Temat: Grosser Preis Santander von Deutschland 2010 - 25.07.2010
Wyścig faktycznie był momentami nudnawy, choć kilka akcji odpierania ataków było. Ale nie przesadzajmy z tą nudą w F1, bo ostatnie wyścigi były naprawdę niezłe.
A co do TO - no cóż, pozwolę sobie wyrazić odmienną od większości z Was opinię i potępić takie polecenia, jakie Ferrari znów zastosowało. Głównym celem wprowadzenia zakazu tak jawnych poleceń zmiany kolejności kierowców w wyścigu i/lub przepuszczania się nawzajem było i jest uniknięcie farsy, jakiej świadkami byliśmy w Austrii w 2002 roku, gdy Jean Todt, stojąc o metr od filmującej go na żywo kamery, powiedział Rubensowi Barrichello: "Rubens, przepuścisz Michaela przed metą"... co Rubens (notabene szybszy od Schumiego przez cały tamten wyścig) posłusznie uczynił przejechawszy ostatni zakręt zwalniając gwałtownie na ostatnich metrach przed metą.
Czy takiego "widowiska" chcemy? Ja osobiście nie - i uważam, że Alonso mógł i powinien wywalczyć sobie pozycję na torze. Tak jak robią to kierowcy McLarena i Red Bulla - zespołów, które obu kierowcom dają mniej więcej równe szanse (wiem, wiem - skrzydło...) dopóty, dopóki obaj kierowcy mają matematyczne szanse na mistrzostwo. Dopiero na ostatnim etapie, gdy już tylko jeden z nich może wygrać tytuł, drugi kierowca aktywnie wspiera kolegę.
Taki powinien być duch wyścigów samochodowych i takie widowiska powinniśmy oglądać. Rozumiem oczywiście powody, dla których zespoły chcą maksymalizować szanse jednego z kierowców, który w ich opinii może być liderem (Alonso faktycznie jest wyżej w klasyfikacji od Felipe), ale mimo wszystko nie o to tutaj chodzi.
Bliżej mi do wyścigowego idealizmu McLarena i RedBulla niż odwiecznego cwaniactwa Ferrari... myślałem już, że Scuderia pozbyła się tych ciągot, ale najwyraźniej w ich włoskich genach mocno zakorzeniona jest potrzeba zwyciężania za wszelką cenę...
Pozdrawiam Was i podziwiając Waszą dyskusję, życzę wielu wrażeń podczas kolejnego wyścigu (ciekawe co teraz Ferrari ustawi?..) :-)