J
C.
Niedawna katastrofa
budowlana mostu
autostradowego w
Genu...
Temat: Dialektyka pojednania polsko-ukraińskiego
Dialektyka pojednania polsko-ukraińskiegoDialektyka (gr.: diálogos 'rozmowa' i dialektikē 'dialektyka', z diálektos 'sposób mówienia) – jest to nauka, polegająca na dochodzeniu do stanu faktycznego, za pomocą zestawienia ze sobą różnych faktów.
W znaczeniu heglowskim dialektyka była swoistym mechanizmem walki sprzecznych idei, będącym podstawowym motorem rozwoju świata i postępu historycznego. Mechanizm ten polegać miał na ciągłym i samoistnym procesie ścierania się sprzecznych idei według tzw. praw dialektyki. Prawa te można w skrócie ująć w następujący schemat:
każda teza (idea) ma zawsze swoje przeciwieństwo zwane antytezą,
mimo że przeciwne, tezy te można uzgodnić poprzez wygenerowanie tezy wyższego rzędu zwanej syntezą,
dla syntezy można ponownie stworzyć jej antytezę i cały proces zaczyna się od początku.
To nieprawda że nic nie można zrobić z wciąż powracającymi wzajemnymi uprzedzeniami polsko -ukraińskimi.
Najlepszym dowodem jak owocnym okazał się pojednawczy list polskich biskupów do biskupów niemieckich jest fakt że to właśnie to porozumienie się i pojednania w duchu nauki Chrystusa z "Kazania na Górze" polskich i niemieckich biskupów
podczas II soboru watykańskiego w sensie dosłownym dało światu dwóch wybitnych Papierzy:
Jana Pawła II i Benedykta XVI
http://www.przewodnik-katolicki.pl/nr/wiara_i_kosciol/...
Droga Wojtyły, droga Ratzingera
autor: Monika Białkowska
„Nie muszę samotnie nieść tego, czego w rzeczywistości i tak samotnie nie mógłbym nieść. Wspiera mnie zastęp świętych Boga, podtrzymuje mnie i mnie prowadzi” – mówił papież Benedykt XVI podczas inauguracji pontyfikatu.
Jakże inna była to inauguracja niż poprzednia! Na placu św. Piotra nie było młodego i silnego papieża z dalekiego kraju. Zamiast niego stał starszy człowiek, który kilka dni wcześniej cieszył się, że wkrótce przejdzie na zasłużoną emeryturę. Jan Paweł II wkroczył w jego życie i pokrzyżował plany.
Poczułem sympatię
Zaczęło się niewinnie, jeszcze na soborze. Karol Wojtyła zapamiętał młodziutkiego ks. prof. Ratzingera, choć wtedy jeszcze nie poznali się osobiście. Potem, ok. roku 1974 zaczęli wymieniać się książkami, pisali listy – i tak powoli rozwijała się między nimi nić porozumienia. Osobiście spotkali się w 1978 r., podczas konklawe, które wybrało papieża Jana Pawła I. Ratzinger już jako papież wspominał: „Połączyła nas przede wszystkim jego wolna od wszelkiego komplikowania bezpośredniość i otwartość, a także emanująca od niego serdeczność. Było tu poczucie humoru, wyraźnie wyczuwalna pobożność, w której nie ma nic przybranego, nic zewnętrznego. (...) To duchowe bogactwo, także radość z rozmowy i wymiany myśli – dzięki temu wszystkiemu od razu poczułem do papieża sympatię”.
Drugie ich spotkanie miało miejsce już dwa miesiące później, podczas kolejnego konklawe. Jego tajemnic nie znamy, ale gdzieniegdzie przeczytać można o tym, jak to kard. Ratzinger wraz z kard. Königiemz Wiednia lobbować mieli na korzyść kardynała Wojtyły. Kard. Ratzinger nie mógł wtedy wiedzieć, że ów wybór tak bardzo wpłynie na jego własną historię życia.
Chcę cię mieć do końca
Pierwsza propozycja padła już kilka miesięcy po wyborze Jana Pawła II. Kard. Ratzinger usłyszał: „Musimy cię mieć w Rzymie”.
Papież proponował mu objęcie stanowiska prefekta Kongregacji Wychowania Katolickiego, Ratzinger jednak odmówił, trochę jak ci, których powoływał Jezus, wymawiając się koniecznością dokończenia spraw w diecezji monachijskiej: „Jeszcze nie teraz”.
Jan Paweł II jednak nie ustępował. Kiedy pod koniec 1981 r. zmarł prefekt Kongregacji Nauki Wiary, chorwacki kardynał Franjo Saper, Ratzinger ponownie usłyszał papieską prośbę o objęcie opuszczonego stanowiska. Nie pałał entuzjazmem do tego pomysłu i próbował się wzbraniać, w końcu jednak podjął decyzję o przyjęciu propozycji. Wytargował dla siebie tyle, że choć następcą kard. Sapera został mianowany pod koniec listopada 1981 r., to do połowy lutego 1982 r. mógł jeszcze pełnić obowiązki arcybiskupa Monachium i Fryzyngi. Nie było mu śpieszno do Rzymu.
Od 1982 r. Ratzinger i Wojtyła, Wojtyła i Ratzinger stali się dla siebie tak ważni i tak sobie nawzajem potrzebni, że trudno jest powiedzieć, kto komu pomagał, a kto kogo prowadził. Spotykali się co tydzień, często dyskutowali, razem opracowywali wiele dokumentów, kiedy jednak wypowiadali się o sobie nawzajem, jeden drugiemu przypisywał większość zasług.
Papież Jan Paweł II mówił o kard. Ratzingerze: „Bogu dziękuję za jego obecność i pomoc – to wypróbowany przyjaciel”.Ten post został edytowany przez Autora dnia 26.11.13 o godzinie 11:22