Temat: Plusy i Minusy życia w Warszawie?
Sławomir B.:
Piotr J.:
Drogi Sławomirze, więc tu cię boli. Mieszkasz w Warszawie, ale podatki płacisz gdzie indziej. To dlatego taka zaciekła obrona. No cóż, ja płacę podatki tutaj i to ja współfinansuję twój pobyt w Warszawie - przejazdy komunikacją, remonty chodników (żeby ci się wygodniej chodziło), dbanie o zieleń (żeby ci było przyjemniej), różnego rodzaju imprezy kulturalne (żebyś się nie nudził). Pewnie parę innych rzeczy także.
Otóż Pani szanowny, nic nie współfinansujesz. Pracuję tu, mój pracodawca płaci podatek od zysku wypracowanego przeze mnie, właściciel mojego mieszkanie odprowadza dochodowy z tytułu moich opłat, w każdym sklepie robiąc zakupy generuję przychód, od którego też jest podatek dla Warszawy.
Płacę za swoją komunikację, płacę za imprezy, płacę za przedszkole i za wszytko inne też płacę sam.
Więc bardzo proszę odpuść sobie te prymitywne insynuacje.
Po pierwsza, pracodawca płaci podatki za siebie, a nie za pana, jak pan zmieni pracę, to dalej te podatki będą wpływały, ale już bez pana udziału. Ja wiem, że to dosyć trudne do zrozumienia, ale proszę się postarać. Pana podatek to PDOF, a nie CIT.
Parę faktów związanych z moimi prymitywnymi insynuacjami:
http://www.ekonomia.rp.pl/artykul/1021836.html
http://prawo.rp.pl/artykul/939049.html
To tak na wstępie, żeby można było zmienić pański prymitywny sposób myślenia.
Niech pan płaci dalej, tylko pamięta, że to co pan płaci, nie wystarcza.
Zasadniczo, zanim zaczniesz kpić z "rodowitych warszawiaków"
Kpiłem z ludzi o małym rozumku, bez względu na ich miejsce zamieszkanie czy zameldowania.
Prawdziwy samokrytycyzm.
i mieć do nich pretensje, zauważ, że nie łożąc na utrzymanie miejsca w którym mieszkasz, jesteś gościem i jeżeli naprawdę ci gospodarze są tacy okropni, wróć do domu, albo jedź w gościnę gdzie indziej.
Gościem? A to dobre. Rozumie, że jest Pan właścicielem Warszawy, bo z moich ostatnich informacji wynika, że jest ona stolicą kraju którego obywatelem jestem.
Gospodarz, drogi panie, to taka osoba, która partycypuje w utrzymaniu. Gość, to taki, co korzysta, ale nie płaci. Nawiązując do rozjeżdżonego trawnika - to jest właśnie argument tych matołków - "a co to, pana trawnik?"
Aż zajrzę w twój profil, bo ciekaw jestem, skąd u ciebie tak innowacyjny sposób myślenia, jeżeli zaliczasz obwodnicę do infrastruktury miejskiej.
Zdecydowanie jest to droga "tylko dla słoików", żeby "nie robili korków" w Warszawie.
Nikt z mieszkańców z niej nie korzysta.
Do pracy też pan jeździ obwodnicą? Po zakupy do sklepu też pan chodzi obwodnicą?
I żeby ci wyjaśnić moją niechęć do przybyszów, podam przykład dokładnie z mojego podwórka. Jest na nim trawnik. I na tym trawniku kierowcy urządzili sobie parking. Co ciekawe, nie ma tam i nie bywa żadnej warszawskiej rejestracji. Mamy cały przekrój kraju - od Rzeszowa, poprzez Łódź, do Zachodniopomorskiego. I wyobraź sobie, że spokojne prośby nie skutkują. Myślę, że jakaś połowa z nich przerejestruje za jakiś czas swoje samochody i pojadę w Polskę. I będą się tak samo zachowywać, gdziekolwiek by nie byli. A ja będę słyszał jakie to chamstwo z Warszawy przyjeżdża. Rozejrzyj się wokół i dowiedz, kto z twoich znajomych jest RODOWITYM warszawiakiem. A potem obserwuj różnice w zachowaniu.
Oczywiście. Miejsce urodzenia determinuje poziom kultury.
Bardzo ciekawe spostrzeżenie.Przemyśl, drogi gościu w moim mieście, czy masz prawo je krytykować.
A gdzie ja krytykowałem miasto? Link, poproszę.
A swoją drogą Warszawa jest pod tym względem unikatem. W Krakowie, Poznaniu czy Wrocławiu nie daje się tak odczuć tej nienawiści do "przyjezdnych słoików".
Nie ma niestety emotikonu przedstawiającego leżącego na podłodze i płaczącego ze śmiechu człowieka. Jedynie Wrocław się broni. Zapraszam do Krakowa. Jeszcze sobie poleżę i pośmieję się.
Naprawdę nie rozumiem takiego sposobu rozumowania. Umieściłem dwa linki, aby pan się przekonał skąd biorą się pieniądze na dopłaty do pana biletów i przedszkola. Nie sądzę, żeby to coś pomogło, bo wyznaje pan zasadę "moja prawda jest najmojsza".
Życzę dobrego samopoczucie i zadowolenia z siebie.