Temat: Ile student może zapłacić?
W momencie, gdy na uczelniach biura karier oferują coraz liczniejsze szkolenia z umiejętności miękkich (asertywność, komunikacja, etc.), a z projektów POKL poświęconych innowacyjności nauki można realizować nawet szkolenia twarde (zawodowe), a wszystko to przy zerowym wkładzie ze studenckiej kieszeni... obawiam się, że zainteresowanie komercyjnymi, odpłatnymi szkoleniami w tej akurat grupie może nie być duże.
Z perspektywy osoby, która na co dzień ma do czynienia ze studentami, a od czasu do czasu wskakuje w rolę trenera, obserwuję niesamowity głód praktycznej, nie przeładowanej teorią wiedzy, która "przyda się w przyszłej pracy" (choć czasami studenci sami nie bardzo wiedzą, co się pod tym kryje). Uniwersytet nie zawsze może i nie zawsze chce takową wiedzę zapewnić. Wielu studentów inwestuje w kursy i certyfikaty językowe, bo uczelniane lektoraty nie są na rewelacyjnym poziomie, a jedyny na niektórych kierunkach angielski to dziś już powoli za mało. Albo ECDL, prawo jazdy - umiejętności, które przydadzą się praktycznie w każdej pracy. Myślę, że to w takich kursach upatrują większe szanse znalezienia swojej pierwszej pracy, nie w warsztatach z umiejętności miękkich - oczywiście z całym do nich szacunkiem, czasem sama z takowych szkolę :)
Apetyt na szkolenia, studia podyplomowe, podnoszenie kwalifikacji - cóż, ten najczęściej przychodzi wraz z pobyciem trochę na rynku pracy, zidentyfikowaniem luk w wiedzy wyniesionej ze studiów, rozbudzeniem się potrzeb kształcenia przez całe życie, planowaniem dalszej ścieżki zawodowej. Albo wtedy, gdy rusza z POKL projekt, w którym szkolenia, kursy, podyplomówki można mieć za darmo - niestety czy stety, to coraz częściej staje się jedyną motywacją do dokształcania się...
Podsumowując - mam duże wątpliwości, czy studenci to idealny target dla szkoleniowców. Młodzi absolwenci studiów z niedługim stażem zawodowym - tu już bardziej.