Temat: Warszawskie inwestycje
Adam Pietrasiewicz:
Ale co? W Warszawie jest OK? Wszystko gra? Drobne problemy, ale poza tym jest dobrze?
No to co może mi powiesz na to, że od 6 lipca 2011 nie jestem w stanie przejść na drugą stronę ulicy na skrzyżowaniu Marszałkowskiej i Jerozolimskich? Bo wyłączono windy? W tym czasie panowie burmistrzowie i inni urzędnicy podostawali od naszej pani prezydent nagrody.
Przykro mi Adamie z tego powodu, że nie możesz przejść na drugą stronę ulicy, a jeszcze bardziej żal mi tego, że nikt z tym nic nie robi. Ale czy to oznacza, że cała Warszawa jest spieprzona?
Wiem, że te pojedyncze sprawy irytują, tym bardziej jak uderzają bezpośrednio w Ciebie. Ale zastanawiam się, czy masz pewność, że kacza władza zrobiłaby więcej, a może nie zrobiliby nic, bo wszędzie węszyliby za spiskami?
Napisałem i powtórzę. Zrzucanie winy na jedną rządzącą partię stało się już tak nudne, że nawet brukowce przestały o tym pisać, bo poczytność im spadała.
I co? To też oznacza, że jest dobrze?
A czy to oznacza, że wszędzie jest niedobrze? Czy jak jeden Polak ukradnie samochód w Niemczech, oznacza to, że wszyscy są złodziejami?
Piękne generalizowanie w każdym Twoim poście pada.
Żyjemy w mieście, w którym liczy się prywata, a nie dobro publiczne. Stadion Narodowy, czy chociażby Stadion Legii są tego dowodem! Liczy się zarobek krewnych i znajomych królika, a efektem jest stadion, który był już dwa razy otwierany i wciąż nie działa - jaki może być lepszy przykład nieudolności władz? Może wykopanie tunelu tylko po to, by go zasypać?
Żyjemy w świecie, gdzie liczy się prywata. Polska nie jest wyjątkiem od tej zasady, jeżeli komuś ciężko się z tym pogodzić, to radzę już wykupować pierwsze rejsy na księżyc, i tam zacząć budować cywilizację od początku.
Ale może podejdźmy do sprawy inaczej - co musiałoby się dziać w Warszawie, żeby można było uznać, że władze są nieudolne?
To ja podejdę w drugą stronę. Jaka idylla musiałaby być w Warszawie, żebyś w końcu wypuścił ze swych ust choć jedno dobre słowo?
Już pokazały nam inne, "bogatsze" kraje czym kończy się sielankowa kraina.