Artur
Pawelec
współzarządzający,
STUDIO & GRUPA
ANTARES
Temat: Jan Garbarek - "Dresden"
To niesamowite !!!
Ponad 40 lat na scenie jazzowej, prawie 30 płyt autorskich, drugie tyle z udziałem jako sideman - a Jan Garbarek dopiero teraz wydał pierwszy swój koncertowy krążek !
I to wcale nie dlatego, że mało koncertował.
To rzecz rzadka w jazzie, choć nie tak rzadka wśród jazzmanów nordyckich.
Terje Rypdal też dopiero w 2005 roku wydał (wraz Ketilem Bjørnstadem) zapis koncertu ("Life in Leipzig"). A NMP ? Tak dużo koncertuje, a nie ma koncertowego albumu w swoim płytowym dorobku.
Muzyka na "Dresden" jest inna. Jak każdy koncert, zapis muzyczny różni się od nagrań studyjnych. Słychać to w utworach, wykonywanych pierwiej w studio, a następnie mających swoje koncertowe wersje. Nie inaczej jest w wypadku "Dresden".
Nie wiadomo, co oznacza zwłoka w wydaniu muzyki z koncertu, który był fragmentem większego, europejskiego tourne. Koncert w Dreźnie miał miejsce 20 października 2007 roku. Czy wydanie zapisu tego koncertu było wymuszone brakiem koncepcji na nową płytę i zbyt długim okresem milczenia po ostatniej płycie ?
Garbarek po raz pierwszy przy pracy nad przygotowaniem płyty do wydania, pełni rolę współwydawcy i współmiksującego materiał nagrany na planowane wydawnictwo. Jednak jeśli płyta jest zaplanowana do wydania jako "live", to bardzo rzadko czeka się z tym dwa lata, nie sądzicie ?
Ta płyta jest bardzo różna od tego, co dotychczas wydawał Norweg, przez to jest tak bardzo świeża, niesamowita, w dorobku Garbarka. Trochę ta niesamowitość, to jednak "na bezrybiu i rak ryba" - toć to druga płyta Garbarka w tym dziesięcioleciu !!! Gdzie tu dawna płodność ?!
Na czym polega ta wyjątkowość "Dresden" ?
Po pierwsze dlatego, ot tak, prozaicznie, że to w ogóle live. Po drugie, że to pierwszy raz na żywo na krążku w dorobku Garbarka. Po trzecie dlatego, że to dopiero drugi autorski zapis płytowy Mistrza w tym dziesięcioleciu (sic !). Po czwarte dlatego, że po latach nie ma w projektach czysto jazzowych genialnego Eberharda Webera.
Właśnie ten ostatni fakt najbardziej mnie zdziwił. W opisach składu na koncerty z lat 2007 i 2008 występowała osoba Yuri Daniela, ale myślałem, że to zwykłe zastępstwo.
W końcu koncerty wyczerpują, a - delikatnie mówiąc - niemłody już Weber (w styczniu stuknie mu 70-tka) może zwyczajnie nie mieć siły, albo mieć czasami inne plany.
Jednak, gdy podrążyłem temat, okazało się, że w czerwcu 2007 roku Eberhard Weber miał wylew i do dziś ma sparaliżowaną lewą stronę ciała. Od zeszłego roku przechodzi intensywną rekonwalescencję, ale nie wiadomo, kiedy i czy w ogóle powróci do czynnego grania.
Tak więc Yuri Daniel, to raczej wymuszone sytuacją, trwałe, ale jednak zastępstwo, które może okazać się zmianą na stałe (?).
Właśnie udział tego brazylijskiego, a wykształconego muzycznie i mieszkającego w Lizbonie elektrycznego basisty, był dla mnie największą zagadką przed kontemplacją
płyty. Przecież tyle lat w "Jan Garbarek Group" Weber tworzył linię basu. Pierwszy raz na "Photo with..." w 1978 roku, a razem z Garbarkiem zagrali jeszcze wcześniej, bo u Ralpha Townera na świetnej "Solstice" w 1974 roku.
Nie pamiętam, aby w nagraniach formacji Garbarka uczestniczyła typowa elektryczna gitara basowa - zawsze był to kontrabas, choć w przypadku Webera albo elektrycznie wzbogacany, albo ten jego basstick, jedyny w swoim rodzaju gryf kontrabasowy z zapleczem elektroakustycznym. Nikt więcej w jazzie na niczym takim nie grał !
Jestem trochę jak Inżynier Mamoń z "Rejsu" - lubię to, co znam.
Gra Daniela dobrze współgra z charakterem zapisu koncertowego - ostrzejszego, niż gra w studio, bardziej drapieżnego, pod publikę. To dobry muzyk, stara się w niektórych partiach nawet niejako "poszukać" brzmienia Webera.
Jednak szczególnie stare tematy nie brzmią naturalnie bez specyficznej kolorystyki genialnego Niemca. Tym bardziej, że w składzie formacji Garbarka jest Reiner Brüninghaus, keybordzista, którego Weber niejako "przyniósł" w wianie do Garbarka w nagraniu albumu "Legend of the Seven Dreams" w 1988 roku, i tak już zostało, jeśli chodzi o keyboardy (jeśli Garbarek nie obsługiwał ich sam).
Obaj Niemcy spotkali się lata temu, w formacji gitarzysty Volkera Kriegla na Heidelberger JazzTage 1 czerwca 1973 roku i od tego czasu zawsze pracowali razem.
Ta cała liczba nowinek, to najlepszy powód do tego, by mieć "Dresden" w swojej płytotece. Garbarek zamyka (chyba ?) tym wydawnictwem swoje zdecydowanie najmniej płodne, i co tu ukrywać - najmniej ciekawe w swoim dorobku 10-lecie - tylko dwie autorskie płyty : "In Praise of Dreams" (2003) i właśnie "Dresden" (2009).
Materiał dwukrążkowego wydania otwiera kompozycja Lavi Shankara "Paper Nut", pochodząca ze znanego albumu tego muzyka , nagranego dla ECM w roku 1984 p.t. "Song for Everyone", w którego nagraniu wziął udział Garbarek. Muzycy na "Dresden" starają się oddać ducha tego utworu, frazując w iście olimpijskim tempie. Pod tym względem można uznać to wykonanie za brawurowe, trudno bowiem saksofonowi i basowi elektrycznemu zafrazować w tempie skrzypiec i tabli sprawnych, hinduskich muzyków.
Następnie mamy temat z najczęściej tu cytowanej płyty "Twelve Moons" - "The Tall Tear Threes". Jest zagrany chyba z jeszcze większym patetyzmem, niż w oryginale, z olbrzymim wybrzmieniem, które jest charakterystyczne dla tego nagrania. To właśnie najbardziej uderza w tym koncertowym materiale. Od zawsze byliśmy przyzwyczajeni do "bliskich", studyjnie strojonych mikrofonów Kongshauga, budujących brzmienie ciszy - każdy "ruch", "powiew", akcentacja gry, mogła być niewidzialnym gestem - a my już słyszeliśmy muzykę. Normalną rzeczą jest, że koncert wymaga od muzyków "łupnięcia". A to przecież pierwszy, autorski "live" płytowy Norwega !
Trzecim tematem jest nowa kompozycja Garbarka - "Heitor" - dość nowocześnie skomponowana opowiastka, z niespotykanymi często u Garbarka typowymi jazzowymi pasażami. Kompozycja łączy się z utworem ją poprzedzającym, co bardzo często będzie miało miejsce na tej płycie.
Czwarty utwór, znów połączony z poprzednim, to znany temat "Twelve Moons" z krążka studyjnego o tym samym tytule, zagrany nieco swobodniej, z kolei mniej patetycznie, niż oryginał. Na koniec utworu "błądząca" solówka Garbarka, z typowymi garbarkowymi zadęciami, miejscami z nieco folkowo-jazzowym nerwem.
Nr 5, to jazzowa aranżacja utworu symfonicznego na fortepian, znanego w Norwegii kompozytora Haralda Sæveruda (1897 - 1992), "Rondo Amoroso" . Nie jest to chyba najbłyskotliwszy moment płyty. Intencją Garbarka było przypuszczalnie złożenie hołdu znanej, muzycznej postaci Norwegii.
"Rondo ..." przechodzi płynnie w prawie pięciominutową solówkę Yuri Daniela - "Tao". Trochę tu słychać "Pendulum" Webera, trochę ... Krzysztofa Ścierańskiego (może dlatego, że basista gra prawdopodobnie na takim samym bezprogowym "Kramerze", co sympatyczny polski jazzman). Jest to dobre, jazzowe granie, no ale cóż ... mnie czegoś jednak brakuje.
Na koniec pierwszego krążka mamy bardzo rzadką rzecz u Garbarka - standard. I do tego nie jest to standard jazzowy. Utwór nazywa się "Milarge dos peixes" i jest piosenką, śpiewaną przez popularnego w Brazylii wykonawcę, Miltona Nascimento, skomponowaną przez innego Brazylijczyka, Fernando Branta. Muzycy "Dresden" zbliżają kompozycje do standardu jazzowego. Miłe, ciekawe, tym bardziej w aranżacji Garbarka. Trochę może do kolorytu tradycji nie przystaje bas Daniela, ale może być.
Drugi krążek rozpoczyna kolejna kompozycja z "Twelve Moons" - "There Were Swallows". Zagrana tutaj bardziej jazzowo, lekko, płynnie przechodzi w następny utwór, który jest nową kompozycją : "The Reluctant Saxophonist". Zagrana przez Garbarka na tenorze ta kompozycja znów wkracza w arkana bardziej jazzowe, niż to zwykł czynić ostatnio Mistrz.
Nr 3 na drugim krążku, to świetny popis solowy Brüninghausa na fortepianie , ("Transformations"), nagrodzony przez rodaków gromkimi brawami.
Kolejna kompozycja, również nowa, "Once I Dreamt A Tree Upside Down", to skomponowany na modłę skocznych kompozycji z "Dansere" i "Witchi-Tai-To" kawałek, z "podskakującym" sopranem Garbarka. W zamierzeniu miał być pewnie takim utworem "z myszką".
Piąty utwór z drugiego CD albumu, to "Fugl" - następna nowość, bardziej w "garbarkowskim" stylu, bardzo ładnie zagrana zespołowo całość, idealnie zaplanowana, ciekawie skoloryzowana wybrzmieniami fortepianu Brüninghausa.
Nr 6 - "Maracuja", to taka skoczna melodia, bardziej w stylu Michaela Breckera, niż Garbarka, lekko funky, z elektrycznym piano. Bardzo ładnie wychodzi to "funky" sekcji, Garbarek jakby (może specjalnie ?) trochę się momentami gubi w upiornie szybkim frazowaniu.
I znów płynne przejście do następnego utworu : "Grooving Out". Tym razem jest to solowy popis Manu Katché - trzeba przyznać : bardzo dobry.
Kolejne płynne wejście : "Nu Bein" - zagrany przez Garbarka w pierwszej części na drewnianym flecie bocznym "selje" - ludowym instrumencie norweskim. Potem następuje mocna, szybko zagrana coda i oklaski.
Na bis dziewiątka : świetne wykonanie "Voy Cantando" z "Legend of The Seven Dreams" - utwór często wykonywany na koncertach. Na "Dresden" jego zinterpretowanie jest takie, jak "Paper Nut" - brawurowe i dramatyczne. Tenor Garbarka wreszcie wyrywa ze snu, a nie usypia ! Chwilami w zadęciach Maga jest tyle brudu, co u Sonny Rollinsa.
Reasumując :
dwa krążki, 16 utworów, w tym 5 utworów starych, 120 minut muzyki, 107 złotych w "empiku", 106 w merlinie, około 80 zł na Allegro z kosztami dostawy.
Warto ?
Moim zdaniem, w sumie płyta na czwórkę, ale biorąc pod uwagę wyjątkowość nagrania w dorobku Artysty płyta jest na "5" w skali 6-punktowej. Świetne dwie interpretacje
utworów wcześniejszych : "Paper Nut" i "Voy Cantando", dobre nowe utwory, trochę nieprzekonujące dwie aranżacje utworów obcych.
Zupełne inne brzmienie (inaczej być nie może - live i bez Webera), warte zestawienia ze studyjnym Garbarkiem w płytotece każdego jazzfana.
Innym - np. Radkowi Świątkowskiemu - nie polecam ;-)
Opisy płyty :
http://www.lideria.pl/Dresden-Garbarek-Jan-Group/sklep...
http://www.empik.com/dresden-muzyka,prod19610165,p
http://player.ecmrecords.com/garbarek
http://ecmrecords.com/Background/2100.php
Możliwość posłuchania fragmentów utworów :
http://allmusic.com/cg/amg.dll?p=amg&sql=10:gxftxzwaldae
http://www.amazon.com/gp/recsradio/radio/B002FTQKVW/re...
http://merlin.pl/Dresden-In-Concert_Jan-Garbarek-Group...
Inne recenzje (anglojęzyczne) :
http://www.allaboutjazz.com/php/article.php?id=34147
http://www.allaboutjazz.com/php/article.php?id=34187
Link do miejsca, gdzie można najtaniej kupić płytę :
http://www.allegro.pl/item794242269_jan_garbarek_group...
http://www.amazonka.pl/jazz-instrumentalny/dresden-in-...
Inne :
http://precyl.pl/jazz/2552151-hf-jan-garbarek-group-dr...
http://www.diapazon.pl/PelnaPlyta.php?Id=7816
Zapraszam do dyskusji tych, którzy słuchali już „Dresden”.
Innych zachęcam do wysłuchania albumu i do wypowiedzi.
Zachęcam też do dyskusji o dorobku i roli Garbarka w NJ.
-----------------------------------------------
Jest nas na ten moment 80 osób.
Witam nowych członków NJ, zapraszam ich i wszystkich tych, którzy nie zabrali głosu w dyskusji, do wypowiedzenia się w wątku „Co lubię w Nordic Jazz” i napisania, czego słuchacie, co lubicie, czego nie lubicie.
Sprawcie, by nasza grupa nie była zbiorowym milczeniem !
Artur Pawelec edytował(a) ten post dnia 10.01.13 o godzinie 17:37