Temat: Gdybyście zostali prezydentem Poznania...
Łukasz Senger:
Maciej, na forum KOLEJKI piszemy sobie na Ty, więc nie wiem czy czymś Ci podpadłem że formę pan wprowadzasz? ;)
Pardon!
Mogłem zapomnieć. Pisanie do każdego per "ty" jest mi raczej obce, więc wolę "uchybić" oficjalnym
panowaniem i
paniowaniem ;)
Co do aneksja gmin PZ. Miasto jako takie będzie fizycznie większe, czyli bardziej dostrzegalne dla inwestorów. PZ dojeżdżający do Poznania i PO dojeżdżający na PZ będą wspólnie utrzymywać z podatków drogi, przedszkola, szkoły itd. To są realne korzyści dla obu stron.
Wzorem Berlina i Warszawy [...]
Ten fragment postu (i pozostała ucięta część) to ciekawy głosy i trudno go zbagatelizować. Widząc jednak nieruchliwość władz miasta na obszarze "mniejszego" (czytaj: obecnego Poznania) trudno mi sobie wyobrazić, że byłyby one w stanie poradzić sobie z administracyjną eksplozją miasta. Przecież przez dekadę wzajemnie ujadaliby na siebie byli politycy gminni dajmy na to Swarzędza i Lubonia z jednej strony i Poznania z drugiej...
Nie jest to oczywiście głos "przeciw", ale argument, że miasto stałoby się bardziej rozpoznawalne wydaje mi się chybiony. Jako tako Poznań rozpoznawalny jest, a przecież cechą przemysłu jest generalna ucieczka do gmin podmiejskich. Więc jakkolwiek byśmy granic nie rozszerzali wielu i tak będzie "uciekało" do miejsc, gdzie podatkowo jest lepiej.
Dlatego postuluję zwężenie Głogowskiej do jednego pasa ruchu w każdą stronę i rozszerzenie chodnika.
O Chryste Jezu, Panie Miły!!!
LIBERUM VETO mówię na wstępie!!!
Kiedyś sobie liczyłem, że przed remontem Głogowskiej na odcinku Szczaniecka-Niegolewskich były miejsca dla +/-25 miejsc parkibnowych. Po remoncie... +/- 7 miejsc. A problem dotyczy całej ulicy. Tak nie ma gdzie parkować. Co gorsza - tam nie ma gdzie zbudować parking podziemny, zresztą nawet gdyby było miejsce, to skąd wziąć środki...?
Chodniczki są obecnie ładne, ale co z tego? A gdzie mają parkować ci, którzy po tych chodnikach chodzą? Miasto strzeliło wprost do mieszkańców Łazarza.
Co zrobić. Musi przyjść nowa generacja polityków, młodych otwartych ludzi. Spora część starszej gwardii jest skostniała i myśli kategoriami lat pięćdziesiątych XXw.
Powiem, że zasadniczo nie jestem pesymistą, ale...
Ale nie widzę żadnych dobrych kandydatów na polityków nowej generacji. Obawiam się, że ci nowi będą zmanierowani jestestwem poprzedników, czyli będziemy mieli ciągłość. Zresztą, o jakiej nowej generacji mówimy, skoro Ryszard Grobelny rządzi już od X lat, a wciąż brak kandydata na jego następcę.