Temat: Rodzina na swoim - zmiana zasad i ostatni gwizdek
Robert S.:
ING nie ma w ofercie RnS więc nie ma czego porównywać. Poza tym mało kto może w ING kredyt dostać. Ten bank wymaga wkładu własnego! Nie ma co ukrywać, ale RnS to rozwiązanie dla gorzej sytuowanych, których NIE stać na kredyt w walucie i w zdecydowanej większości przypadków nie mają wkładu własnego, ale na notariusza i opłaty mieć już muszą.
"Nie stać na kredyt w walucie". Sam rozumiesz, że to brzmi nieco dziwnie. Musisz być bogatszy po to aby płacić mniejszą ratę. A biedniejszy po to aby płacić więcej. Coś tutaj nie gra prawda?
A ja zadam Tobie jak specjaliście pytanie. Dlaczego polska waluta musi być taka droga? Odpowiesz: "walczymy z inflacją", zmniejszamy liczbę pieniądza na rynku. Tylko co jeśli Polak pożyczy pieniądze z zagranicznego banku? Jesteśmy przecież w systemie naczyń połączonych. Tak więc? Dlaczego Polak pożycza Polakowi tak drogo? Czy nie jest to ukryty podatek?
Porównanie w obrębie jednego banku jest bez sensu bo to wygląda tak jakby bank z góry nastawiał się na RnS, zmniejszając atrakcyjność produktów których nie chcą sprzedawać np. większą prowizją czy kosztami ubezpieczenia.
wybacz, ale mijasz się z prawdą, banki które mają RnS w ofercie nie mają gorszej oferty na kredyty standardowe
Może ty o tym nie wiesz ale przejdź się do PKO BP na Kurpińskiego,
poproś o kredyt na 300 tys, a potem o symulację na RnS i zwykły
bez dopłat w PLN, porównaj oprocentowania. W listopadzie 2010
różnica wynosiła blisko 1,5% na niekorzyść RnS, rata oczywiście wychodziła mniejsza. Nie wiem jak to wygląda dzisiaj, być może coś zmienili chociaż wątpię.
bo mogłeś taki kredyt dostać, a gdybyś miał zdolność TYLKO na PLN to co wtedy?
Wszystko zależy od kwoty, prawda? Sprawa potem jest o tyle skomplikowana, że jeśli chce się wziąć kredyt w Euro to trzeba kupić albo mniejsze mieszkanie albo wyprowadzić się poza Poznań.
doradca (przynajmniej w mojej firmie) nie zaoferuje Ci kredytu drożej niż gdybyś poszedł bezpośrednio do banku, nie miałoby to sensu; mam w ofercie 25 banków i mogę porównać ich oferty pod kątem określonego klienta; oczywiście są osoby, które wolą same odwiedzić kilka banków, ale czy:
1. trafią do tych najlepszych dla nich?
2. czy będą mieli na to czas?
Skoro doradca nie zaoferuje droższego kredytu to wytłumacz mi na czym zarabiasz? Na tym, że podstawowa marża i w banku i u doradcy jest taka sama. Sęk w tym, że idąc do banku można marżę renegocjować, oczywiście dostaniesz w zamian kartę kredytową, dziwne ubezpieczenie np. od zepsucia telewizora czy też konieczność wzięcia udziału w programie oszczędnościowym...ale i tak się opłaca bo zamiast 3,5% można dostać 1,9%.
Czy oferujesz marżę w Euro na poziomie 1,9% + Euribor 3M?
mogłeś dostać kredyt w EUR i nie bałeś się ryzyka kursowego,
Jak policzysz ryzyko kursowe w sytuacji kiedy rata w PLN wynosi 1900zł, a w Euro 1100 zł??? A jeśli do tego dodasz fakt, że i tak przechodzimy na Euro to ile się musi zdarzyć aby było źle?
Śmiem twierdzić, że zmiana stóp procentowych przez RPP sieje większe spustoszenie niż ryzyko kursowe.
zdecydowałeś się na takie rozwiązanie i pewnie masz taniej niż gdybyś dostał RnS, ale pomyśl też o tych, którzy nie mają zdolności na walutę lub obawiają się ryzyka kursowego i rozważają TYLKO kredyt w PLN, czy dla nich kredyt z dopłatą jest złą ofertą?
Pod warunkiem, że będą refinansować kredyt to nie jest to zła oferta ale też nie jest to jakaś atrakcja żeby ludzie walili drzwiami i oknami. Przede wszystkim na dobre by wyszło utrzymanie obecnego trendu: zmniejszanie dostępności kredytów hipotecznych. Ceny mieszkań spadną i cykl zacznie się od nowa od mniejszego, bardziej realnego pułapu. Przez pułap rozumiem stosunek średnich zarobków do ceny m2 mieszkania, który w PL jest chyba najgorszy w całej EU.
nie mierz wszystkich własną miarą, NIE MA dwóch takich samych klientów
Wszyscy jesteśmy tacy sami, a kredyty to powinna być rzecz prosta jak "D" węża.
Jak widać nawet ten element naszej rzeczywistości został zepsuty i "dostosowany" do klienta.