Temat: Gdybyście zostali prezydentem Poznania...
Maciej Piechocki:
Mówi Pan o połączeniu Poznania z okolicznymi gminami. Ale co to da?
Dzięki temu będziemy mieli po prostu większy organizm miejski, który moim zdaniem (i mówię to z żalem) w ogóle nie ma pomysłu do swoje istnienie. Ja nie widzę w tym mieście pomysłu na "jutro". Jest tylko "ślizganie" się po przeszłości (że niby duch przedsiębiorczości, że niby zaradność, że to, że tamto). Nie widzę tego dynamizmu, jak we Wrocławiu i planów przyszłościowych.
"Aneksja" okolicznych gmin to nic więcej, jak tylko rozciągnięcie poznańskiej smęty i "oby do wieczora" na kilka okolicznych miejscowości. Czy uszczęśliwi to Swarzędz? Suchy Las? Luboń? A w czym? Może mile połechcze "ego" poznaniaka, ale co dalej?
Maciej, na forum KOLEJKI piszemy sobie na Ty, więc nie wiem czy czymś Ci podpadłem że formę pan wprowadzasz? ;)
Co do aneksja gmin PZ. Miasto jako takie będzie fizycznie większe, czyli bardziej dostrzegalne dla inwestorów. PZ dojeżdżający do Poznania i PO dojeżdżający na PZ będą wspólnie utrzymywać z podatków drogi, przedszkola, szkoły itd. To są realne korzyści dla obu stron.
Wzorem Berlina i Warszawy będzie trzeba zrobić nowy podział administracyjny miasta z własną radą dzielnicy i burmistrzem. Przykład warszawskiego Bemowa gdzie trochę czasu pomieszkałem pokazuje że to dobre rozwiązanie. Warto to zrobić.
Wtedy miasto jako całość zajmuje się sprawami całościowego funkcjonowania, a gmina sprawami lokalnmi bez zatykania urzędu miejskiego. W Berlinie połączono w całość mniejsze gminy, do optymalnego dla nich poziomu 300tys mieszkańców. Tu można stworzyć kilka gmin, początkowo mniejszych, ale z taką wizją zwiększanie liczby mieszkańców i ich zagęszczenia (do poziomu np berlińskiego) że na danym, porównywalnym terenie będzie mogła komfortowo żyć porównywalna liczba mieszkańców. Jako miasto musimy rosnąć żeby nie zaginąć w tłumie średniaków, tak żeby za powiedzmy 20 lat o Poznaniu w PL mówiono w takim samym kontekście jak o Monachium.
Komunikacja wbrew pozorom też w Poznaniu szału nie budzi. Mój prosty przelicznik podpowiada mi, że przejażdżka do rodziców na niedzielny obiadek tramwajem byłby dla mnie (mojej żony i dziecka) 10 razy droższy, niż przejazd samochodem.
zdecydowanie się zgadzam, jakość komunikacji miejskiej w Poznaniu leci na łeb na szyję i co gorsza radni i prezydent są głusi na apele stowarzyszeń miejskich
Miasto nie jest też atrakcyjne.
Na ul. Głogowskiej pomiędzy Parkiem Wilsona i Łazarzem naliczyłem ostatnio 26 banków, punktów parabankowych i przybytków finansowych. Księgarni brak, pasmanteria bodaj jedna, jeden sklep z pierdołami. Aha, no i dwie Żabki. A Święty Marcin? Kropla w kroplę to samo. Ta ulica mogłaby dla mnie przestać istnieć.
Dlatego postuluję zwężenie Głogowskiej do jednego pasa ruchu w każdą stronę i rozszerzenie chodnika. Ponadto wzorem Berlina trzeba zapewnić, trochę na siłę, różnorodność najemców. Tam nie musisz ze wszystkim latać do centrum, Allex czy na Ku'damm. To co potrzebne jest do życia, sklepiki i ich różnorodność jest wymuszana przez miasto. Tu też trzeba zaznaczyć że nie zawsze miasto na tym zarabia, ale za to zapewnia jakość życia swoim mieszkańcom.
No i jeszcze te niektóre "nowatorstwa" architektoniczne...
Gmach Akademii Muzycznej. Ta wielomilionowa imitacja zamku Przemysła, zwana czule zamkiem Gargamela (będzie to budowla równie historyczna jak Stary Browar, stary tylko z nazwy), albo to niewiadomo "co", które postawiono przy kościele św. Marcina. Gdy patrzę na tą budowlę to się zastanawiam, czy Poznań przygotowuje się od oblężenia? Jaki architekt pozwolił na postawienie takiego betonowego "czegoś"?!? Pasuje to to do okolicznej zabudowy jak pięść do nosa.
Zgadzam się, choć co do Zamku Królewskiego mam inne zdanie. Mimo że to życie historią to jednak jest to budynek którego potrzebowaliśmy jako symbolu. To tu zakładano Polskę, to jest zamek ostatniego Króla poznaniaka.
Niestety nie mamy tu urzędnika dbającego o estetykę. O jednolitą zabudowę, jeden styl w zabudowie, tak żeby nowe budynki uzupełniały się ze starymi, na razie jest wolna amerykanka ze szkodą dla wszystkich.
Władze w tym mieście (i to chyba nie tylko przypadłość Grobelnego) już chyba nawet nie wiedzą czego w historii Poznania jeszcze szukać i czym się posiłkować. Planu na "jutro" nie ma. Wchłonięcie okolicznych miejscowości biznesplanu miejskiego w niczym nie zastąpi.
Co zrobić. Musi przyjść nowa generacja polityków, młodych otwartych ludzi. Spora część starszej gwardii jest skostniała i myśli kategoriami lat pięćdziesiątych XXw.