Adam
P.
Żyć pasją i tworzyć
- to moje
przeznaczenie!
Temat: Granica, granica...
Dobrze byłoby w tej grupie się dzielić swoimi spostrzeżeniami z przekraczania granicy PL-UA lub UA-PL. Może niekoniecznie w stylu "biznesmenów" (o których świat nie słyszał), ale zwykłych ludzi odwiedzających swoich znajomych lub jeżdżących do pracy środkami transportu takimi jak autobus, samochód, czy też pieszo. Starajmy się nie pominąć żadnego z przejść granicznych, z którymi mieliśmy do czynienia i podawać informacje w miarę aktualne (a nie np. sprzed 10 lat), dotyczące np. zachowania się polskich oraz ukraińskich służb granicznych/celnych zarówno wobec obywateli UA, jak i Eurosojuzu (bo już za późno mówić o obywatelach Polski). Warto piętnować publicznie każde negatywne/nieuprzejme zachowanie po każdej ze stron granicy.Wyjazd...
Przekraczałem przejście w Hrebennym 15.V br. (powrót UA-PL wczoraj, czyli 19.V). Jechałem państwowym autobusem ukraińskich linii.
W stronę Ukrainy wszystko poszło w miarę gładko - tzn. wydzielony pas autobusowy, dość szybka i sprawna kontrola autobusu ze strony polskiej. Na duży plus kulturalne zachowanie się polskiego żołnierza służby granicznej bez względu na to, jaki paszport pobierał do kontroli.
Na stronie ukraińskiej trochę dłużej (co mnie zaskoczyło - zwykle jest na odwrót). Ukraiński żołnierz coś tam znalazł i w związku z tym dokładniej zaglądał w różne zakamarki autobusu. Potem zwrot paszportu i kartki migracyjnej przez bardzo uprzejmą Panią granicznik, z tekstem "Приємного перебування в Україні".
Wreszcie - ruszyliśmy...
Nie będę pisał w tym miejscu o gościnności i serdeczności Ukraińców, z którymi miałem do czynienia podczas mojego pobytu na UA. Byłby to już całkiem pokaźny materiał na osobny wątek... Temat dotyczy przekraczania granicy, więc jego się trzymam.
Powrót...
Rano z Dworca Stryjskiego we Lwowie. Odjazd ukraińskiego autobusu w miarę punktualnie, choć Ikarus był dość mocno dotknięty zębem czasu - dla miłośników podróży środkami lokalnych przewoźników i całego "folkloru" z nimi związanego, może być nie lada atrakcją ;-).
Dojazd na granicę niespodziewanie szybko - autobus okazał się prawdziwym wilkiem w owczej skórze, jeśli chodzi o prędkości, jakie rozwijał ;-). Po stronie ukraińskiej stał trochę dłużej, niż standardowo (zwykle ok. 30-45 minut - choć kiedyś miałem rekordowy czas to 15-20 minut). Jeszcze krótkie "Дякуємо за візит в Україну - спробуйте ще раз", ruszamy i podnosi się polski szlaban...
Przed busem jeszcze 3 inne - jeden z Mikołajewa do Lublina, drugi ze Lwowa do Tomaszowa Lubelskiego i jeszcze jakiś turystyczny polski chyba (bardzo szybko przejechał granicę)...
Do autobusu, którym jechałem, przez ponad 2 godziny nikt nie raczył podejść, by skontrolować chociaż paszporty. Jadący wcześniej autobus z Mikołajewa został jednakże bardzo szybko, dokładnie i sprawnie skontrolowany (najwyżej 30 minut) przez stronę polską. Przez następne 2 godziny "trzepany" był autobus do Tomaszowa Lubelskiego. W końcu trafił do garażu na RTG i chyba zawrócony został na Ukrainę z powodów przemytniczych ze wszystkimi pasażerami...
Polska kontrola paszportów - bez chamstwa, ubliżania, ale też bez rewelacji. Po prostu klasyczne służbowe podejście żołnierskie... Brak "proszę" i "dziękuję", tylko sama wyciągnięta po paszport ręka. Plus łamany rosyjski z kilkoma pytaniami do obywateli UA (wypadałoby się pouczyć trochę ukraińskiego). Ani na minus, ani na plus - neutralnie. Bez dodatkowych fajerwerków...
Czekanie wydłużało się nieznośnie, więc podszedłem do polskiego granicznika i powiedziałem mu, że ludzie w ukraińskim autobusie to nie zwierzęta, też mają np. swoje potrzeby fizjologiczne i w ogóle co to za zwyczaje na granicy Schengen, że nikt nie raczy skontrolować autobusu stojącego już tyle czasu - minęły jakieś 4 godziny - a ludziom też się spieszy! Poskutkowało... Autobus został wprowadzony na kontrolę. Tutaj znów nikogo nie było sporo czasu... Zaczepiłem celnika z pytaniem o kontrolę, podałem mu czas gdy trafiłem na stronę ukraińską oraz wymieniłem fakt, że w czasie gdy Polacy nie potrafili sprawdzić jednego busa, Ukraińcy przysłali 4 następne i już jest spora kolejka... Celnik spuścił wzrok i gdzieś zniknął, by po chwili wrócić z paroma swoimi kolegami po fachu. Powiedział mi, że kontrola całego autobusu potrwa najwyżej 30 minut. Wszyscy odetchnęli z ulgą (a Ukraińcy podziękowali mi, że przyspieszyłem całą procedurę)...
Kontrola polska: prześwietlenie bagaży na RTG, zajrzenie do siatek z zakupami które wiozłem i plecaka. Żadnych zastrzeżeń nie mieli, ja do ich pracy także (szkoda tylko, że tyle czasu na nich wszyscy czekali!).
Postępowanie identyczne wobec każdego pasażera - tutaj już padało słowo "proszę" (np. "proszę otworzyć torebkę", "proszę pokazać, co Pan/Pani tutaj przewozi"), zamiast "otwieraj", czy "dawaj to", które nieraz słyszałem przy wcześniejszych przejazdach UA-PL...
Po kontroli - wszyscy wsiedli do autobusu i szlaban podniósł się, pojechaliśmy naprzód...
Generalnie: pas dla autobusów, który jest wydzielony jako osobny pas przez obie strony powinien być znacznie szybciej obsługiwany przez stronę polską. Istnieje w języku polskim także słowo "proszę" i "dziękuję" - uprzejmość nic nie kosztuje, a można sobie zjednać nią ludzi, dzięki czemu pracuje się z mniejszym stresem...Adam P. edytował(a) ten post dnia 20.05.10 o godzinie 12:36