Temat: nasza pierwsza podróż przed nami :-)
Agnieszka Pikulska:
Ania, czyżbyś również była październikową mamą? :) Gratulacje i dla Was!
My z kolei myślimy o Florydzie w maju. Mamy spore obawy, bo raz, że tam już jest bardzo ciepło a dwa, że na pierwszy raz to daleko (długa podróż), no ale czas i miejsce wynikają z faktu, że mamy tam rodzinę. Jeszcze się wahamy, ale jeśli się zdecydujemy to dam znać jak nam poszło.
Trzymam kciuki również za Wasze wojaże :)
Odpowiedziałem na niektóre wątpliwości Agnieszki w mailu, oczywiście rekomendując wyjazd. Pomyślałem jednak, że moja odpowiedź może się komuś jeszcze przydac, więc umieszczam ją również na forum.
a) Obserwacja naszego Maćka i innych dzieci znajomych pokazuje, że bardzo często dzieci lepiej znoszą długi lot niż dorośli. My pierwszy raz lecieliśmy z Maciejem gdy miał 5 miesięcy (w tym wieku 5 a 7 to spora różnica) i nie było żadnych problemów. Gdy miał niewiele ponad roczek leciał do USA również bezpoblemowo. Potencjalnym problemem jest wyrównywanie ciśnienia w uszach podczas startów i lądowań. Nie łapię co znaczy że Bartek jest karmiony mm. W kądym razie sposobem jest podanie podczas startu i lądowania piersi lub butli, zeby dzieko przełykało. Dobrze też przed lotem go trochę zmęczyć, wtedy spora sznasa, że przy pieris/butli zaśnie i Wy bedziecie mieli łatwiejszą podróż. Nie przesadźcie tylko z tym zmęczaniem go bo jak przegniecie to bedzie wył ze zmęczenia i ten płacz nie pozwoli mu zasnąć. Ale to Wy znacie Bartka, więc zakładam, że umiecie to zrobić w sposób adekwatny do jego zachowań.
b) Twoja druga wątpliwośc to temperatury na Florydzie. Otóż najbardziej należy pilnować, żeby mały się nie wychłodził i nie przeziębił. Amerykanie sa szaleni na punkcie klimatyzacji i stosują ją bez umiaru. Oznacza to, że większym zagrożeniem jest zimno, a dokłądniej przeskoki pomiędzy nieklimatyzowaną przestrzenią i tą gdzie klima jest za mocna. Dotyczy to zarówno mieszkań/domów, sklepów i samochodów. Na upały łatwo się przygotować, lekki ubiór, pampersy z Polski. W USA oczywiście kupicie, ale będzie to inny typ niż te których używacie tutaj, więc w upałach jest ryzyko odparzeń i otarć. Lepiej zabrac paczkę z Polski i uniknąc tego ryzyka.
c) Program. Z tej podróży maciek nie zapamięta aligatorów. Jedyne co możecie mu podczas tych wakacji ofiarować, to poczucie bliskości ze szczęśliwymi rodzicami. Pamiętajcie jednak, że mimo, że on jeszcze nie werbalizuje swoich potrzeb, to je posiada. Nie przesadźcie z intensywnością doznań i programem. Nie próbujcie zobaczyć w dwa tygodnie wszystkich atrakcji Florydy, bo to oznaczałoby 10 h dziennie w samochodzie, a to dla dziecka przegięcie. Ustalcie sobie jakiś limit (który na podstawie obserwacji Bartka) uznacie za właściwy i nie przeciągajcie struny. Szczęśliwa w tej podróży ma być cała trójka.
d) Zakładam, że po Florydzie będziecie się poruszać samochodem (inaczej w USA się nie da :) Radziłbym zabrać z Polski fotelik. Powody są dwa. Pierwszy - tak jak w przypadku pampersów lepiej żeby dziecko korzystało ze sprzętu, który zna i do którego jest przyzwyczajone. Po drugie, z tego co wiem ot nie wszystkie wypożyczalnie oferują foteliki, a jeśli tak to koszt wynajęcia jest bardzo wysoki.
e) Przy wyopełnianiu na stronie internetowej ambasady wniosku wizowego zaznaczcie (po wypełnieniu wniosku pierwszej osoby) opcję rodzinną. Wtedy kolejne wnioski sa prostsze.
f) Zabierzcie z Polski jakąś maskotkę. Dziecku gdy zmienia środowisko (wygląd, zapachy otoczenia) łatwiej się aklimatyzować gdy ma przy sobie coś znajomego.
g) Transport. 7 miesięczne dziecko zwykle siedzi, ma już w miarę ukształtowany kręgosłup. jednak nie należy wymuszać siedzenia po kilka godzin dziennie. Dlatego jeśłi chcecie być dużo w podróży, to należałoby obok chusty/nosidła rozważyć zabranie małego wózeczka (parasolki). Wiem, że to brzmi kosmarnie: fotelik, pampersy, wózek, ale z każda kolejną podróżą te elementy będa redukowane. Tym razem jednak warto to przynajmniej rozwazyc.