Wojciech
Jończyk
Przewodnik górski
tatrzański,
Instruktor
Narciarstwa Wyso...
Temat: Hainburg i Carnuntum - lustrzane odbicie Podhala
Jakub Łoginow:
Powiem tak: skoro w tak skorumpowanym, kolesiowskim i komunistycznie myślącym mieście jakim niestety jest Bratysława takie rzeczy się udały (współpraca z Austrią), to na Podtatrzu również się da. Marian S. też miał mega problemy, gdy przymierzał się do uruchomienia linii autobusowej do Popradu. Ilu "życzliwych" mu groziło, że po co wywozi ludzi na Słowację, że po co sobie kłopotów robi. A ile barier biurokratycznych musiał przejść po obu stronach. A jednak mu się udało, jednak to właśnie z Zakopanego wyjeżdżają JEDYNE na polsko-słowackiej granicy linie autobusowe na Słowację. Da się?
Natomiast mówiąc o Carnuntum, mam na myśli nie tylko sprawy leżące w gestii władz publicznych, ale również o pewne podejście do tej współpracy ze strony tamtejszych hotelarzy i restauratorów. Austriacy mają tam wszędzie w słowackie napisy: w muzeach, na ulotkach - tego w Zakopanem nie ma na taką skalę. A przecież mogliby sobie pomyśleć: co będziemy dla jakichś Słowaków pisać w ich języku, w końcu nasz język niemiecki jest światowy i Słowacy powinni go znać. A jednak nie. Hotele w rejonie Carnuntum reklamują się, używając argumentu, że blisko jest Bratysława. Hotele w Bratysławie reklamują się bliskością Wiednia. Jest wśród hotelarzy w tym rejonie takie poczucie, że Bratysława, Wiedeń, Hainburg i Carnuntum to jeden wspólny region turystyczny.
Wszystko pięknie i masz rację. Tatry i całe Podtatrze powinny stanowić gospodarczo-turystyczny monolit. Polacy ze Słowakami powinni współpracować dla obopólnych korzyści. Co do tego myślę, że nikt nie ma wątpliwości.
Teoria jest piękna, z praktyką już gorzej.
Firma Strama wprawdzie ma kursy na Słowację, ale jak popatrzysz jak one wyglądają w realu to już tak różowo nie jest jakby się mogło wydawać. Trudno się zresztą dziwić właścicielowi firmy. Nie uruchomił linii dla przyjemności tylko dla pieniędzy. Dla amatorów piwa i potravin na Słowacji to oferta Stramy może jest wystarczająca, ale dla amatorów górskich wycieczek już taką nie będzie. Pierwsze kursy z Zakopanego są w porze kiedy górscy turyści właściwie z gór już schodzą (poza okresem letnich wakacji, kiedy pierwsze kursy i tak są zbyt późno by można było zdziałać coś na prawdę ambitnego bez spania na Słowacji).
Coraz więcej Słowaków odwiedza nasz mały skrawek Tatr. Dwujęzyczne napisy w pasie przygranicznym (Tatry i Podtatrze)? Jestem za. Nie uważasz jednak, że Słowacy mogliby zmienić swoją politykę i przestać blokować swobodny ruch turystów przez góry wzorem nie tylko unijnych krajów alpejskich, ale również ich ze Szwajcarią? Boją się polskich wandali? Tych niech wyłapują i skazują na bardzo wysokie kary pieniężne. Tych co nie chcą płacić za usługi medyczne niech skazują na roboty społeczne i trzymają u siebie by Ci z tych prac się wywiązali bez żadnej taryfy ulgowej. Tatry i Podtatrze są tak małe, że tutaj Polacy ze Słowakami są skazani na współpracę i nie powinni konkurować ze sobą. Konkurowaniem tylko przegramy (i my i Słowacy) z większymi i mądrzej myślącymi. :) Tylko do tego potrzebna jest współpraca na wielu płaszczyznach, nie tylko na szczeblu samorządowym. Do tego przydałaby się wspólna długofalowa, mądra polityka regionalna, na którą w obecnej kadencji naszych samorządowców raczej się nie zanosi. :(