Jakub Łoginow

Jakub Łoginow Nie ma kangurów w
Austrii

Temat: Jak to jest?

Tematyką morską zajmuję się o 2007 roku. Nigdy bym się nie nazwał ekspertem w sprawach morskich, a mimo to jestem zapraszany na najpoważniejsze konferencje morskie, na posiedzenia grup roboczych poświęconych sprawom morskim itp. I te zaproszenia dostaję również, a może przede wszystkim, od urzędników, zajmujących się kształtowaniem polityki morskiej.

Sprawami żeglugi śródlądowej zajmuję się dopiero od 2009 roku, ale sporadycznie. Jeszcze mniej mi do pozycji eksperta. Ale jak wyżej - dyrektorzy urzędów państwowych zajmujących się tematyką żeglugi śródlądowej zapraszają mnie do udziału w spotkaniach branżowych, dotyczących kanału Odra-Dunaj i innych spraw związanych z branżą. Opracowując rozwiązania dotyczące żeglugi śródlądowej, chcą poznać doświadczenia, opinie i rady ludzi zainteresowanych tym tematem - niekoniecznie ekspertów. W tym mojej skromnej osoby, mimo iż jestem w tym temacie raczej szaraczkiem.

Z kolei tematyką przejść granicznych aktywnie zajmuję się od 2004 roku. Nie potrafię powiedzieć, ile publikacji stworzyłem na ten temat, na pewno ponad dwieście. Nie tylko to:
http://www.porteuropa.eu/ponad-granice/granica-ukraisk...

ale też niezliczona ilość publikacji prasowych, w tym w prestiżowych mediach ukraińskich i nieco mniej prestiżowych mediach polskich, kilka artykułów naukowych, materiały z konferencji, którą współorganizowałem...

I co? I nic. Na zgłoszoną przeze mnie chęć przekazania tego doświadczenia poprzez wzięcie udziału w pracach komisji międzyrządowej do spraw przejść granicznych, uzyskałem decyzję odmowną. Komisja nadal będzie sobie zasiadać w swoim gronie dobrych znajomych i nie będzie widzieć potrzeby w rozpatrzeniu np. kwestii dostępności przejść granicznych dla pieszych. Później wojewoda w odpowiedzi na moje zapytanie prasowe, dlaczego nowe przejścia są projektowane bez uwzględnienia pasów odpraw dla pieszych, uzyskuję odpowiedź, że "nikt nie zgłaszał takiej potrzeby". No jasne że nikt nie zgłaszał, skoro nie dopuszcza się do głosu przedstawicieli środowisk, które by chciały taką potrzebę zgłosić i tę potrzebę odpowiednio uzasadnić.

Czasami się zastanawiam, czy rzeczywiście żyjemy w kraju demokratycznym. Skąd u nich aż takie parcie na to, by za wszelką cenę nie dopuścić do głosu kogoś, kto od 6 lat aktywnie, społecznie interesuje się kwestią ułatwienia przekraczania granicy i chce się podzielić doświadczeniami, wiedzą i wskazówkami w tym zakresie, które mogą wnieść coś nowego w daną sprawę? Dziki kraj, druga Afryka, tyle tylko się nasuwa w odpowiedzi na takie prymitywne myślenie przedstawicieli Straży Granicznej, Służby Celnej, MSWiA, MSZ i Urzędów Wojewody.