osób, czy powinni iść na wcześniejszą emeryt. to 99 odpowie, że tak, jak zapytamy 100 osób czy dasz ze swojej kasy na to aby 300tys. osób mogło już nie pracować i żyć z Twoich pieniędzy to 99 osób odpowie, że nie.
Reasumując ten krótki wywód to społeczeństwo decyduje o tym jak wydatkowane są pieniądze publiczne, bo władza choćby chciała to nie może działać na przekór jemu, tak działa demokracja i każdy demokratyczny kraj jest zadłużony u swoich obywateli. To też nie jest do końca złe, bo lepiej teraz "zaciągnąć kredyt u społeczeństwa" wybudować infrastrukturę i wykształcić go po to aby ono się bogaciło i z nawiązką w podatkach zwracało tą kasę niż odkładać i realizować to po 10 latach z odłożonych pieniędzy. Cały problem jest w tym, że przy "głupich wydatkach" koszt kredytu wzrasta o kwotę głupich wydatków i nie wynosi on 5% - oprocentowanie obligacji, a 25% - koszt oprocentowania + administracji związanej z pozyskaniem i wydatkowaniem tej kwoty i dodatkowo x% - wydatki na bieżące zaspokojenie społeczeństwa.
Dopóki społeczeństwo nie zrozumie funkcjonowania pewnych rzeczy to nic się nie zmieni.
Sławomir Worobiec edytował(a) ten post dnia 05.02.11 o godzinie 15:52