Temat: [2011/02/06] Wypadek Roberta Kubicy, jego stan zdrowia,...
Ja też rozumiem, ze chodzi o różnej maści dziennikarzy. I to nie tych co "siedzą" w sportach motorowych, tylko tych co to najczęściej relacjonują co tam w polityce, co modne do ubrania i czym należy się najlepiej odżywiać, a teraz nagle stali się wielkimi fanami i znawcami tematu.
Niestety jak pisałem wcześniej w innym miejscu w Polsce o rajdach mówi się niewiele. Gdzieś jakaś wzmianka. W ostatnich latach w zasadzie w mediach o tym sporcie było głośno 3 razy.
Pierwszy raz jak tragicznie zginął Janusz Kulig, drugi raz kiedy Kuzaj wyleciał z trasy czeskiego rally sprintu w skutek czego zginęli kibice i teraz trzeci raz.
Miedzy tymi wydarzeniami dla większości tych dziennikarzy taki sport nie istnieje. w wynurzają się jak krew się leje.
Ale osobną kwestią jest to czy kierowcy wyścigowi, rajdowi powinni dodatkowo ryzykować w innych dyscyplinach.
Gdzieś przeczytałem, że miejscem pracy Roberta jest F1, więc ryzykowanie w rajdach to głupota lub nieodpowiedzialność.
Kłopot w tym, ze nie można porównać jazdy w F1 do zwykłej pracy. Po pierwsze jakoś nie słyszałem by przedstawiciel handlowy jeździł samochodem z prędkością 200-300 km/h ocierając się o śmierć przy każdym zakręcie, lub by pan dyrektor/dziennikarz śmigał po korytarzach na krześle 200km/h
By dostać się tak wysoko jak dostał się Robert, trzeba wielkiej pasji. Fajnie to podsumował Mikołaj Sokół w wywiadzie. Mówił, że kiedyś spytał Roberta czy wyobraża sobie życie bez kręcenia kierownicą, a ten odparł, że nie wie, bo jeszcze tego nie próbował.
Coś tu jeszcze trzeba komentować?
Mało tego jak nie może prowadzić na żywo to Robert lubi pościgać się w świecie wirtualnym
Zresztą jak popatrzy się na kierowców rajdowych, wyścigowych, to on często mają wiele szalonych pasji. często zabraniają im tego kontrakty ale jak nie zabraniają, to korzystają ile mogą.
Taki Tomek Kuchar w wolnych chwilach jeździ na quadzie, organizuje amatorskie rajdy czasami w nich startuje i robi wiele szalonych rzeczy. Bo to jego pasja i inaczej nie potrafi.
A ludzie z pasją są nie do zdarcia.
Wspomniany gdzieś wcześniej Alex Zanardi po koszmarnym wypadku wrócił do ścigania. co prawda do serii WWTC ale jednak. Alexandro Nanini, który w wypadku śmigłowca stracił przedramię, które potem zostało mu przyszyte też się jeszcze ścigał.
Ja myślę, ze Robert nie zrezygnuje ze swoich pasji. I zobaczymy go zarówno za kierownicą w F1 jak i w rajdach. Jeśli mu nikt tego nie zabroni.