Mariusz B.

Mariusz B. Coach twórczej
kariery

Temat: AlterKariera kontra polityka karier

AlterKariera kontra polityka karier

- Idź chłopie rowy kopać a nie będziesz tu gadał o jakiejś filozofii kariery.

Z mojej pierwszej roboty na prawdziwą umowę wraz z kolegą (z byłej „Ogrodniczej”-firma w moim mieście) wylecieliśmy zaledwie po 1,5 dnia od chwili podjęcia pracy. Było to gdzieś koło 1 czy 2 w nocy. Nie, żeby tam nas przerażało przerzucanie truskawek w chłodni. Chłopcy naczytali się mądrych książek i zderzyli się z prostotą podejścia do pracy.

- Bo wie Pani (do kierowniczki), jak pracownik w cyklu pracy i w określonych odstępach czasu odpoczywa to jego wydajność wzrasta o „x” procent. Tym samym podnosi się wydajność pracy.

W tym miejscu raczej nie chodziło o metodologię pracy a sprawne przerzucenie kilku ton truskawek. Bo rano transport musi wyjechać. Naszą wiedzę nt wydajności w pracy mogliśmy sobie wsadzić w d…ę z łącznym skutkiem braku możliwości dalszej kariery przy sortowaniu tego pięknego owocu. Tej nocy było ciepło ale mieliśmy dziwne poczucie, że tutaj nie ma miejsce na pracowników, którzy myślą za dużo.

Gdyby w firmie Apple zatrudniano imbecyli Steve Jobs rzucałby iPhonami w swój dział kadr bo nerwowo nie wytrzymałby stada kretynów, którzy samodzielnie nie potrafią myśleć. Tryby w maszynie łatwo jest wymieniać. Trybik podskakuje, wywala się go i wstawia się nowy. I wszystko gra. Maszynka jedzie dalej. Ale by maszynka była wybitna musi posiadać wybitnych pracowników.

A Ty w jakiej maszynce grasz? I które skrzypce? Dzisiaj sprawność intelektualna i pomysłowość z jednej strony może być przyczynkiem do Twojego splendoru i bogactwa jak również przyczynkiem do tego, że jesteś problemem, którego trzeba się pozbyć.

AlterKariera czy polityka karier? W dużym uproszczeniu albo trafiasz na organizacje, które szanują Cię jako człowieka, nawet jeśli sprzedajesz prezerwatywy albo zderzasz się z wałkoniami, którym się wydaje, że mogą Cię rzucić do swoich stóp za miskę ryżu i wątpliwej jakości ubezpieczenie społeczne. W dużej części ta druga opcja jest powszechniejsza.

Zaś marzenia o tym by mieć pracę, którą by się lubiło większość z nas odkłada na półkę. To oczywiście proces by doprowadzić do takiej sytuacji ale prowadząc rozważania ciągle nam daleko do ludzkich warunków pracy w rozmaitych organizacjach. Czy pracownicy mają jeszcze skrzydła czy raczej makabrycznej wielkości kikuty, które przypominają, że w dzieciństwie wszyscy byliśmy aniołkami.

- Bo wie Pan, jeśli Pan ma coś wspólnego z partią „x” to lepiej jakby pan się wypisał albo zapisał do naszej.
- A Pani zamierza mieć dzieci? Ma Pani chłopaka? Wolimy wolne, rozumie Pani.

Z wypiekami na mózgu czytałem książkę „Być jak Steve Jobs” ale też z żalem, że nie wyjechałem do Doliny Krzemowej. Paradoks braku rozwijania skrzydeł polega na tym, że jedni w ciągu kilku dekad (jako jednostki katalizujące zmiany) potrafią namieszać w kilku branżach i mam tu na myśli Jobsa inni ledwie podnoszą oczy i snują rozważania o swoich marzeniach. Anthony Hopkins w jednym z filmów powiedział, że ludzie pozbawieni marzeń są jak warzywa. Ba, nie musisz mieć marzeń o pobiciu rekordu prędkości.

Paradoks polega również na tym, że ludzie np. w Radzyniu czy w Dolinie Krzemowej mają podobne mózgi czyli technicznie potencjał neurologiczny jest bardzo podobny.

Wracamy do naszych skrzydeł. Jak bardzo szeroko w naturalny sposób możesz rozłożyć swoje skrzydła w swoim mieście, państwie? W swojej organizacji? W codziennym życiu raczej nie powinieneś podskakiwać, jeśli chcesz mieć karmę na codziennym stole.

Tylko pojawia się pytanie ile poprzez tą politykę karier nas jest w nas. A jeśli społeczeństwo nie potrafi inaczej? To co jakiś czas na nasze głowy będą spadać niebieskie ptaki, które miały odwagę wyruszyć w rejs ku nowemu. Ponoszą ryzyko, że nie zawsze może się udać. Ale jeśli im się udaje, okrywamy dzięki nim, że możemy np. inaczej się komunikować. Patrz, nie musisz stać w budce telefonicznej kiedy burza i leje deszcz. Dzwonisz dzisiaj z domu kiedy chcesz i jak chcesz.

Szczęśliwy człowiek i pracownik to ten, który wie, że może rozwijać się w swojej pracy. Nawet jeśli pracuje w miejscu, które nie jest jego wymarzonym. A to tylko kwestia kultury pracy a nie polityki karier. Mianuję Cię lokalnym artystą, poetą, biznesmenem, intelektualistą. Tylko tym mianowanym ni cholery nie chcą wyrosnąć skrzydła. Ci prawdziwi, unoszą się ponad wszystkim, całe swoje życie i widoczni są nawet po swojej śmierci. O jaką stawkę toczy się gra? O radość za życia i radość po życiu. Stawka toczy się pomiędzy tym, czy będziesz pracownikiem - cieniem czy z natury człowiekiem, którego drugi człowiek szanuje nawet jeśli wykonujesz proste czynności. Ten ideał to praca, którą będzie się kochać. Kiedy zabraknie nam polotu, nasze miejsca pracy będą przypominały histerycznie biegające mrówki, które z biegiem czasu stają się coraz bardziej leniwie i coraz mniej wydajne.

- Czy ma Pan coś wspólnego z partią „x”?
- Tak, mam wiele wspólnego ze swoją partią. Z partią ludzi, którzy kochają skrzydła i są fanami iPhonów. Reszta to blichtr i politura. Zapisze się Pan do nas…
- Nieeeeee! Jak parzy…

Przenigdy nie trać z oczu żaru, który nosisz w sobie. Przenigdy nie trać ognia, który zaprowadzi Cię do rzeczy o jakiś na razie tylko śnisz. W marzeniach moc, potęga i magia? Nie wierz temu, co zostało napisane. Sprawdź tylko czy masz jeszcze skrzydła.