Temat: współpraca biznes <--> nauka
Poki co - jest fatalnie.
Nie dosc ze jestesmy w ogonie Unii jesli chodzi o naklady na nauke, jesli chodzi o naklady na szkolnictwo wyzsze i o liczbe patentow na 1000 mieszkancow, to na dodatek, kiedy na Zachodzi standardem jest 60% udzial kapitalu prywatnego w budzecie badawczym uczelni, u nas jest znacznie ponizej 10%.
Ale...
to sie naprawde zmienia.
Taka jaskolka zmian jest chociazby wczorajsze podpisanie umow przez
Ciech i 7 uczelni polskich.
Do obu srodowisk - nauki i biznesu dociera nieuchronnosc zmian.
Polskie naklady na nauke - na poziomie 0.57%% PKB beda rosly, bo tego wymaga od nas UE, ktora zapisala w strategii lizbonskiej ich docelowy poziom jako 3%.
No i do firm dociera, ze jesli chca konkurowac na swiecie, to niskimi kosztami juz dlugo nie dadza rady.
Pensje w ubieglym roku rosly znacznie szybciej niz wydajnosc (a przeciez Chin oraz Azji i tak na tym polu nie przegonimy), wiec chcac pozostac konkurencyjnym trzeba stawiac na cos innego - jak wynalazki chociazby.
Z drugiej strony - musimy zrozumiec tez jedna rzecz: my nie mozemy wymagac od naukowca, ktory zaczynal prace jeszcze w PRL, gdzie nikt tak naprawde nie wymagal od niego wspolpracy z biznesem (nie bylo takowego przeciez - jedyna mozliwoscia byla wspolpraca z przemyslem, ale wiekszosc duzych zakladow miala wlasne biura projektowe czy jednostki doswiadczalne i tak naprawde naukowcy z uczelni nie byli im potrzebni), ba nagle stal sie liderem przemian.
To rola mlodych, wchodzacych dopiero do uczelni ludzi.
Znajacych jezyki, nowoczesne technologie, poslugujacych sie na co dzien komputerem i internetem.
Fakt, ze oni sa jeszcze przyblokowani skostnialym, hierarchicznym ustrojem biurokracyjnym panujacym na uczelniach, ale kiedys (wybaczcie te slowa) ci starzy profesorowie odejda na emerytury lub wymra.
Tu tez nasza rola - nie oczekujmy od uczelni, ze same wyjda z konkretnymi rozwiazaniami.
Bo stworzenie takowych oznacza przeciez dodatkowa prace.
W imie czego takie zalozenia mialby tworzyc profesor, ktory pedzi z uczelni panstwowej na prywatna, stamtad na kolejna prywatna, a dopiero potem do domu? I kiedy?
Obecnie to musi wygladac tak, ze przyjdzie ktos z zewnatrz kto poda im (uczelniom) takie konkretne rozwiazania na zlotym talerzu i oni je tylko przyjma lub nie.
Ale...jesli chcemy zmian - musimy zaakceptowac taki uklad.
Ze to my, ci ktorym sie marzy wspolpraca, ktorym sie marzy rozwoj - ze to my bedziemy odwalac 90% czarnej i niewdziecznej roboty, a oni (wladze uczelni) przyjda juz niejako na gotowe.
W imie rozwoju, przyszlosci kraju, przyszlych pokolen czy...potencjalnych zyskow chociazby.
Pani Anna swietnie zauwazyla - o skali zainteresowania tematem swiadczy chociazby ilosc osob sie tu wypowiadajacych.
Ja bym zwrocil uwage na jeszcze jeden aspekt - prosze popatrzec na przedzial wiekowy i wykonywane zajecia.
Bardzo dziekuje za ten watek.
A.
Ps: Ja spore nadzieje wiaze z tymi, ktorzy powroca kiedys z zagranicy.
Ze oni beda takim motorem tych zmian.
Odwolam sie do przykladu Kielc - jako najbardziej mi znanego, gdzie dwa z trzech (KIT, SCITT, MAK) najbardziej ambitnych projektow majacych zblizyc biznes, uczelnie i innowacyjnosc zostaly zapoczatkowane przez osoby, ktore kilka lat spedzily za granica.