Temat: Kymco MXU 500 IRS czy Polaris Sportsman 500 EFI?
Dobra i ja napiszę:
do przedwczoraj miałem kymco mxu 250 (4 tys. km. na liczniku prawie). Co mi się podobało? Zwinność, niezawodność - tak, tak, TAK! Po ostrej jeździe nad bugiem:
- Kingquad 700 - serwis - elektryka poszła
- Brutal: zalany, mleko w oleju
- Foreman: zero strat (3 sztuki były)
- Wolverine: bez strat
- Ricon 680: sprawdzała miejsca czy da się przejechać, bez strat
- Kymco 250 MXU: bez uszkodzeń
- Lucky star: utopiony na maxa
Ciekawostką było, iż kawy i suzukacze miały "coś" nie halo zawsze po naszych jazdach. Nadmienię: właściciel kawy: macher z warsztatem, King: koleś z serwisu quadów. - Więc nie są to laicy z mechaniki. Co do Polarisa - nie wypowiadam się, Damian niech mówi :)
co teraz będzie kupione?
Kymco MXU 500 IRS lub Honda rincon 650 (nie 680)
Dlaczego?
Kymco: zwinność, cena serwisu, tanie części, bezawaryjny!!!!
Hondzina: bezawaryjny!!!! wlezie i wyjedzie ze wszystkiego ! Co rajd, to rincony i foremany wyłaziły bez szwanku z każdej opresji.
Z Irkiem się nie zgodzę, rincon - włazi pod wodę z filtrem (sic!) bez zalania. Byle równo gaz trzymać, wytrzyma nawet kilak minut pod wodą! Sprawdzone osobiście. A, i z moim kymco 250 (ośka) x2500 miało problemik nad bugiem. Może to spowodowane waga kolegi (ponad 120 kg), ale jednak :) 250 było górą :) No do czasu przewalonych pni, 2500 szło lepiej :(
Na koniec: w terenie patrz na opony, reszta to pikuś - jak masz dobre opony - wyciągarki nie użyjesz nigdy (rincony miały). Kingquad miał super opony, jednak moment obrotowy mizerny i "zasysał" się w mułowe dno. Rincon: idealne na trawersy gdzie padają suzukacze, kawy itp. No nie są do pobicia na trawersach. Minus: zbieranie się - ciut zostają w tyle za resztą ale nie na samym końcu na którym się plasują kymco. Cóż, skrzynia i przełożenia robią swoje. Roncon: za ten moment obrotowy i strasznie silną 1 dam się pochlastać.
Więc moim zdaniem (poparte praktyką w terenie) - niezawodność: rincon 650 no ew 680 i kymco. Reszta.. widziałem problemy. Zaraz pewnie ktoś mnei zlinczuje z kawy i suzukacza, ale Panowie - Na własne oczy widziałem sprzęty z mniejszym przebiegiem niż mój jak padały. Acha: rincon daje więcej frajdy na wirażach (zażucanie zadkiem). Dodatkowy plus: biegi "manualne" w rączce. Strasznie się przydają - naprawdę.
Resume (mój wybór):
1. rincon 650 (prosta budowa) lub 680
2. kymco MXU 500 IRS (koniecznie IRS)
3. Foreman - nawet 300 :))))))
4. Grizlak 700
5. kingquad (po dostosowaniu do wody i ze wspomaganiem).
To moje zdanie i obserwacje w ostatnim sezonie co weekend. Najczęściej trasy po 100 km na raz (kilka przerw na fajke, siku itp). Trasy b. trudne (bagno, woda głęboka, piach, żwir, szuter).
Acha: w kymco - musisz mieć bicepsy mocne - to ciągła walka z kierownicą - bolą łapy mocno po jeździe. Foreman: większe opony niż standard trzeba założyć. Kingquad: opony na bagno załóż i większe minimum o 2 cale - będzie ok.
Jeździłem wszystkim wymienionym i to moje odczucia - nie każdy może się z nimi zgadzać. Acha, mam 160 cm wzrostu, 70 kg wagi :) Więc "mały" do dużych quadów jestem. Dla mnie dociśnięcie kymco 250 do "dna" aby złapał przyczepność było problemem. Dlatego patrzę na maszyny takie, które bez mojego wysiłku wjadą wszędzie.
No i tu dygresja (mod mnie zabije): z kinga wywal wyciągarkę firmowa i kup np. u Damiana (tanio i dobre sprzęty)
Żekłem, HOWGH :)
ps. Damian, odpuszczam buty na razie do czasu zakupienia quada nowego :(
a to jeszcze może tak:
rincon 680:
http://www.youtube.com/watch?v=XhWaZ8B_wJA
a tu jak przebyć jeziorko na ośce:
http://www.youtube.com/watch?v=tEx9NFkWV9IMariusz B. edytował(a) ten post dnia 03.03.10 o godzinie 22:33