Temat: Jestem przeciwny osadnictwu w terenach zalewowych
Jestem za tym by wykorzystywać doświadczenie i najnowszą technologię do zabezpieczenia dróg i budynków na terenach zalewowych.
Wszyscy wiemy, że im bardziej ściśnie się koryto rzeki wałami, to więcej ziemi za wałami będzie do "rozdania". Z drugiej strony będzie mniej miejsca, gdzie ta woda będzie mogła się pomieścić. Poza tym, wały zawsze trzeba utrzymywać, naprawiać, dosypywać, tam gdzie ziemia już się ubiła i obniżyła się korona, a to wszystko kosztuje. Sama budowa wałów i zbiorników retencyjnych tylko odłoży w czasie kolejną wielką tragiczną powódź gdy wody będzie zbyt dużo by zmieścić się we wszystkich "przewidzianych normach". Należy jeszcze pamiętać, że budowa będzie bardzo kosztowna, a coroczne utrzymanie również będzie musiało być doliczone do budżetu państwa. Wały były dobre, gdy należało odgrodzić się w kilku miejscach, a nie na całej długości rzeki.
Przeznaczenie terenów na poldery zalewowe też jest częściowym rozwiązaniem, bo pozwoli wodzie rozlać się na wydzielone obszary, ale z definicji będą one wyłączone z użytku.
Czemu nikt z rządzących nie zaproponuje by część terenów przy rzekach była przewidziana na zalanie w przypadku konieczności ochrony obszarów osiedlowych. I tamte tereny będą wymagać odpowiedniego przygotowania dróg, których nie podmyje woda, drobnych kanałów dla zrównoważenia przepływu, budynki będą musiały być odpowiednio wzmocnione na podwyższonym terenie o określony poziom.
Do tego potrzeba pomiarów, badań, rozwijania technologi, później przygotowania ustaw, pieniędzy ale jest to krok w kierunku zabezpieczania każdego obszaru, a nie tylko okolic największych rzek.