Ewa R.

Ewa R. OTC trader

Temat: Codzienne niecodzienne atrakcje, jakie serwują nam...

Hej Ludzie! Zabawny starszy wysoki i chudy facet w Centrum, który nosi 2 rzeczy - czarny garnitur i kapelusz (nawet w upał), albo biały kombinezon w kwiatki,
który wygląda jak piżama. Kobieta z pomalowaną twarzą jak clown.
Młody gruby świrus w metrze. Babcia śpiewająca na przystankach.

2 dni temu jechałam autobusem na uczelnię. Wsiadła strasznie śmierdząca kobieta. Babka, która siedziała naprzeciwko spojrzała NA MNIE z odrazą i się przesiadła.

Czy przytrafiły Wam się jakieś zabawne, lub nietypowe sytuacje w komunkacji miejskiej i nie tylko?

Temat: Codzienne niecodzienne atrakcje, jakie serwują nam...

to jest codzienność życia i mieszkania w Warszawie

Temat: Codzienne niecodzienne atrakcje, jakie serwują nam...

Ten gość cały na czarno to znany warszawski oryginał Czarny Roman, w okresie zimowym przemieniający się, za sprawą kombinezonu, w Różowego Romana.

Babkę z czerwoną twarzą też można często spotkać na mieście, np. w kościele św. Anny, śpiewającą w niebogłosy, robiącą notatki z kazania i poprawiającą co chwila czerwony makijaż na czole.
Beata M.

Beata M. "[...] kiedy się
uczysz czegoś nowego
musisz być dla
sie...

Temat: Codzienne niecodzienne atrakcje, jakie serwują nam...

O, to spotykamy tych samych ludzi...

konto usunięte

Temat: Codzienne niecodzienne atrakcje, jakie serwują nam...

Kiedyś była taka babcia co lubiła kierować ruchem ulicznym. Stawała na skrzyżowaniu i pokazywała samochodom jak jechać, zupełnie jak policjant.
Piotr T.

Piotr T. Im więcej wiem, tym
bardziej chcę
wiedzieć jeszcze
więcej...

Temat: Codzienne niecodzienne atrakcje, jakie serwują nam...

Czarny Roman:) Intrygujący gość...niczym czarownik z krainy cieni...faktycznie stał się ikoną Warszawy... Kobieta z twarzą pomalowana na klowna - tez ją widziałem ze dwa razy...Mozna by nakrecic film o nich...dramat psychologiczny "mimo ze kolorowi, zycie ludzkie nie jest wcale takie barwne..." Ot tak dalem sie poniesc..;)

Są też prorocy na deptaku przed wejsciem do stacji Metra Centrum..

Ogólnie miasto w godzinach szczytu dla mnie jest przytłaczające, jeden wielki jazgot, hałas, tłum ludzi...
"Oni" przemieszczają się w tym chaosie własnymi ścieżkami nie zważając na nikogo ku atrakcji przechodniow...i dobrze:)

Temat: Codzienne niecodzienne atrakcje, jakie serwują nam...

Pamiętacie Pana Witka, Gościa z Atlantydy? To jest gość :)))) Spotykałem go w wielu miastach Polski, szkoda że wyjechał do Irlandii.

konto usunięte

Temat: Codzienne niecodzienne atrakcje, jakie serwują nam...

Nawet Pan Witek wyjechał? heh, w tym kraju już naprawdę źle jest, chyba, że stwierdził, iż Polakom na wyspach też się coś należy. Dla mnie ten człowiek z Atlantydy jest niesamowity :), zbierał nawet podpisy by na prezydenta startować, kiedyś miał nawet swój program w TV.

Temat: Codzienne niecodzienne atrakcje, jakie serwują nam...

Ja w tramwaju nr 1 czasem spotykam starszą, szczupłą kobietę, która wsiada do tramwaju i ....płynie! Zaczyna opowiadać o czasach wojny, okupacji, o konkretnych ludziach... Na pewno jest bardzo inteligentna, może wykształcona, ma polot i jest elokwentna!
Ciekawie tak tą 1 jeżdzić na "Pragie";)Magdalena Czerwińska edytował(a) ten post dnia 14.12.07 o godzinie 11:16
Beata M.

Beata M. "[...] kiedy się
uczysz czegoś nowego
musisz być dla
sie...

Temat: Codzienne niecodzienne atrakcje, jakie serwują nam...

A wiecie,że Czarny Roman to mi przynosił swego czasu szczęście... ;))) wiem,może to głupie...ale nawet jak miałam fatalny dzień i go spotkałam to później zawsze coś dobrego się wydarzyło...
Basia K.

Basia K. dziennikarstwo,
kreacja, walka z
ograniczeniami
technicznymi

Temat: Codzienne niecodzienne atrakcje, jakie serwują nam...

chociaż czasem bywa nieprzyjemny - krzyczy jak mu się nieopatrznie stanie na drodze.
Ewa R.

Ewa R. OTC trader

Temat: Codzienne niecodzienne atrakcje, jakie serwują nam...

Ciekawe, skąd oni się wzięli? Gdzie mieszkają? Z czego żyją? Kim są? Kim byli? I czemu tak się zachowują? Nienormalni? Kiedyś śledziłam Czarnego Romana, a on ciągle chodził w kółko - Marszałkowska, kawałek Świętokrzyską, Wiecheckiego "Wiecha" i tak w kółko. Szybko mi się to znudziło.

Jest jeszcze jeden charakterystyczny człowieczek - niski, garbaty, nosi zgniłozielony płaszcz i czarny kapelusz. Bardzo jasna karnacja i oczy. Chyba jest łysy. Bywa głównie w Centrum i na Starówce. Raz go widziałam na Ochocie. Miły, uśmiechnięty, przypadkowi ludzie z nim gadają.
Ewa R.

Ewa R. OTC trader

Temat: Codzienne niecodzienne atrakcje, jakie serwują nam...

Pan Witek w Polsce nie miałby szans się wybić przy panujących tu układach. Bardzo dobry pomysł z tym filmem!

Temat: Codzienne niecodzienne atrakcje, jakie serwują nam...

Beata Lipiecka:
A wiecie,że Czarny Roman to mi przynosił swego czasu szczęście... ;))) wiem,może to głupie...ale nawet jak miałam fatalny dzień i go spotkałam to później zawsze coś dobrego się wydarzyło...

Ale to podobno trzeba złapać Czarnego Romana za guzik, wtedy szczęście przez cały dzień murowane. Prawda to z tym guzikiem? ;)

Temat: Codzienne niecodzienne atrakcje, jakie serwują nam...

czarny roman pachnie cytrusami.

konto usunięte

Temat: Codzienne niecodzienne atrakcje, jakie serwują nam...

Kamil Korczak:

Ale to podobno trzeba złapać Czarnego Romana za guzik, wtedy szczęście przez cały dzień murowane. Prawda to z tym guzikiem? ;)

Nie prowokuj ;-) Ja bym się nie odważył złapać Czarnego Romana za cokolwiek... Rzadko bywam "na mieście" a Romana widuję stosunkowo często, co oznacza, że musi tam być praktycznie bez przerwy.

Panią kierującą ruchem widywałem często kiedy chodziłem na studia (a więc jakoś tak w późnym plejstocenie), jako że dość często "kierowała" tymże ruchem na Koszykowej. Chodziła fama, że to Lodzia (słynna warszawska powojenna milicjantka z drogówki), która na stare lata dostała szmergla - ale nie wiem czy to prawda. W każdym razie zawsze miała białe rękawiczki, pomarańczową kamizelkę śmieciarza i gwizdek.

Zdarzał się też na Marszałkowskiej (między Al. Jerozolimskimi a Pl. Konstytucji) mężczyzna przebrany za kobietę - barwne kiecki, czasem kapelusz na głowie, zawsze ostry makijaż.

Raz widziałem Romana jak mówił do jakiegoś człowieka na ulicy: "chodź! chodź ze mną! zyskasz świadomość!". Coś takiego było w jego głosie i spojrzeniu że mi się zimno zrobiło.

Jeśli Pan Witek faktycznie wyjechał do Irlandii to wielka szkoda. Uwielbiałem tego gościa, bez krzty kpiny czy pobłażliwości. Naprawdę darzyłem go ogromnym szacunkiem.

Raz jeden byłem świadkiem jak pewnej pasażerce tramwaju objawił się Chrystus, ale to chyba był jednorazowy cud.Piotr Szkutnicki edytował(a) ten post dnia 15.12.07 o godzinie 16:41

konto usunięte

Temat: Codzienne niecodzienne atrakcje, jakie serwują nam...

Dodam tylko, że Roman latem występuje także w wersji "trykot", a więc obcisły t-shirt i damskie rajstopy, do tego czasem (nie zawsze) espadryle - wszystko oczywiście w głębokiej czerni.
Ewa R.

Ewa R. OTC trader

Temat: Codzienne niecodzienne atrakcje, jakie serwują nam...

Ja pamiętam jakąś starszą panią, która śpiewała w centrum. To ta sama? Chyba już nie żyje. Pamiętam w autobusie gościa w zwykłych okularach, z doklejonymi czarnymi szkłami na plaster. To było jakoś na krótko po otwarciu Mc Donalda. Mówił, że przyjechały wampiry z Ameryki go wykończyć. Jakaś dziewczyna go potrąciła, bo wysiadała - strasznie ją zwyzywał.

Kiedyś przy przystanku pod Muzeum Narodowym (po ogrodzeniem) jakiś facet robił kupę - bez żenady. (A przecież w MN jest WC).

Jakaś babcia w barze mlecznym przy Nowym Świecie biadoliła: "wy to już nie jesteście wy. To nie są ludzie. To są pozory."

Na Placu Wilsona chodził gostek z długą brodą,w krótkich spodenkach - nawet w zimie. Ale chyba znormalniał - bo przestał. Kojarzę chyba tego gościa przebranego za kobietę.

konto usunięte

Temat: Codzienne niecodzienne atrakcje, jakie serwują nam...

Pamiętam też oszusta który naciągał ludzi na bilety komunikacji miejskiej lub pieniądze - widywałem go w autobusach na Krakowskim Przedmieściu i Nowym Świecie - również wieki temu. Był charakterystyczny bo miał takie dziwne, wyłupiaste oczy. Opowiadał donośnym, rozdzierającym głosem historię o tym jak to przyjechał do Warszawy z małymi dziećmi i został okradziony. Innym razem zbierał na operację oczu. Tak się kiedyś złożyło, że jechałem autobusem w odstępie kilku dni i dwa razy pod rząd go spotkałem. Kiedy już (za drugim razem) opowiedział swoją historię i zaczął chodzić z czapką po autobusie, to gdy doszedł do mnie - powiedziałem najgłośniej jak umiałem: "ja już panu dawałem w zeszłym tygodniu". Myślałem że dostanę w dziób, ale się powstrzymał (chyba z trudem). Swoją drogą - mógłby chociaż zmieniać trasy :-)

A w ogóle z oszustami to ciekawa historia - kiedyś jeden gość naciągnął mnie na forsę na stacji benzynowej w Warszawie - miał świetną i przekonywającą historię, w dodatku łatwą do sprawdzenia - więc oczywiście nikt nie sprawdzał... Jakieś dwa miesiące później w zupełnie innej części Polski podszedł do mnie na stacji benzynowej jakiś inny człowiek (numer miał związek z tankowaniem, a więc musiał się odbywać na stacji benzynowej) i wyrecytował mi IDENTYCZNĄ co do najmniejszego szczegółu bajkę. Jakieś kursy korespondencyjne mają, czy jak?? Wtedy internet nie był jeszcze powszechnie dostępny...

Temat: Codzienne niecodzienne atrakcje, jakie serwują nam...

W moim bloku mieszkaja ludzie którzy wyrzucaja co sie da przez okno. Czesto na samochodzie znajdowalem jakies kanapki i inne jedzenie nie wspominajac np o podpaskach:) Naszczescie troche sie uspokoilo:)



Wyślij zaproszenie do