Temat: Szanse na mistrzostwo
Tu nie chodzi o dawkowanie zwyciestw, tylko o realne mozliwosci ich osiagania. Gdyby BMW Sauber byl teamem na takim poziomie jak Ferrari czy McLaren, to zwyciezaliby regularnie.
Mi chodzilo o dawkowanie sobie kibicowskich emocji. Nie wiem, czemu tak sie dzieje, ale my Polacy myslimy, ze jak ktos z naszych sie gdzies wepchnal, to absolutnie nikt mu nie podskoczy.
Po prostu macie zbyt wielkie oczekiwania.
A co do tej "starej prawdy", to w przypadku Formuly 1 nie bardzo sie ona sprawdza. Wiekszosc kierowcow F1, ktorzy zdobyli mistrzostwo swiata, powtarzalo swoj wyczyn. W wiekszosci przypadkow w kolejnych, nastepujacych po sobie latach (od Fangio po Alonso).
Tak z zupelnie innej beczki, to dzisiaj kazdy wlasciwie kierowca wyscigowy, rajdowy, czy piaskownicowy, swoje niepowodzenia zrzuca na samochod. Nikt nigdy nie przyznal sie, ze to on spieprzyl sprawe, zawsze jest jakis winny. Zwykle techniczny, bo martwe rzeczy nie maja w zwyczaju sie bronic.
Chlubnym wyjatkiem byl zdaje sie Pawel Przybylski, ktory, zapytany czemu mu nie poszlo, nie bal sie przyznac, ze wina byla jego, bo zle ustawil sobie samochod.
Panowie, Kubica nie dostaje bolidu z wielkiego anonimowego parkingu. To jest jego woz, nad ktorym pracuje tez on sam, wraz ze swoim glownym inzynierem i mnostwem innych ludzi. Jesli nie mogl opanowac tylnej osi i nie byla to usterka techniczna, to moze cos kolektywnie spieprzyli? Wszyscy razem, a nie Wszyscy minus Kubica.
Kierowca tez ma duzo do powiedzenia, jesli chodzi o taktyke. Gadanie, ze Robert zle pojechal "bo mu zle taktyke ustawili" to wierutna bzdura
Poza tym albo zle zacytowali Kubice na tvn24.pl, albo sie chlopak pogubil w zeznaniach. Najpierw powiedzial, ze "woz byl totalnie podsterowny", a potem mowi ze "mial praktycznie zero przyczepnosci na tylnej osi". Nie chce mi sie wierzyc, ze czlowiek majacy z jazda wyczynowa na co dzien do czynienia popelnil taka pomylke, choc z drugiej strony kto wie...
Trzymam kciuki za Kubice, choc prywatnie kibicuje Raikkonenowi (tak jak w poprzednim sezonie). Nie robmy z Roberta swietej krowy, ani nam, ani jemu nie wyjdzie to na dobre.