Temat: Szukanie pracy we Wrocławiu
Oczywiście, ci co rezygnują, żeby nie tracić nerwów i swojego cennego czasu.
No tak, ten cenny czas... jeśli raz na miesiąc chwilkę nie można odstać w kolejce do pokoju nr. ileś tam.
---
Na studiach mieliśmy takiego jednego Wykładowcę, który przed egzaminem powiedział nam, żebyśmy kupili sobie drugie buty.
Niewiele osób wiedziało o co chodzi.
Wykładowca przyjmował pojedynczo w swoim pokoju. Kolejka przed pokojem była długa. Egzamin ciągnął się dniami, a potem tygodniami. Ci, którzy wchodzili zazwyczaj słyszeli, że nie mogli się tego nauczyć czego On wymagał, więc wracali w kolejnych dniach. Jeśli przychodzili zbyt szybko np. na drugi czy trzeci dzień po wcześniejszej wizycie, słyszeli żeby się nie nabijali z Niego, bo przecież pewnie nigdzie nie zajrzeli do książek, a po drugie po dwóch dniach nie są w stanie wiedzieć więcej niż dwa dni wcześniej.
W międzyczasie mieliśmy normalną sesję, a Wykładowca stale nie urzędował w swoim pokoju, więc żeby go zastać czasem trzeba było zwyczajnie czekać ' w ciemno'.
Po trzech tygodniach kolejek i wyczekiwania przed pokojem Wykładowcy zrozumieliśmy o co mu chodziło.
Kazał nam zaopatrzyć się 'w drugą parę butów', bo wiele spraw zwyczajnie należy w życiu wychodzić.
Wszyscy zdaliśmy, niektórzy w czerwcu, inni na początku lipca, a ostatnia grupa zdawała nawet w październiku. Oczywiście każdy był obryty ;)
Wszyscy moi koledzy, którzy ukończyli nasz wydział i dostali lekcję od naszego Wykładowcy pracują. Część pracuje w zawodzie, część się przekwalifikowała. Jak się spotykam z nimi (moimi kumplami) to zawsze wspominamy naszego Wykładowcę. Wykładowcę przez duże 'W' ;)
Ta lekcja była ważniejsza, niż większość wykładów z teorii 'czegoś tam'.
A 'cena czasu' - to pojęcie względne ;>