Temat: Tatrzański Park Narodowy
Sławek K.:
Wojciech Jończyk:
Jeśli mówicie o systemie ubezpieczeniowym z ubezpieczycielami to ci ostatni za spacery w japonkach nie zapłacą. Zostawią ubezpieczonego samego z problemem. Pomysł o tyle chybiony, że powtórzy się słowacki model, w którym HSZ ma problemy ze ściągalnością należności od wierzycieli (głównie z Polski). :)
Nie , wystarczy to co będzie z biletów. Przeciez po to mówię o ubezpieczlni by wyliczyła ryzyka i pokrywała TOPROWI całość kosztów a od klienta w zależności od stopnia głupoty egzekwowała różnice. Np w bilecie jest akcja do 25 tys zł .
Tylko w tym o czym piszesz między usługodawcę i usługobiorcę wklejasz dodatkowy podmiot (kolejnego usługodawcę), czyli kolejnego gościa do zjedzenia tortu. :)
Który ubezpieczyciel w naszym pięknym kraju nie będzie kombinował by więcej zarobić? :) Jeśli będzie miał możliwość nie zapłacić za akcję to nie zapłaci.
Spacerowicz (usługobiorca) płacąc bezpośrednio usługodawcy (TOPR) miałby zapewniony transport z gór w razie wypadku bez względu na to, czy pójdzie w góry w butach, czy też boso. :) Nasuwa się tu pytanie, czy dane wyposażenie potrzebującego pomocy jest statystycznie bezpośrednią przyczyną nieradzenia sobie o własnych siłach? A co jest jeszcze ważniejsze, czy to ma bezpośredni wpływ na koszty związane z działalnością odpowiedniej jednostki ratunkowej?
Organizacje ratunkowe powoływano nie w celu zarabiania przez nich pieniędzy, tylko w celu ratowania ludziom zdrowia i życia. Tak jest do dzisiaj. Zatem rzecz dotyczy wyłącznie normalnego funkcjonowania takich organizacji i zdrowego ich finansowania. Teraz dziurę budżetową łata się pieniędzmi od sponsorów, a ratownicy zarabiają mało. Do istniejącego bigosu dochodzi fakt dopłacania do tego interesu przez osoby, których góry interesują jak zeszłoroczny śnieg, co uważam za wielką niesprawiedliwość. To tak jakby kupujący buty miał dodatkowo płacić za korzystanie z autostrad. :)