Temat: mój kot bawi się w safari!
Magdalena Grzegorzewska:
Ach Magda, wyszło że najlepszym miejscem dla zwierząt jest zoo :-)
A teraz na poważnie moje spojrzenie na sprawę.
Nie jestem zwolennikiem puszczania kota na dwór,
Jestem za puszczaniem kota na dwór jeżeli nie jest to dla niego ewidentnie niebezpieczne, np tuż obok ruchliwa szosa, lub wielopiętrowy blok, gdzie kot zwyczajnie ze strachu gubi się.
a już niedopuszczalne jest dla mnie puszczanie nie
strylizowanych kotów...
Dla mnie kryterium jest to czy trzymasz kota w domu - jeśli tak, powinien być sterylizowany, nawet jeśli jest to dom na wsi; pisałem to już w wątku "Niewychodzący na wolności"
Natura kota jest taka, że wybiera sobie w naturze teren łowiecki i tego "trzymania się terenu" nie nazwałabym kajdanami.Jedynie "w sprawie" prokreacji wybiera się kocur gdzieś dalej, poza teren łowiecki. Mieszkanie kot uważa za teren łowiecki.
Wg tego co wiem, to kotka ma teren o wielkości około 800-1000 m,
kocur około 2 razy większy, a kocur dominujący (czyli kontrolujący kocice) do 3 km - nijak nie da się porównać tego do mieszkania. Ten kot, którego teraz mam, urodził się u mnie na wsi, potem mieszkał około roku w mieszkaniu, a potem wrócił do mnie i żyje już 8 lat. Jego zachowanie w mieszkaniu przypominało zachowanie zwierzęcia w małej klatce - przykry widok. Może dlatego, że pierwsze 3 miesiące życia spędził w domu z ogrodem?
Opiekun musi zapewnić bezpieczeństwo kotu i wybierać mniejsze zło.Nie sterylizowany kot , wolnożyjący żyje podobno średnio 2 -3 lata. Ptaki i myszy mogą mieć wiele różnych chorób, moga mieć robaki, mogą byc podtrute itd.
Ja słyszałem około 4 lata - ale to i tak krótko. Od chorób jest weterynarz, plan szczepień i lekarstwa.
Kot polujacy może wpaść pod samochód i ...nieszczęście gotowe.
Pisałem na początku - jest to faktycznie trudny problem i w takiej sytuacji też bałbym się wypuszczać kota.
Trzymałam koty w domu, rybki w akwarium, myszki i króliki w dużej klatce, a świnki wietnamskie i kozy w zagrodzie. Czy to jest niewola, czy dbanie o zdrowie i życie zwierząt???
To taki dylemat orwellowski - walka między opiekuńczym uczuciem i poczuciem wolności - nie chcę dyskutować, bo chyba nie znajdziemy dobrego rozwiązania.
Nie lubię jak cierpią zwierzęta. Praszki nie zasłużyły na taką śmierć. Śmierć bezsensowną, bo ani kotek, ani jego własciciel tego ptaszka nie zje. Co robić jeszcze z tymi ptaszkami: zabijać je, czy biegacie po weterynarzach i ratujecie je. Czy ich życie nie jest warte ochrony, czy ich ból was nie boli. W naturze kot by zjadł ptaka, a nie przynosił go człowiekowi. To człowiek oswajając kota zmienił jego postępowanie , a zarazem jest "odpowiedzialny za to co oswoił"
Mój kot je to co upolował. Mam raczej spojrzenie "naturalne" drapieżnik musi polować, bo taki jest. A czy myszy albo szczura też Ci tak żal jak ptaszka? Gdy mieszkam na wsi, to obecność kota jest wręcz niezbędna, bo inaczej czeka Cię inwazja myszy - przeżyłem to raz. Ale oczywiście nie jest to jedyny, a nawet główny powód trzymania kota, który - jak tu wszyscy się zgadzają - daje właścicielowi nieskończoną ilość innych przyjemności.
Pozdrawiam. Czasem lubię sobie pożartować ;-)
Leszek Ł. edytował(a) ten post dnia 17.10.08 o godzinie 21:43