Temat: piotrkowskie miejsca rozrywki
Jarek Krak:
Uważasz że krytykanctwo (które pokazał Marcin) a nie konstruktywna krytyka to jest to samo ? Gdybyś uważnie a nie wybiórczo czytał moje posty wiedziałbyś że nie twierdzę że w Piotrkowie jest cukirekowo. Mamy to co mamy i z tego należy się cieszyć.
Czy to nie Ty sam napisałeś, że skoro Marcin "nie ma co robić w swojej wiosce to niech przyjedzie do miasta- czyli do Piotrkowa"? Zabrzmiało to co najmniej tak, jakby Piotrków był miastem o pokroju kulturalno- rozrywkowym, a niestety w żadnym (nawet w najmniejszym stopniu) nim nie jest. Niestety, Ty jakoś nie jesteś w stanie tego zauważyć/pojąć.
Czy ja lub Marcin uprawiamy "krytykanctwo" komentując smutne fakty dotyczące tegoż miasta? Czy powinienem cieszyć się, że mam ciepłą wodę w kranie, a resztę spraw wyraźnie przemilczeć, ponieważ "woda przecież jest i należy cieszy się z tego co mamy?".
Dlaczego, nie mogę kupić w tym mieście swojej ulubionej płyty (co mi powiesz? ściągnij sobie z sieci?) czy filmu na DVD? Dlaczego nawet wtedy, kiedy chciałem kupić głupi, zwykły telefon stacjonarny (taki zwykły, przewodowy) to po 2 dniach poszukiwania musiałem zamówić sobie takie "cudo techniki" przez internet i czekać na kuriera? Czy ja jestem zbyt wymagający, że chciałem żeby to było jakiejś normalnej firmy (wybrałem najtańszy model Siemens'a bo tylko tyle i aż tyle było mi potrzeba- bez żadnych bajerów, sekretarek, itd.) a nie firmy "Kamila", "Srokom" czy też innej "marki" którą to pierwszy raz na oczy zobaczyłem, bo "w Piotrkowie innych nie sprzedają"?
Wiesz, że jak pokazałem pierwszy raz mojej obecnej narzeczonej ulicę "Słowackiego" to myślała, że sobie z niej żartuję mówiąc, iż jest to główna ulica naszego miasta? Przepraszam, że nie umiem się cieszyć z faktu, iż nie jest to polna droga i narzekam na jej stan. Przepraszam raz jeszcze, ale ja niestety (?) przyzwyczajony jestem do innych standardów i zupełnie co innego nazywam "normalnością".
Remonty które obserwuję w Piotrkowie (remont ulicy Sulejowskiej, Słowackiego, Starego Miasta, itd.) a konkretnie czas ich trwania i jakość wykonanych prac (efekt końcowy) odbieram jako jawną kpinę z mieszkańców Piotrkowa dla których to (bo przecież nie dla turystów?) te remonty są realizowane- wybacz, ale jestem przyzwyczajony do innego stanu rzeczy, bo w innych miastach wygląda to "trochę" inaczej.
Dlaczego Piotrków to jedyne miasto jakie znam (za mało podróżowałem po Polsce mając cioteczkę- nauczycielę geografii?) które nie może pochwalić się swoją piekną starówką? (podobno to miasto z tradycjami, więc czemu nie dba się o to co na każdym kroku się niby podkreśla?).
Madziu, Maćku... niby jak na koncerty w Starówce (mowa o koncertach Jazz'owych jak mniemam? bo o innych w Starówce nie słyszałem) mają przychodzić Piotrkowianie, jeśli Jazz kompletnie do ich głów nie trafia. Mają tam przyjść Ci sami ludzie, którzy niszczą bezmyślnie piotrkowskie obiekty (pomniki, ławki, itd.)? Przecież idąc po Piotrkowie głównie takich ludzi właśnie spotykam... i powiem szczerze- nie czuję się w tym mieście (o późnej porze) zbyt bezpiecznie.
Nie wyszedłbym tu ze swoim MacBook'iem skorzystać z piotrkowskiego hot-spot'a, ba... nie wyszedłbym tam nawet ze swoim starym (8-letnim już) DELL'em, bo bałbym się "piotrkowskiego kopniaka w ryj" (co zdarza się tu nawet w biały dzień i noszenie glanów i mocny uścisk telefonu w dłoni się przydaje). Mam jakieś prywatne fobie, za mało/dużo szczęścia, że jakoś jeżdząc do Warszawy (kolokuję tam serwery własnej firmy), Łodzi (studiowałem swego czasu na Politechnice), czy Torunia w którym obecnie mieszkam- takich "efektów" nie doświadczam?
Mentalność mieszkańców Piotrkowa (w skrócie: "jest dobrze i koniec") z którą przez większość swego życia, mieszkając tu, spotykałem się każdego dnia jest tak przerażająca, że gdy wyjeżdza się do innych miast "w których się da" wiele rzeczy załatwić po prostu normalnie (często bez wychodzenia z domu, przez internet) doznaję się pewnego rodzaju szoku. Kiedy już staną się one dla człowieka rzeczą normalną... to aż "żal dupę ściska" (mówiąc prosto i dosadnie) kiedy myśli się o swym rodzinnym mieście w którym nic i nigdy "się nie dało".
Najgorszym jest jednak to, że Piotrków wcale nie jest takim, a nie innym miastem dlaczego iż "pewne zmiany wymagają pewnych pieniędzy",lecz z powodu wyżej opisanej mentalności jego mieszkańców. Jest wiele projektów które chciałem/próbowałem zrealizować dla tego miasta (jako firma) niemalże za darmo, a jednak to właśnie tutaj (i TYLKO tutaj) nie udało mi się ich wprowadzić w życie. Dlaczego? Widocznie piotrkowianie "cieszą się z tego co mają" i wcale nie muszą sobie tego życia ułatwiać, a tymbardziej unowocześniać.