Tomasz Jakub Sysło

Tomasz Jakub Sysło Social Media
Specialist & PR,
Umie Internety /
Artist, In...

Temat: P O W ó D ź 1997 --------- wasze wspomnienia.

hmmm mialem jechac na LOVE PARADE do berlina
i nie wiedzialem czy dotre na dworzec, odciela go woda
mieszlalem wtedy na grunwaldzie na manhattanie
nie pojechalem do berlina, bylem w miescie
stalem na moscie grunwaldzkim, patrzylem no moja
rzeke, przerazajaca, tyle wody i tak szybko ...

mielismy prad i wode. ogladalem non stop
telewizje, na zmiane z viva z love parade,
pozniej juz tylko tede ... nie moglem pomoc
mimo ze chcialem. eh. balem sie ze woda
dojdzie tez do nas, byla blisko.

miasto sie zjednoczylo, ludzie walczyli
o mlyn mariaa i inne zabytki, ulice
to byla jak wojna ... bardziej pokochalem to miasto.

ps. love parade zaliczylem w 2000 roku.
Kasia A.

Kasia A. marketingowiec,
manager z
wieloletnim
doświadczeniem

Temat: P O W ó D ź 1997 --------- wasze wspomnienia.

11. lipca zadzwonił mój kuzyn z Hamburga. Powiedział - uciekaj z Wrocławia, będzie straszna powódź, gorsza niż ta w 1903 roku. Miałam 4 letnie dziecko. Nie zastanawiałam się ani chwili. Spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy i 12. lipca, kiedy miasto powoli zaczęła zalewać woda wyjechałam do babci w okolice Kępna. Tego dnia autostrada w kierunku Opola była już zamknięta... Na dworcu autobusowym atmosfera jak przed spodziewanym nalotem... Wszyscy chcieli wyjechać, a autobusy mogły zabrać skończoną liczbę osób. Pamiętam płacz, przerażenie. Kiedy dojechałam do babci, włączyłam TeDe i przez wiele dni nie odchodziłam od telewizora. Widziałam jak moje ukochane miasto zalewa woda... Traugutta, Piłsudskiego, Kościuszki,... Bohaterska obrona Ostrowa Tumskiego. Wczoraj odbyłam późnym wieczorem bardzo długi spacer po Wrocławiu. Najpierw natknęłam się na pl. Solnym na telebim i filmy dokumentalne z powodzi. Wszystko wróciło. Jakby to było wczoraj. Widziałam łzy w wielu oczach. Sama też nie potrafiłam pozostać obojętna wobec tych obrazów. A potem,kiedy chodziłam po uliczkach wokół Rynku, potem Grodzką, przez Ostrów, most Pokoju, obok Panoramy, wyremontowaną Wita Stwosza, poczułam się bardzo szczęśliwa. Kocham moje miasto. Za jego piękno - to namacalne - w każdej kamieniczce i to wewnętrzne, nasze - ludzkie, wrocławskie.
Rafał Hostyński

Rafał Hostyński Ten od
pozycjonowania

Temat: P O W ó D ź 1997 --------- wasze wspomnienia.

Tego lata rodzice załatwili mi i siostrze ostatni tani wyjazd z ŻnO - pojechaliśmy do Ustki. Budynek, w którym wypoczywali pracownicy tego zakładu miał być sprzedany - a więc gratka ;)
Na tym samym turnusie mieliśmy przyjemność przebywać razem z Dyrektorem Naczelnym ŻnO.
To był początek lipca - woda na południu Polski lała się strumieniami z nieba, a my wygrzewaliśmy się na słonecznych plażach.
Jak już widzieliśmy do czego może dojść, to zastanawialiśmy się czy nie wracać.
Dyrektor codziennie otrzymywał raporty od osób, które pracowały na Odrze (kapitanów pchaczy, pracowników portowych itd.)
To wszystko było gorsze, niż jakby się było na miejscu. Z zabawy i wypoczynku jakoś przestało się chcieć korzystać.

Przyszła fala kulminacyjna, mieszkaliśmy wtedy Na Polance (pomiędzy Trzebnickim i Osobowickim), w naszym mieszkaniu na 1 piętrze były przechowywane meble sąsiadów z parteru. Auto odstawione na teren gdzie woda nie powinna go dostać.

Ojciec miał firmę remontową (teren pod mostem Milenijnym). Lżejsze sprzęty były systematycznie wywożone, ale tokarki i inne tonowe urządzenia zostały na miejscu.

Jak przestały 13.VII działać telefony na osiedlu, to myśleliśmy, że nasz teren jest już pod wodą (a my nadal w Ustce)

Zero kontaktu - kto 10 lat temu miał komórkę?

Nasze "wczasy" przedłużyły się o kilka dni, bo okazało się że przeprawa przez Widawę z Poznania jest zablokowana. Kolejni turnusowicze nie przyjeżdżali z tego samego powodu.
Jak wróciliśmy do Wrocka, to pamiętam, że od Leszna już była taka ciemna chmura, która przerażała swoim ogromem, a towarzyszyła nam już do miejsca docelowego.

Polanka nie została zalana ;)
Firma Ojca zostala "spalona" przez płynącą wodę - jak opadła to zostawiła wszędzie 4 centymetrową warstwę szlamu. Jak to wszystko przyschnęło, to czyszczenie całego terenu zajęło prawie tydzień - wywieźliśmy ze 100 taczek tego cholerstwa.

Potem kolejki po wodę z beczkowozów - ile się nasłuchałem w kolejce:
"O taki opalony - wypoczywał, a my tu umieraliśmy" ;))

Ale wtedy kiedy nasz dom ocalał, zaczęło się pomaganie tym, którzy swoje dobytki potracili...

Na osiedlu poznało się też ludzi, którzy na tragedii chcieli zbijać kokosy - w jednym sklepie sprzedawano chleb po 5-7PLN!!!
Ludzie się zawzięli i nic w tym sklepie nie kupowali ;)))

Minęło 10 lat...

Temat: P O W ó D ź 1997 --------- wasze wspomnienia.

Pamietam, bylem na swidnickiej wtedy, , ewakuowalem sklep i pilnowalem dobytku..rowniez pomgalismy przy budowaniu zapor z workow. NIe zoapomne przepraw na powstancow do kwadratu na Komandorskiej...jechalem rowerem pod wodą..niesamowite uczucie :)

POtem jak jechalismy bodajze 14.. z moja dziwczyna na wakacje autokarem przez Opole- zobaczylem co Odra tam zrobila, podmyty i zdewastowany cmentarz..szok.
Joanna C.

Joanna C. Psychlog, Doradca
Personalny i
Specjalista
ds.Rekrutacji ...

Temat: P O W ó D ź 1997 --------- wasze wspomnienia.

12.07 miała być Inwazja Mocy koncert organizowany przez RMF FM - w piątek zabrałam kuzynów spod Wrocławia, żebyśmy razem poszli na koncert.W tym dniu moja mama do późnych godzin była w pracy. My małolaty siedzieliśmy sobie popołudniu i wieczorem w domu. Kilka razy dzwoniła znajoma mojej mamy - ale jej nie zastawała, a mi nie chciała przekazać wiadomości, że władze Wrocławia dobrze wiedzą, że Kozanów (gdzie mieszkałam wtedy i nawet czasem teraz) będzie na pewno pod wodą - jako teren zalewowy... Jakoś nikt się nie przejmował za bardzo ewentualną falą...
Co prawda były komunikaty, ale jakoś nie bardzo wszyscy wyobrażali sobie ogrom żywiołu.
Jednocześnie dochodziły do nas informacje z Nadolic skąd pochodzą moi kuzyni - o planach wysadzenia wału w Łanach i zalaniu ich gospodarstwa, o ewakuacji...
Sobota rano. Mój kuzyn poszedł rano do sklepu. Jak wrócił mówił że woda wylewa. To była cofka z Odry, która zaczęła wylewać przez Ślęzę. Właściwie wtedy się zaczęło. Zebrali się ludzie i jak woda co raz bardziej przybierała zaczęli budować tamę z worków i zatrzymali wodę na ul. Gwareckiej.
U nas odcięli prąd i wodę był tylko gaz. Więc przenieśliśmy się z Kozanowa do znajomej mojej mamy - na Kosmos - tam był prąd!
Oglądaliśmy wiadomości, patrzyliśmy jak helikopterami ewakuują chorych z domu opieki na Rędzińskiej. codziennie chodziliśmy lub jeździliśmy rowerami na Kozanów zobaczyć czy w mieszkaniu jest wszystko ok. Podczas jednej z takich wypraw nawet udało mi się widzieć wizytację Prezydenta Aleksandra K. i premiera Włodzimierza C. Ludzie początkowo nie zdawali sobie sprawy z powagi sytuacji - i można było zaobserwować widoczki jak w wenecji - ludzie siedzą sobie na tarasie, grillują, słonko świeci - a wokół nich woda...
Dopiero chyba ta druga fala powodziowa co szła od siechnic bardziej przestraszyła ludzi.
Pamiętam równiez amfibie pływające po Kozanowskiej.
Do mojej bramy wchodziło się cały czas suchą noga, ponieważ mieszkam jak się okazało w najwyższym punkcie Kozanowa.
Do dziś dnia nie do końca potrafię uwierzyć, że to co się stało stało się naprawdę. Wszystko było takie dziwne...
Po tygodniu chyba wróciliśmy do domu, bo woda zeszła i wrócili prąd zaczęły się wyjazdy na kolonie i obozy dla dzieci powodzian. zaczęły przychodzić rachunki z piekarni za chleb dla powodzian, za worki, za piasek, do czynszu dołożono opłatę za pożyczkę na opłacenie pomocy.
a 5 lat temu na miejscu, z którego płynęła cofka z Odry postawiono blok, a na terenie zalewowym miasto zbudowało bloki, gdzie przesiedlało powodzian z traugtta.
Cóż chyba to był jednak sen...
Magda  Goetzendorf-Grab owska

Magda
Goetzendorf-Grab
owska
Senior Credit
Controller

Temat: P O W ó D ź 1997 --------- wasze wspomnienia.

Niesamowicie się czyta wasze wspomnienia. 10 lat temu byłam radosną licealistką i Wrocław znałam tylko z jednej wycieczki do ZOO. Teraz oglądam zdjęcia, rozpoznaje miejsca i aż trudno uwierzyć, że ulice po których chodzę były zalane. To dla mnie abstrakcja- jakby fotomontaż

konto usunięte

Temat: P O W ó D ź 1997 --------- wasze wspomnienia.

ósmego lipca miałem dyplom z grafiki, następnych dwóch dni nie pamiętam.. mieliśmy z Biskupinem pójśc pod wodę, tymczasem wała.. Trochę noszenia worków, zdjęcia dla Słowa Polskiego, etc. Potem fetor z piwnic na Starym Mieście i gdzie indziej. I mój dawny ośrodek wodny Stanica zalany, ale cały.
Tomasz Jakub Sysło

Tomasz Jakub Sysło Social Media
Specialist & PR,
Umie Internety /
Artist, In...

Temat: P O W ó D ź 1997 --------- wasze wspomnienia.

Magda Z.:
Niesamowicie się czyta wasze wspomnienia. 10 lat temu byłam radosną licealistką i Wrocław znałam tylko z jednej wycieczki do ZOO. Teraz oglądam zdjęcia, rozpoznaje miejsca i aż trudno uwierzyć, że ulice po których chodzę były zalane. To dla mnie abstrakcja- jakby fotomontaż

czekamy na nastepne
szczere abstrakcje
realne ...

panta rei
Joanna W.

Joanna W. Manager systemu BHP
i ochrony
środowiska, ALSTOM
Power Sp...

Temat: P O W ó D ź 1997 --------- wasze wspomnienia.

Budowałam zaporę z worków na Traugutta. Panowie układali worki, panie napełniały worki piaskiem. W pewnym momencie ktoś krzyknął żeby uciekać bo woda wdziera się przez piwnice. Zanim zdążyłam odstawić łopatę wody było po kolana na całej ulicy. Wracałam piechotą do dworca głównego, cały czas brodząć po kolana, a nawet momentami po pas w wodzie.
Kąpiel, pranie i woda pitna .... u znajomych pod Wrocławiem.
Znajomi ze Szczecina chcieli mi przysłać ponton, ale i tak poczta nie działała :)
Agata L.

Agata L. Wywracam życie do
góry nogami.
Doslownie tym razem
:)

Temat: P O W ó D ź 1997 --------- wasze wspomnienia.

Układanie worków, pomoc w ewakuacji biblioteki i takie tam.

Nie miałam prądu od samego początku, pamiętam siedzieliśmy wieczorem przy świeczce słuchając małgo radyjka na baterie, za oknem przerażająca cisza przerywana od czasu do czasu karetką/policją na sygnale i warkotem helikopterów...

Najgorszy był ten brak komunikacji- nie wiadomo co u rodziny, przyjaciół, bliskich
Tomasz Jurek

Tomasz Jurek Bezrobotny

Temat: P O W ó D ź 1997 --------- wasze wspomnienia.

Ja jeździłem po mieście rowerem i patrzyłem jak naród zmaga się z żywiołem,po powrocie do domu zdawałem domownikom relację z tego co widziałem.Wszyscy kręcili głowami mamrocząc,nonono

konto usunięte

Temat: P O W ó D ź 1997 --------- wasze wspomnienia.

znam powódź ze zdjęć i opowiadań. byłam wtedy na wakacjach u cioci pod Częstochową i nie widziałam nawet kropelki deszczu. pamiętam tylko to, że oglądałam w telewizji doniesienia, że do mojej dzielnicy woda dochodzi z trzech stron. jeździłam kilkakrotnie na rowerze kilka wiosek dalej, bo tam była budka telefoniczna (w tamtych czasach z komórkami było kiepsko, a u cioci na wiosce nikt nie miał nawet telefonu stacjonarnego). oczywiście linia była uszkodzona. pamiętam też telegram od taty: "nie przyjadę po ciebie. wrocław zalany". nie wiedziałam nic - jak długo tam zostanę, jak wrócę do domu i czy jeszcze mam dom. co wieczór oglądając wiadomości siedziałam i płakałam.

na szczęście nam się upiekło. dzięki wałom kolejowym woda nie doszła na Brochów.

tamten okres dla mnie - nastolatki wówczas - był sporym przeżyciem, choć wiedziałam, że tak naprawdę mam olbrzymie szczęście. z perspektywy czasu mam solidne wyrzuty sumienia. czuję się tak, jakbym kogoś bliskiego zostawiła w potrzebie...
Kasia W.

Kasia W. Project Manager,
analityk; spec od
rozwiązań
niemożliwych

Temat: P O W ó D ź 1997 --------- wasze wspomnienia.

Pierwsza moja pracująca sobota - przejazd papieża ul. Legnicką (firma zamknięta). Druga moja sobota pracująca - ok. 11:00 Admin powiedział "wyłaczyć sprzęt". No to ja grzecznie... zaczęłam robić raporty! Wkurzył się na mnie, przyszedł i tak poprostu, wyłaczył mi wtyczkę z kompa! Potem ewakuowaliśmy sprzęt z parteru na piętro. Archiwum w piwnicy płynęło.
Nigdy już później szefowa nie ryzykowała i nie proponowała, bym przychodziła do pracy w sobotę.
Popołudniu wróciłam do domu i włączyłam TV. Koleżanka mieszkająca niżej przyniosła mi do mieszkania swoje najcenniejsze rzeczy (bała sie, ze ją zaleje).
W niedzielę starałyśmy sie dotrzeć do PSK-1 na Chałubińskiego, zeby zmienić pracujące tam non-stop od 2 dni pielęgniarki. Nie udało nam się przebić.
W poniedziałek w TEDE powiedzieli, żeby donieść środki p/bólowe koło Wieży Ciśnień. Zaniosłam. Wróciłam po 3 dniach, bo... trzeba było piasek do worków ładować, potem na klecinie pierwsze transporty darów rozładować...

konto usunięte

Temat: P O W ó D ź 1997 --------- wasze wspomnienia.

Maciej B.:
mój dawny ośrodek wodny Stanica zalany, ale cały.

w tym regionie układałem worki
Wynajmowąłem pokój niedaleko. Podłoga pokoju była 1,5 poniżej poziomu wałów. Woda nie przeszła.

Ciężka noc i dzień. Ilośc ludzi przy układaniu worków była zależna od gęstości zaludnienia. Znajomy z oś. Kosmonatów opowiadał, że nie mógł się dopchać, żeby jeden worek przenieść.

Nas bolały plecy ... domki jednorodzinne - ludzi mało, dalej ogórdki działkowe. Potem pusto dalej równie pusto, dalej zoo, po drodze akademiki z obsadą ludzi charakterystyczną dla lipca :/.
A wystarczyłby by dziura na kilku metrach żeby woda weszła.

Przeklinałem organizację, której nie było, przez kilkanaście godzin na wałach raz spotkałem osobą która można by podąciągnać pod strażaka/strażnika miejskiego, później "zamigtało" kilku żołnierzy. Na szczęście nie zastanaiwailiśy się nad tym jak jest gdzie indziej. Ktoś przyniósł kanapki, herbatę i układało się dalej. Pamiętam, że kotś wyprodukował mnóstwo pochodni - starczyły na długo - trochę to pogłębiało mroczny klimat.

Po powodzi nagle zobaczyłem, że były robione zdjęcia. Zdałem sobie sprawę, że kilku sąsiadów nawet nie poszło popatrzeć na wały. Wyspa Biskupiń i okolice została otoczona 13km wałów, nadal nie mogę uwierzyć, że zrobiono to szczelnie, że się udało.

Nawet teraz włączyłem sobie Google Earth - może ludzie nie zechcą uwierzyć, ale to, że wtedy nie zalało Biskupina to był przypadek. Miejscami udało się ułożyć tylko dwie wartwy worków (brakowało ich), a woda zatrzymała się gdzieś na "półtorej worka". Gdyby mieszkancy czekali na pomoc, gdyby zaczęli 3-4 godziny później, gdyby ludzie nie poszli na wały w miejsca gdzie nikt nie mieszka ... nie ma co gdybyać - udało się.

Ale moje wspomnienie nie jest "przygodą", zawsze mi jakoś tak smutnie. Zawsze mi żal jak coś sie niszczy, ginie. Kiedy woda stanęła i zaczeła opadać, w ciuchach. w których układaliśmy worki poszliśmy obejrzeć okolice i miasto. Już wszędzie byli ludzie, już ktoś organizował, nadzorował. Ale widziałem miejsca, których nie udało się uratować - bardzo smutne.

Jeszcze później gdy "u nas" woda już opadała pojechałem rowerem żeby zobaczyć czy nie trzeba pomóc znajomemu na Księżach Małych. Na Trauguta opadało, na Kościuszki już wody nie było, Krakowską można było brodzić - tymczasem tam jeszcze płynełą rzeka i przelewała się przez jego dom (stał najniżej na osiedlu).

Dalej to analizująć widzę, że na Biskupinie Wróg-Woda był łatwy do identyfikacji - rzeka/wały - wiadomo gdzie trzeba układać worki. W mieście ktoś układał worki od strony która uważał za "słuszną", wyptrywał wody, a ona przychodziłą od pleców.

10 lat .... trochę się rozmazało w pamięci, chiałby człowiek to trochę zidealizować, a prada jest taka, że tylko wroki układałem, potem już chcętnych do pomocy było dużo.

Nie rozumiałem tylko jednego ... medali rozdawanaych "za powódź".

P.S. Przymponia mi się jeszcze jedno niesamowite wrażenie. W okolicy przystani byliśmy nieco od nurtu oddaleni to wrażenie ... to niesamowita cisza. Nie było huku wody (jakiego później doznałem kiedy zapadał się róg zoo), po prostu powolutku podnosiła się między drzewami, płynęła niezauważalnie. W blasku pochodni parzysliśmy po workach, czy wbitych palikach "dokąd doszła". Mroczno, stosunkwo cicho.
I drugie dziwne wrażenie - słońce. Prawie przez całą powódź świeciło słoneczko. Nie padał deszcz (on padał wczesniej). Jak ktoś nakręci film o powiedzi będzie musiał to pominąć bo zabraknie "klimatu" - słoneczko świeci - woda powoli się podnosi.
Powódź to powinien być rwący nurt i deszcz lejący po plecach - ta we Wrocławiu była inna, jak dla mnie przez to jeszcze smutniejsza, dziwniejsza.

P.S.S
jescze jeden obraz mi się przypomina. Kiedy pierwszy raz poszedłem sprawdzić stan wody (nie układalliśmy wtedy jescze worków) o 5 rano nocy przed powodzią między drzewami za wałem unosiłą się mgła i myślałem prze chwilę, że woda już tak podeszła. Pózniej kiedy woda była już wysoko na początku tego nie zauważayłem, tylko dziwnie wysoko zamajaczyłą mi między drzewami barka przymocowana przy przystani.Marcin Deręgowski edytował(a) ten post dnia 22.07.07 o godzinie 01:28
Tomasz Chrąchol

Tomasz Chrąchol tworzę erę dobrych
klimatów :)

Temat: P O W ó D ź 1997 --------- wasze wspomnienia.

12 lipca 1997 miałem swoje 14 urodziny, rano jeszcze zdążyłem pójść do cukierni na przeciwko opery po ciastka, wieczorem pojechałem z rodzicami sprawdzić czy drukarnia mojego ojca jest dobrze zabezpieczona (spodziewaliśmy się około 15 - 30 cm wody). Pamiętam jak komuny paryskiej szła pierwsza struga wody (wzdłuż krawężnika, jakby ktoś wylał wodę z wiadra). W kilka godzin później było 2,5 metra wody. Na lampie w drukarni stał zegarek który zatrzymał sie przez wodę około godziny 21.

Po opadnięciu wody pamiętam warstwę szlamu (ok. 5 cm) jeden wielki syf, i ogromną ilość papieru zmoczonego w drukarni którą wynosiliśmy w 5 osób przez 2 dni.

Za relację z tamtego okresu cenię do dziś telewizję TeDe !

Jeszcze jedno wspomnienie, następnego dnia poszliśmy sypać piach do worków, był remont ulicy hallera, cały piasek który nawieziony został na budowę został przesypany do worków. Kopaliśmy na wysokości zajezdni tramwajowej. Ludzie przynosili wodę do picia, jedzenie i informacje o stanie "na froncie" itd.

Dziś z perspektywy czasu zastanawiam się czy nie lepiej było puścić tej wody dalej na miasto,żeby była warstwa 30 cm na większym obszarze??? ...też warto zwrócić uwagę że dzisiejsze oblicze miasta zafundowała nam w pośredni sposób powódz.

konto usunięte

Temat: P O W ó D ź 1997 --------- wasze wspomnienia.

Dziś z perspektywy czasu zastanawiam się czy nie lepiej było puścić tej wody dalej na miasto,

nie wiadomo ..., Gdyby woda się nie sączyła a płyneła jak rzeka to bardzo wiele budynków w zasięgu takiej rzeki miało by podmyte fundamenty i po powodzi nie mógło już stąc. A tak naprawde bardzo mało budynków trzeba było wyburzać - znowuy strochę szczęścia.
Tomasz Jakub Sysło

Tomasz Jakub Sysło Social Media
Specialist & PR,
Umie Internety /
Artist, In...

Temat: P O W ó D ź 1997 --------- wasze wspomnienia.

czekamy na wiecej slow
o powodzi ... same historie
bez dyskusji -
robi to wrazenie

dziekuje

Następna dyskusja:

[kronika] powódź 1997




Wyślij zaproszenie do