Temat: jak sie jezdzi po warszawie...
Leszek Półtorak:
Adam Michalski:
Zdecydowanie znaczy wg. Ciebie wciskanie sie na ostatnia chwile Np. z prawego pasa na srodkowy (zeby moc pojechac do przodu, a nie skrecic w prawo)
Tepie takie chamstwo do bolu, ja AC posiadam, jak sie wcisnie to jego problem, bedzie bulil, ja jestem w prawie (to on ma obowiazek poczekac, jesli chce zmienic pas, ja nie mam
obowiazku zwalniac).
Ustawa Prawo o ruchu drogowym art. 22.4:
kierujący pojazdem, zmieniając zajmowany pas ruchu, jest obowiązany ustąpić pierwszeństwa pojazdowi jadącemu po pasie ruchu, na który zamierza wjechać, oraz pojazdowi wjeżdżającemu na ten pas z prawej strony.
Zatem niezależnie od domniemanych intencji - pojazd z prawej strony ma pierwszeństwo i "w prawie" nie jesteś.
Leszku, o ile dobrze zrozumiałem Twój post - to źle interpretujesz przepis (w kontekście postu Adama). Druga część zdania ("oraz pojazdowi...") dotyczy sytuacji, kiedy dwa pojazdy naraz postanawiają wjechać na ten sam pas ruchu (np. jeden z lewego na środkowy a drugi - z prawego na środkowy) - wtedy pierwszeństwo ma ten drugi. Adam - jak rozumiem - pisze o sytuacji "wciskania się" przed samochód, który cały czas jedzie prosto.
Przepis ten nie oznacza natomiast, że za każdym razem należy ustępować pierwszeństwa pojazdowi, który postanowił zmienić pas na "bardziej lewy"; to zresztą stałoby w sprzeczności z jego pierwszą częścią.
Generalnie przyznać muszę, że obserwuję ten wątek z niechęcią; jest w mojej ocenie kolejnym przykładem próby stereotypizacji ("Warszawiacy tacy, Poznaniacy owacy, prowincjusze jeszcze inni"), podczas gdy każda stereotypizacja z definicji jest obarczona pierworodnym grzechem błędnych założeń.
Przypomina mi to wątki - pojawiające się od czasu do czasu - dotyczące ogólnie rzecz biorąc zjawiska "Warszawiacy vs. 'Obcy' mieszkający w Warszawie". Są - wybaczcie ostre słowa - kompletnie bezwartościowe, z reguły zamieniają się w pyskówkę i dostarczają tylko zajęcia moderatorom, którzy wycinają inwektywy a potem z reguły zamykają temat.
Jeżdżę dużo po Polsce i widzę, że wszędzie występują wszystkie grzechy, które tu wymieniacie; im większe miasto tym częściej, i nie wynika to (jak sądzę) z jakichś tajemniczych uwarunkowań socjologicznych, tylko z prostego faktu, że im większe miasto, tym więcej samochodów, ulic i skrzyżowań :-)