Krzysztof
W.
profesjonalne cięcie
kosztów - zarabiamy
dla Ciebie
Temat: Uwaga, chamstwo !
Tak sobie pomyślałem, że skoro takie zjawisko występuje, to chyba trzeba by coś z tym zrobić. Tym razem nie chodzi o trolling na forum, a o temat zdecydowanie wrocławski.Niedziela, okolice Świebodzkiego, czyli wiadomo, co się tam wyrabia. Na wysokości parkingu po przeciwnej do Świebodzkiego stronie ulicy stoi gościu z zapakowanym telefonem w pudełku. Dobra, przyznam się : to o mnie chodzi :-) Podchodzi facet w pomarańczowej kamizelce i mówi "tu nie wolno stać". Grzecznie więc pytam, czemu. "Bo to nasz teren". Wiem, że nie ich, skoro to jest ulica, a te są we władaniu ZDiUMu, więc mu nie ułatwiam. Każe mi przejść na drugą stronę ulicy, a ponieważ konsekwentnie odmawiam, włącza mu się repertuar następujący (odtwarzam wypowiedzi, ale nie gwarantuję kolejności):
"Zawsze jest pan taki upierdliwy?"
"Na drugą stronę ulicy i to już"
"Co, żona ci nie daje, że tu przyszedłeś przeszkadzać?"
"Przyjdzie taki ch*j i utrudnia"
i parę podobnych kwiatków, do gróźb użycia przemocy włącznie. Właściwie to tylko na to czekałem, kiedy zacznie, bo nie mogłem go pierwszy ruszyć.
Zasadniczo jednak nie stałem jak słup i mu odpowiadałem, aczkolwiek nie przekraczając zasad, czyli w zakresie od "proponuję wezwać Straż Miejską lub inną uprawnioną służbę, która ma prawo ustalać, co mi wolno" do "jesteś dla mnie nikim" (skoro przeszedł na "ty" :-)) włącznie. To powodowało jedynie eskalację wyzwisk, a nawet pokazywanie mnie kolegom z komentarzem "pilnujcie tego dziada, niech no mi tylko wejdzie na mój (?) trawnik". Miał gość pecha, bo zasadniczo niespecjalnie liczę się z tym, co o mnie myślą (?) osoby tego pokroju, a zakrzyczeć się nie daję.
Trochę się zastanawiałem, czy coś z tym robić lub choćby opisać, bo w zasadzie taki cieć*/ jest mi obojętny, ale z drugiej strony, jeśli nie przeciwdziałać chamstwu, będzie się plenić jak perz w ogródku. Macie jakieś sugestie odnośnie tego, skąd można dostać namiary na firmę zawiadującą parkingiem? Miał wprawdzie identyfikator, ale przypięty odwrotnie, więc niewidoczny. Obmacywać go celem obrócenia na właściwą stronę jakoś nie miałem ochoty (z wyżej wymienionych powodów, a ponadto nie był w moim typie :-)), a na moją sugestię, że może bym w takim razie w związku z jego "wystąpieniem" zapisał sobie jego nazwisko powiedział, że mogę sobie zapisać swoje.
I w ogóle jak sądzicie, powinniśmy się w takich sytuacjach godzić z taką "ślepą furią", czyli grzecznie zmykać na drugą stronę (co parę osób przede mną zrobiło), czy jakoś przeciwdziałać? A jeżeli, to jak?
*/ "Cieć" stanowi oczywiście dość pejoratywne określenie dozorcy, którym zresztą faktycznie był. Pracę dozorców szanuję, nie każdy z nich zasługuje na taki epitet. Ale ten... cóż, cieć i tyle.