Temat: Rozstania - jak to naprawdę jest?
Ewa S.:
Napiszcie proszę jak przeżywacie rozstania.
Mam tu na myśli różne relacje.
Czy potraficie się żegnać? Czy lubicie? Jak się zachowujecie kiedy odchodzicie, ktoś odchodzi, coś przemija, coś się kończy?
Jestem ciekawa co napiszecie.
Hmm, no to jestem pierwsza :)
Osobiście nie jestem fanką powitań ani rozstań. Początki zawsze są trudne a rozstania bolesne.
Wolę odchodzić "szybko", krótkim cięciem. Choć sam proces może trwać u mnie nawet rok. Rozmowy, przemyślenia, starania, zmiany ... wszystko, co tylko możliwe by poprawić co się da. Po podjęciu decyzji nie ma odwrotu. Jeszcze nigdy nie żałowałam, że odeszłam - za rogiem zawsze czai się coś lepszego, kolejna lekcja, doświadczenie i nauka. Tym się pocieszam.
Gdy ktoś odchodzi ode mnie chcę znać prawdziwe powody, chcę wiedzieć dlaczego, by móc zastanowić się nad sobą, popracować - dla siebie, dla innych, dla przyszłych relacji.
Najsmutniejsze odejścia w pierwszym i drugim przypadku, to te, spowodowane wygaśnięciem uczuć. Zawsze jedna ze stron zostaje z miłością w samotności. To przykre, że musi tak być.
Myślę sobie, że łatwiej mimo wszystko być w takiej sytuacji "porzuconym". Patrzenie, odczuwanie i bycie powodem czyjejś rozpaczy jest chyba okrutniejsza.
Są jeszcze "mniejsze" rozstania - z przyjaciółmi ze studiów, ze znajomymi z pracy. Każdy rusza własną drogą i nagle bliskie kontakty się luzują - zabieganie, krótka doba, nowi ludzie, doświadczenia - ciężka praca z obu stron by przetrwać te zmiany i trwać przy sobie, pielęgnować relacje. Bo przyjaźń bywa ważniejsza do miłości.
Moje zdanie już znasz :)
Pozdrawiam ciepło w te wietrzne popołudnie.