Dariusz
K.
CEO New Business
Concept Sp. z o.o.
Temat: Na Havla lepiej niż na Krowiej
Dariusz Kacprzakpolitolog, ekonomista
ekspert do spraw samorządu terytorialnego
Komentarz opublikowany w Dzienniku Gazeta Prawna
7 sierpień 2013 r., Nr 152 (3542), C2 - Komentarze, Wywiady
Na Havla lepiej niż na Krowiej
Wydawać by się mogło, że zmiany nazw ulic to sprawy błahe i nie powinny zbytnio zajmować włodarzy miasta i samych mieszkańców. Rzeczywistość jest jednak zgoła inna. Przypomnę, że sam proces zmiany nazwy ulicy jest mocno sformalizowany i wymaga złożenia odpowiednich wniosków oraz zaopiniowania, np. w Warszawie przez komisję ds. nazewnictwa, by trafić pod obrady rady. W procesie tym istotną rolę przywiązuje się do uwarunkowań historycznych, kwestii osoby patrona ulicy oraz kosztów zmian w tym wymiany dowodów osobistych osób tam zamieszkujących.
Nie jestem zdziwiony, gdy spory toczą się o zmianę nazwy ulicy mającej patrona o niekoniecznie chlubnej karcie życiowej. Często dzieje się tak, gdy chodzi o działaczy komunistycznych (ale nie tylko), co bywa przedmiotem ostrej dyskusji między radnymi lewicowymi i prawicowymi. Taki sam spór często jest wzniecany, gdy proponuje się nazwanie ulicy imieniem patrona związanego ze środowiskiem kościelnym czy też w przypadkach, które ocierają się o kwestie dyplomatyczne, jak np. w sprawie ronda Tybetu w Warszawie.
W ostatnim czasie zostałem jednak zaskoczony ostrym sporem dotyczącym propozycji zmiany nazwy ulicy na warszawskiej Pradze-Północ z Krowiej na Vaclava Havla. Fora internetowe zawrzały, radni dzielnicy oraz miasta wytoczyli argumenty za i przeciw, niekoniecznie merytoryczne. Dziś ulica Krowia prowadzi donikąd, nikt przy niej nie mieszka. Jest to zaś nazwa historyczna.
O zmianę nazwy ulicy wystąpił inwestor – spółka, która buduje apartamenty w tym rejonie. Podczas wymiany zdań pojawiły się sformułowania typu: Krowia nie pasuje inwestorowi, buduje apartamenty dla „słoików”, przyjezdnym nie pasuje, by zamieszkali w apartamentach przy Krowiej, łatwiej sprzedać apartamenty przy Havla niż na Krowiej.
Jednak generalny wydźwięk większości komentarzy był taki, że to inwestor przybył na ulicę Krowią, a nie ulica Krowia do inwestora. Nie sposób z tym polemizować. Zachowując obiektywność, trzeba przyznać też trochę racji mieszkańcom, że inwestor nie przedstawił żadnej możliwości marketingowego ogrania nazwy ulicy Krowej, poza jej przeniesieniem jako nazwy dla innej ulicy, którą wybuduje w Porcie Praskim.
Ponieważ nie sposób przytoczyć wszystkich argumentów z pełnej ognia dyskusji, chciałbym wskazać na jeden element, który nigdzie nie był poruszony – aspekt ekonomiczny. Praga-Północ słusznie uchodzi za dzielnicę niedoinwestowaną, z problemami finansowym i biedą mieszkańców, znaczną przestępczością, słabymi wynikami edukacyjnymi. Zastanawiam się więc, czy nie warto pozwolić inwestorowi na zmianę nazwy, tak by właśnie jak najszybciej ukończył inwestycję, sprzedał wszystkie mieszkania, zagospodarował kawałek terenu w przyjazny mieszkańcom sposób, by sprowadziły się na Pragę kolejne „słoiki”?
Moim zdaniem warto. Dzielnica Praga-Północ zyska na tym ekonomicznie – z podatku od nieruchomości, z CIT oraz PCC od firm i z podatków od dochodów osobistych nowych mieszkańców.