Temat: Gdyby w Poznaniu odbyło się referendum o odwołanie...
Sławomir Fredko
Nigdy nie twierdziłem, że próg wynosi 95%, ale dla uściślenia:
- Warszawa - 29,2% - frekwencja 25,6%
- Łódź - 19% - zakończone sukcesem - frekwencja 22,2%
Warto dodać, że w obu przypadkach ok. 95% było za odwołaniem.
---------------
1. W tym temacie nie interesują mnie wojny PO - PiS, a "techniczny" i prawny aspekt instytucji referendum oraz zgodność z "duchem" demokracji.
--------------
2. Próg frekwencyjny nie jest zgodny z duchem demokracji, bo wymusza zachowania antyobywatelskie, a nawoływanie urzędników państwowych, niektórych celebrytów i dziennikarzy do absencji jest skandalem.
Dotychczas przekonywano nas, że powinniśmy chodzić na wybory i referenda. Tak było od 20 lat. Dodatkowo często w mediach przewijała się frekwencyjna zazdrość względem innych państw. W wielu miastach w Polsce (zdaje się, że znowu jakieś unijne dyrektywy) mieszkańców do postaw obywatelskich zachęcają min. "budżety obywatelskie". Przerabialiśmy to tutaj. Warto dodać, że to głosowanie było jawne. (Ciekawe, czy nie narusza to również pewnych zasad).
Sądzę, że te działania zachęcające do bojkotu referendum mogą przynieść w przyszłości bardzo wielkie szkody.
----------------
3. Złe prawo należy zmienić i znieść ten próg frekwencyjny, czyli rację ma większość głosująca.
-----------------
4. Występuje sprzeczność w Twoim rozumowaniu:
a) "wie jak inni, że frekwencja w referendach w Polsce jest zazwyczaj symboliczna"
b) "Nie uważam zatem, że pozostali uprawnieni zostali zmuszeni do sympatyzowania, a tylko można się domyślać iż nie mieli chęci brać udziału w politycznej nagonce lub są zbyt zapracowani (lub jedno i drugie)."
I. Proszę nie nazywać demokratycznej procedury referendum "polityczną nagonką"
II. Są zmuszeni, bo jak zazwyczaj nie chodzą, a teraz policzono ich obecność i zaliczono jednej ze stron.
III. Nie interesują mnie domysły a fakty. W przypadku demokratycznych głosowań są to policzone głosy za czymś lub kimś lub przeciwne.
------------------
5. Dodatkowo złe prawo narusza tajność głosowania, bo przy wyniku przeszło 90% za jedną ze stron sam fakt głosowania może być uznany za określenie się polityczne.
Chodząc na wybory i referenda bardzo często spotykam członków komisji wyborczych, których znam. Zatem referendum typu "warszawskiego" zdradziłoby moje preferencje wyborcze, czego niekoniecznie mogę sobie życzyć - mam do tego prawo.