Temat: Co Was najbardziej irytuje na drodze?
Pisałem już, ze irytują mnie drogi, ale głównie to chodzi mi o przebudowę ulic bez wyobraźni. Gdyby osoby odpowiedzialne za przebudowę ulic i organizacje ruchu w moim mieście pojeździły trochę w godzinach szczytu, to wiele można by poprawić bez wielkich nakładów i wielu błędów uniknąć. Chociażby takich jak zrobienie z pewnej ulicy dwupasmowego fragmentu "wewnętrznej obwodnicy" bez lewoskrętów na ruchliwych skrzyżowaniach. Efekt korki i szybka przebudowa. Takie lewoskręty w wielu miejscach zmniejszyłyby korki lub je nawet zlikwidowały. Pasy do skręcania w prawo też można było budować, bo to poprawia płynność ruchu.
Inny przykład - nowe duże rondo przebudowane ze skrzyżowania, do którego dochodziły z jednej strony po trzy pasy ruchu. Po przebudowie te szerokie ulice ulice dojazdowe zostały podzielone na pół. A przecież można było zrobić osobne psy do skręcania w prawo, bez konieczności wjeżdżania na rondo - miejsce było, ale wyobraźni zabrakło.
Ruchliwy kilkukilometrowy łącznik, przez pola praktycznie bez skrzyżowań. Po jednym pasie w każdym kierunku, bez poboczy, wysokie krawężniki. Niecierpliwi ryzykują, a że nie ma gdzie uciekać, to od czasu do czasu ktoś zginie.
Organizacja ruchu to kolejny problem. Przykład dzisiejszy - są godziny szczytu, rondo, a 300m za rondem przejście ze światłami uruchamianymi przyciskiem. Zapala się czerwone, przechodzi 1-2, czasem trzy osoby i czerwone pali się dalej. Łącznie przerwa trwa prawie 30 sekund. Efekt - korek sięgający ronda, a to oznacza problemy z przejechaniem ronda we wszystkich kierunkach. Zresztą w drugą stronę też korek, co powoduje co chwilę spiętrzenie ruchu na rondzie. I nie ma komu zdecydować o zmianie ustawień świateł na przejściu.
Kilka lat temu było kolarskie kryterium uliczne, co skończyło się tym, że trasa wyścigu przecięła miasto na pół. Chcę przejechać do centrum, policjant zawraca i każe jechać dookoła przez okoliczne wioski. No to jadę, ale na koniec trzeba wjechać na ruchliwą krajową "trójkę" z podporządkowanej ulicy skręcając oczywiście w lewo. Efekt - potężne korki, bo nikt nie pomyślał o policjantach regulujących ruch. Pierwsza myśl - dzwonię na policję. A tam informacja - organizatorzy nie zgłaszali takiej potrzeby. No to ja ją zgłaszam, a oni na to, że zobaczą co się da zrobić. Ale niczego nie obiecują, bo prawie wszystkie radiowozy zabezpieczają trasę. To zabezpieczenie to radiowóz na skrzyżowaniu i dwóch gliniarzy, którzy zawracają samochody. Tak jakby tego nie mógł robić nikt inny. Totalna niemoc i brak wyobraźni.
Mógłbym jeszcze sporo popisać, ale za bardzo mi ciśnienie wzrasta. Idę się napić - czerwone wino mnie uspokaja. :)