Temat: brakuje mi w Poznaniu...
Robert S.:
żyjemy w wolnym kraju, montaż okien według własnego uznania jest dozwolona; natomiast jeżeli ktoś mieszka w budynku należącym do SM to może sobie dowolne okna wstawić,
Ano, właśnie w tej dowolności i patologicznym, polskim przekonaniu, że "wolnym człowiekiem jestem" problem polega...
Dlaczego Sołacz jest uznawany za ładną dzielnicę? Bo został konkretnie pomyślany jako miejsce jednolitej zabudowy, a nie dzielnica, gdzie między willami stoją sobie kamieniczki. Układ estetyczny był zachowany. Efekt? Wysokie ceny domów w tej dzielnicy.
Kształtowanie dzielnic i kwartałów ulic na zachodzie przebiegało i przebiega poprzez kszatłowanie jednolitej zabudowy, np.
- ciąg kamienic o jednej wysokości,
- ciąg okiem w kamienicach na jednej wysokości (aby nie burzyć harmonii),
- ciąg okien o jednolitych wymiarach i podziałkach wewnętrznych (aby nie burzyć harmonii).
- konieczność podporządkowania kolorystyki kamienic zgodnie z podjętymi planami architektonicznymi, itp.
Efekt?
Ano, chce się patrzeć na taką zabudowę!!!
A jakie są warunki polskie?
Właśnie takie, jak Pan powiedział: "tylko moje jest najmojsze", "moja zachciewanka rzecz święta i Spółdzielni wara!".
Widać - sarmatyzm wiecznie żywy.
Efekt?
Spuścmy na to kurtynę milczenia.
Proszę zwrócić uwagę, stojąc np. na przystanku tramwajowym, jak wyglądają stare kamienice, niegdyś architektonicznie przemyślane, dzisiaj pozostawione w rękach postszlacheckiej spuścizny. Okna o rozmiarach 2,5m x 2m bez jakiejkolwiek podziałki sąsiaduje sobie z oknami sąsiada 2,5m x 2m, podzielone podziałką na 16 kwadracików; i to jeszcze podziałka obowiązkowo bizantyjska - pozłacana. Kolejny takie samo okno dzieli podziałką na 4, inny na 6,8,2...
Że już nie wspomnę właśnie o malowaniu wnęk i boczków okiennych: albo niepomalowane w kolorze tynku kamienicy, obok pomalowane na biało, następnie brąz, szary, znowu biały, brąz, szary, kolor tynku, brąz, szary biały... To samo dotyczy balkonów: kolorystyka jak wyżej, a jak ktoś chce wzbudzić zazdrość sąsiada to sobie jeszcze ścianę na "obszarze" własnego balkonu cegła klinkierową obłoży, albo nawet i byle gó...ną tapetą oklei...
I tak sobie stoi kamienica 5-piętrowa upstrzona według gustu postszlacheckiego.
Otóż tu się kończy "moje-najmojsze" gdzie zaczyna się przestrazeń publiczna, a jest nią ulica i ogólne doświadczenia estetyczne. Dlatego osobiście jestem zwolennikiem ustanowienia określonych ustaleń w tej dziedzinie.
Po jaką cholerę nam wszystkim plany zagospodarowania przestrzennego? Przecież kształtowanie ładu to nie tylko ustanowienie gdzie moga być biurowce, hale magazynowe, osiedla oraz domy jednorodzinne.
Planowanie przestrzenne to także, a może przede wszystkim(?) estetyczne detale, któru budują całość.
Pozostawienie wszystko na żywioł widać. Chociażby na ulicy Głogowskiej, czy Dąbrowskiego.
Co bardziej rozgarnięte miasta i miasteczka, ustanawiając tereny pod zabudowę próbują regulować np. kąt spadu dachu, lub określają np. kolorystykę dachów, aby ukrócić sobiepaństwo i kształtować dzielnice, jak kiedyś np. Sołacz. U nas jest zasada: "moje-najmojsze rzecz ultra najświętsza".
Maciej Piechocki edytował(a) ten post dnia 12.03.10 o godzinie 09:03