Jacek
Tomaszewski
project manager,
asystent,
dziennikarz, wydawca
online
Temat: Bezczelność i arogancja władz Warszawy
Lew sprzed zoo odświeżony i podwojonyKatarzyna Wójtowicz
2007-10-25, ostatnia aktualizacja 2007-10-25 19:35
XIX-wieczny lew z brązu zniknął sprzed wejścia do zoo - zaalarmowali nas czytelnicy
O lwa śpiącego przed wejściem od strony mostu Gdańskiego wojna toczy się od dawna. Bronią go stołeczny konserwator zabytków i dyrekcja warszawskiego zoo. Atakują urzędnicy, historycy sztuki i mieszkańcy Bytomia, którzy twierdzą, że rzeźba jest elementem stojącego przed wojną na rynku w ich mieście pomnika upamiętniającego żołnierzy pruskich poległych w wojnie z Francją.
Bytomianie tak zawzięcie upominali się o zwrot rzeźby, że warszawscy konserwatorzy przeprowadzili własne śledztwo. - Robiliśmy badania w Warszawie, poprosiliśmy też o pomoc archiwum w Berlinie. Okazało się, że takich lwów słynny Theodor Kalide zrobił kilkanaście. Odkryliśmy je m.in. w Polsce, Czechach i Niemczech. Nie ma żadnych podstaw, aby uznać, że do lwa z warszawskiego zoo Bytom ma jakieś prawa - mówi Agnieszka Kasprzak-Miler z biura stołecznego konserwatora zabytków.
Tymczasem trzy dni temu lew niespodziewanie zniknął. - Pozostał po nim sam cokół - zaalarmował nas czytelnik.
Kto jest sprawcą? Złodzieje? Bytomianie?
Jak się dowiedzieliśmy, lew, owszem, odjechał na Śląsk, ale nie do Bytomia, tylko do Gliwic.
- Spokojnie, wróci do nas. Postanowiliśmy zrobić bytomianom prezent i dlatego wysłaliśmy naszego lwa do odlewni. Zrobimy identyczną kopię rzeźby i podarujemy ją Bytomowi - zapowiada Maciej Rembiszewski, dyrektor zoo.
Nowy lew będzie się różnił od oryginału stosowną informacją, że jest kopią. - Poza tym żadnych różnic. Nie będzie się nawet różnił kolorem, bo zostanie odpowiednio spatynowany - mówi Agnieszka Kasprzak-Miler.
Stary lew zostanie natomiast gruntownie wyremontowany. Konserwatorzy zdejmą z niego warstwę brudu, ale zachowają patynę. Sprawdzą też, czy dwie dziury w rzeźbie to rzeczywiście ślady po kulach. Jeśli tak, to je zostawią.
Odświeżony lew nie wróci na stary postument. - W międzyczasie został wpisany do rejestru zabytków, więc musimy zapewnić mu ochronę. Zostanie ustawiony na terenie zoo - mówi Agnieszka Kasprzak-Miler. Jej zdaniem dawne miejsce nie jest bezpieczne, gdyż lew jest wykonany z 400 kg brązu, stanowi więc łakomy kąsek dla złodziei.
Źródło: Gazeta Wyborcza Stołeczna
http://miasta.gazeta.pl/warszawa/1,34862,4614276.html