Tomasz
D
Programista
Java/JEE, freelancer
Temat: Opis i wrażenia - urlop na Maderze, Sao Vicente, hotel...
Zgodnie z obietnicą zamieszczam opis naszej tygodniowej podróży poślubnej na Maderę 6-13.07.2010 z Itaki.Generalnie nie zobaczyliśmy wszystkiego, nie zobaczyliśmy nawet połowy rzeczy, które warto zwiedzić na wyspie, więc może jeszcze na nią wrócimy :) Dlatego jeśli ktoś wybiera się na tydzień i chce zobaczyć wszystko co warto to:
a) nie wie o czym mówi
b) jest "wojskowym" i potrafi zmusić siebie i towarzyszy to ścisłego przestrzegania grafiku, wstawania skoro świt i ciągłego zwiedzania od rana co późnej nocy, bo tylko w takim wypadku jest szansa, niewielka ale zawsze, że zobaczy się wszystko.
My pojechaliśmy trochę odpocząć po ostatnim tygodniu przygotowań do wesela, trochę pozwiedzać ciekawe miejsca, a trochę pospacerować po okolicach nie opisanych w przewodniku, żeby lepiej poczuć klimaty wyspy, więc nie chcieliśmy się spinać i pędzić z punktu do punktu, żeby tylko zaliczyć jak najwięcej.
Co innego pobyt dwutygodniowy, bo wtedy jest i czas na zwiedzanie i na odpoczywanie, więc wszystkim mającym możliwość wzięcia takiego urlopu no i mającym możliwości finansowe polecam taką opcję :)
LOKALIZACJA
Zakwaterowanie mieliśmy w hotelu Estalagem do Mar w Sao Vicente, czyli w północnej części wyspy.
Północ generalnie jest:
- chłodniejsza, temperatury 22-26C i ze skłonnościami do częstszych opadów, chociaż w trakcie naszego pobytu kropiło raz i to tak mocno od niechcenia, więc w okresie wakacyjnym deszczem tam raczej nie ma się co przejmować.
- spokojniejsza i bardziej odludna, bo dwa największe miasta: Funchal i Machico są na południu wyspy. Odludna nie oznacza odcięcia od cywilizacji, bo wszystko czego turysta potrzebuje jest pod ręką, ale po prostu jest spokojniej i nie ma tłoku, wielkich tłumów, itp.
Hotel
Estalagem do Mar to 3-gwiazdkowy hotel dla ludzi, którzy nie mają potrzeby spania w mega-luksusie. Standard dobry, czysto, otoczenie zadbane, ale nie wszystko lśni nowością jak w tych wypasionych hotelach w Funchal :) W lipcu nie było tam tłoku, jedynie na weekendy zjeżdżało się sporo ludzi na krótki wypoczynek. Podobno na północną stronę wyspy na urlopy przyjeżdżają ludzie z południa, żeby odpocząć od upału i miasta.
Wyżywienie
W standardzie HB (śniadania i obiado-kolacje) wygląda to całkiem dobrze. Na śniadanie szwedzki stół: kilka rodzajów pieczywa, dżemy, owoce, soki, kawa, herbata, sery i mięso. Na ciepło parówki, boczek smażony i sadzone jajka. Niestety codziennie było to samo, choć możliwości były spore i można było cyklicznie jeść różne rzeczy. Wszystko bez ograniczeń, więc mając w planach dłuższą wyprawę można się najeść bardziej niż zwykle :)
Uwaga: mają tam rewelacyjny dżem wieloowocowy. Gdy się go spróbuje od razu przypomina się smak z dzieciństwa: guma do żucia Donald :) Gdyby ktoś poznał recepturę lub nazwę producenta, będę mega wdzięczny! :)
Obiado-kolacja codziennie inna, smaczna i bardzo obfita: 4 dania:
- starter (sałatka mięsna lub rybna)
- gęsta i zawiesista zupa, nie jakaś wodna lura
- drugie danie: zawsze do wyboru ryba lub mięso. Najczęściej z ryżem lub ziemniakami plus surówka z warzyw.
- deser: do wyboru kilka ciast i ciastek oraz sałatka z owoców
Ja, choć jestem łasuchem, miałem problemy ze zjedzeniem wszystkiego i funkcjonowaniem potem w miarę normalnie, więc po paru dniach obżarstwa stwierdziliśmy, że posiłek "na mieście" jemy mały i tylko na "zabicie głoda", żeby potem nie czuć się niekomfortowo po dużej kolacji :)
Uwaga: napoje do obiado-kolacji są płatne. Podobno przy wyżywieniu HB jest tak zawsze, ale to moja pierwsza dalsza podróż, dlatego było to dla mnie zaskoczeniem i o tym wspominam. Płacimy od razu albo za całość przy wyjeździe z hotelu. Ceny: świetne napoje owocowe Brisa: 2Euro, piwo: 1,60Euro, cola: 1.70Euro
Atrakcje i obiekty
W cenie:
- basen wewnątrz (okrągły, średnia ok. 10m), 2 baseny na zewnątrz: duży (na oko 15m średnicy) i mały dla dzieci
- jacuzii na 6 osób
- siłownia, nawet fajnie wyposażona
- internet, jeśli ma się własny komputer. Niestety wifi ma zasięg tylko w recepcji, hallu, restauracji i barze na piętrze
Płatne dodatkowo:
- kort tenisowy
- internet (1,50 Euro/h) jeśli korzystamy z komputera przy recepcji
Ogólne wrażenia
- Hotel nie jest przeznaczony dla osób z małymi dziećmi, bo nie ma tu dla nich za dużo atrakcji.
- łóżka dwuosobowe składają się z dwóch modułów i granica pomiędzy nimi jest trochę twarda, pomaga włożenie w szczelinę koca :)
- z pokoju super widoki na ocean i wybrzeże
- łazienki bardzo fajne, nawet suszarka do włosów jest
- fanów jacuzzi i basenów w weekendy jest sporo, więc wtedy jest tłok, ale w tygodniu jest spokój i dużo miejsca
Miejscowość Sao Vicente
- kościółek z bogatymi jak na tak małą miejscowość zdobieniami
- dwa sklepy, ten nad morzem nie jest droższy od drugiego w centrum wioski (dalej od hotelu), choć ten w centrum jest dużo lepiej zaopatrzony
- 300-400m od hotelu ciąg restauracji, w których można się smacznie i niedrogo pożywić. Polecam jedną o nazwie 'Restaurante Caravela' czy jakoś podobnie: braliśmy na parę jedną porcję z dwoma nakryciami, a i tak byliśmy mocno najedzeni. Koniecznie trzeba tam spróbować Grilled Espetada (w menu również jako Regional kebab), czyli dużego szaszłyka z mięsa wołowego nadzianego na gałąź drzewa laurowego. Podawany z surówkami w cenie 10-11 Euro wystarcza dla dwóch osób. Jako starter polecam tam chleb z czosnkiem, bo podają go rewelacyjnie!
Dzień 1
1. Pobudka 4 rano, żeby na 7 być na Okęciu. Na miejscu okazało się, że mogliśmy pospać przynajmniej godzinę dłużej, bo wymóg bycia 2h przed odlotem jest mocno przesadzony :)
2. Sam lot bez żadnych komplikacji. Czarter liniami EuroCypria (20kg bagażu + 5kg podręcznego), stewardessy mówią po polsku, czas lotu: 4h40min, mimo, że na bilecie mamy lot w godzinach 9-13, to przed lądowaniem trzeba cofnąć zegar o 1h, co daje prawie 5h. Warto wziąć sobie coś do czytania :)
3. Na miejscu odbiera nas rezydent Itaki, kieruje do odpowiedniego autobusu i jedziemy z Funchal na północ. Czas jazdy ok 1h. Na miejscu okazuje się, że tylko nasza dwójka wysiada pod Estalagem do Mar, więc perspektywy wspólnego wynajmowania samochodu prezentowały się kiepsko.
4. Po zakwaterowaniu poszliśmy coś zjeść i w Caraveli wzięliśmy (błąd!) dwie grillowane Espetady, co w praktyce oznaczało, że ja zjadłem prawie półtora szaszłyka, a Ania pół ;) Napiwki można dawać, ale jak się nie da to nie patrzą krzywo i obsługują bez łaski i zwlekania. Pierwszego dnia nie daliśmy nic, bo nie byliśmy pewni jak będzie z kasą, ale potem okazało się, że nie jest tak drogo i, ku radości kelnerek, zaczęliśmy zostawiać im 10-15% :)
5. Mały spacer na rozpoznanie okolicy, wizyta w kościółku.
Dzień 2 - Sao Vicente
1. Dokładniejsze zwiedzanie Sao Vicente: spacery wąskimi i stromymi uliczkami i schodami
2. Wizyta w Centrum Wulkaniczne i Grotach św. Wincentego - http://www.grutasecentrodovulcanismo.com/en/default.asp/ . Wejście 8 Euro (dorośli), dzieci mniej. Oprowadza przewodnik mówiący po angielsku i portugalsku. Trasa prowadzi podziemnymi tunelami, które pozostały po płynącej lawie. Na końcu prezentacja multimedialna z procesu powstawania wyspy. Warto zobaczyć.
3. Pierwsza próba dotarcia do wieży dzwonniczej na wzgórzu (zdjęcie), niestety nieudana, bo zaczęliśmy się wspinać o jeden szczyt za wcześnie ;) Ale ile zdjęć z ładnymi widokami na Sao Vicente w dole porobiliśmy, to nasze :) No i była okazja zobaczyć jak wygląda wioska od tej mniej turystycznej strony: uprawy, kanał nawadniające, itp.
Dzień 3 - dalsze wyprawy dookoła Sao Vicente
1. Planowaliśmy dojść pieszo do wioski na zachód od Sao Vicente, Seixal, ale okazało się, że fajna droga nad krawędzią klifu jest zamknięta z powodu spadających kamieni, więc poprzestaliśmy tylko na zobaczeniu ładnego wodospadu tak ok. 1-2km na zachód od hotelu (zdjęcie)
2. Potem z kolei wyprawa na wschód od hotelu, aż dotarliśmy do ładnej promenady nad oceanem z fajnym zejściem na plażę i samą plażą z mniejszymi niż zwykle kamieniami, więc można się tam poopalać i spełnić obowiązek zamoczenia nóg w oceanie :)
Dzień 4 - Cabo Girao, Funchal, Monte
Pewnego wieczoru okazało się, że jednak nie jesteśmy jedynymi Polakami w hotelu, bo 2 pary przyleciały na wyspę tydzień przed nami. Podczas rozmowy z jedną z nich okazało się, że nie widzieli jeszcze Cabo Girao i słysząc, że chcemy wynająć samochód zaoferowali swoje towarzystwo wraz z partycypowaniem w kosztach (całość wyniosła 45 Euro za samochód, nie warto brać najmniejszego kaszlaka jeśli jedziemy w więcej niż 2 osoby, + 15 Euro na paliwo).
1. Najpierw godzinna jazda główną drogą na południe (Sao Vicente-Ribeira Brava) przez wiele, wiele tuneli. Tutaj widać jeszcze ślady po ulewnych
deszczach z początku roku, bo droga nie jest jeszcze w pełni naprawiona i musimy kilka razy zjeżdżać w dół do kanału, którym wytyczone są tymczasowe objazdy. Trasa do Cabo Girao jest super oznaczona, więc bez problemów tam dojedziemy. Oczywiście można poczuć przedsmak jazdy po górach, bo zaczynają się wąskie, kręte i strome uliczki. Sam klif robi wrażenie (zdjęcie), ale można trafić na większe ilości chmur i prawie nic nie zobaczyć. Na szczęście u nas pogoda była ok, więc widoki też były świetne.
2. Potem obraliśmy kierunek na Funchal i po spędzeniu kilkunastu minut na szukaniu miejsca parkingowego (większość parkingów przy uliczkach jest płatna, a w dodatku można tam stać maksymalnie 2godziny). Na szczęście kierowani wskazówkami przyjaznego sprzedawcy trafiliśmy do podziemnego parkingu, gdzie można było zostawić pojazd na dłużej oczywiście za to płacąc :)
3. Wycieczka kolejką linową na Monte, ponieważ nie mieliśmy całego dnia kupiliśmy bilet plus tylko zwiedzanie ogrodu tropikalnego. Niestety zabrakło nam czasu na obejrzenie ogrodu botanicznego. Podróż kolejką trwała 20 min, widoki ładne, ale nie zapierające tchu w piersiach. Potem zwiedzanie samego ogrodu, które
zajęło nam ponad 3 godziny, ale cały kompleks jest spory i w dodatku w środku jest muzeum sztuki afrykańskiej oraz muzeum minerałów, które także warto zobaczyć. Kilka zdjęć z ogrodu: [1], [2], [3], [4].
4. Potem zwiedzanie Kościoła w Monte oraz tylko obejrzenie jak wygląda zjazd Toboganami:
czyjeś wideo dla zobrazowania
http://www.youtube.com/watch?v=ZmGD021ofBQ)
Rada dla oszczędnych: zamiast wracać kolejką linowa w dół można zjechać toboganami (20-30 Euro za dwie osoby) lub taksówką (10Euro do centrum Funchal), więc przy tej drugiej opcji w kilka osób coś można zaoszczędzić, trzeba jednak pamiętać o kupnie biletu na kolejkę linową tylko w jedną stronę.
5. Po obejrzeniu Funchal i Monte, wracając skierowaliśmy się do Przełęczy Encumeada. Droga znów jest dobrze oznaczona, bo wracając tą samą trasą Ribeira Brava - Sao Vicente w pewnym momencie widać znak 'Sao Vicente via Encumeada', który prowadzi nas starą drogą łączącą oba krańce wyspy, ale nie jak nowa wykutą w skale, a prowadzącą przez różne wzgórza. Na samej przełęczy można różnie trafić z pogodą, towarzysząca nam para za pierwszym razem obejrzała tylko chmury i dopiero z nami mogli w pełni ocenić widoki ([1], [2]). Kolejne z miejsc, które po prostu trzeba zobaczyć.
Jadąc już do Sao Vicente próbowaliśmy dotrzeć do wspomnianej wcześniej dzwonnicy na wzgórzu, ale znów źle skręciliśmy, tym razem samochodem i skończyliśmy na wzniesieniu obok oglądając stanowisko jakiegoś ptaka :)
Dzień 5 - lewada Rabacal, Risco, 25 źródeł
1. Na ten dzień przypada wycieczka, na którą namówił nas rezydent, czyli zwiedzanie lewady Rabacal, wodospadu Risco i wodospadu 25 źródeł. Koszt 37 Euro od osoby, ale mimo różnych opinii na temat wycieczek fakultatywnych, uważam, że było warto, bo zostaliśmy zawiezieni autokarem na górę i odebrani na dole, więc nie trzeba było wracać do miejsca, gdzie stoi samochód :)
2. Sama lewada ładna ([1], [2] - w tle jakaś Niemka :),
[3]),dość ciekawe i czasami wąskie przejścia, choć te najtrudniejsze zawsze z barierkami ochronnymi. Jedyny problem to tłok na trasie, bo często trzeba było poruszać się ruchem wahadłowym, gdyż nie było się jak minąć z grupami idącymi w przeciwnym kierunku. Oba wodospady ładne, ale nie jakieś super urzekające. Całą wyprawę kończy przejście tunelem o długości ok. 800m. Warto więc mieć swoją, w miarę sensowną latarkę, bo te, które daje przewodnik świecą delikatnie mówiąc średnio.
Tunel ciemny, mokry i śliski, łatwo zaliczyć jakąś kałużę, więc spodnie mogą lekko ucierpieć. Przy wyjściu załapałem się na poczęstunek Espetadą pieczoną na ognisku przez portugalskich harcerzy/skautów. Była jeszcze smaczniejsza niż ta w Caraveli, bo pachniała dymem ogniska :)
Dzień 6 - dzwonnica na wzgórzu, ostatnie starcie
Na ten dzień zaplanowaliśmy ostateczne rozwiązanie kwestii dzwonnicy i z takim nastawieniem ruszyliśmy w jej kierunku. W górę poszliśmy uliczkami, żeby nie tracić czasu na błądzenie i po jakiejś 1,5h marszu wreszcie dotarliśmy na szczyt i mogliśmy sobie zrobić na dowód pamiątkowe zdjęcie.
Na drogę powrotną wybraliśmy zejście ścieżką i lewadą (początek po przeciwnej stronie placu z dzwonnicą niż wejście po drewnianych schodach). Ścieżka najpierw poprowadziła nas serpentyną w dół zbocza, by dotrzeć do jakiejś lewady. Sama lewada raczej nie turystyczna (zdjęcie), bo wąska, czasami przecięta powalonymi drzewami, ale właśnie z powodu tej "dzikości" dużo ciekawsza niż ładna, szeroka Rabacal. Jest kilka miejsc dość niezabezpieczonych i niebezpiecznych (wąskie schody czy obok strome zbocze w dół), dlatego z młodszymi dziećmi nie polecam.
Dorośli przy zachowaniu ostrożności i uwagi sobie poradzą. Po ponad 2 godzinach schodzenia tą lewadą doszliśmy do miejsca, gdzie przez chwilę mieliśmy obawy czy w ogóle damy radę tamtędy zejść. Do tego stopnia, że do plecaka powędrował aparat i statyw, dotąd trzymane w ręku :)
Otóż dotarliśmy do wąskich, kamiennych schodków, które prowadziły w dół pod kątem 45stopni obok płynącej lewady. Na dodatek schody były chyba rzadko używane, bo w kilkunastu miejscach stopnie zarosły roślinnością, w innym brakowało 2 stopni, a dalej jeden stopień wykazywał znacznie posuniętą niestabilność. Stwierdziliśmy jednak, że nie uśmiecha nam się powrót aż do dzwonnicy i spróbujemy przedostać się dalej. Po zejściu na czworakach, trzymając się trochę stopni, trochę drzewek rosnących obok zobaczyłem, że dalej droga jest jeszcze gorsza, bo lewada zaczyna biec jakąś półką skalną, a dalej prowadzi pod małym wodospadem. Brak śladów jakiejkolwiek ścieżki obok, tylko wykuty w skale kanał. Widząc to, stwierdziliśmy, że nie mamy wyjścia i musimy jednak wrócić drogą, którą tutaj dotarliśmy.
Na szczęście po 5-10 minutach powrotnego spaceru moja bardziej spostrzegawcza Druga Połówka zauważyła coś, co mogło być jakąś ścieżką biegnącą w bok lewady. Gdy zaczęliśmy po niej schodzić stopniowo z zarośniętej trasy zmieniła się w luksusowe schody wykute w skale, które w końcu, przez uprawy winorośli, doprowadziły nas do uliczki, którą przechodziliśmy kilka razy w ciągu ostatnich dni :) Oczywiście była to jakaś prywatna dróżka okolicznego rolnika, więc nie było żadnych znaków, że tędy można dotrzeć do lewady i potem do kapliczki, dlatego właśnie polecam wejście asfaltem, a dopiero zejście bardziej dziką trasą.
Dzień 7 - wycieczka fakultatywna do Funchal
Tego dnia mieliśmy wycieczkę po Funchal, którą dostaliśmy gratis w nagrodę za wczesną rezerwację. Jeśli nie macie jej za darmo, to nie warto jej kupować, bo zobaczycie sporo miejsc średnio ciekawych, a sporo czasu stracicie na 20-40 minutowe przerwy w zwiedzaniu, w czasie których za daleko od miejsca zbiórki nie można się oddalić.
Ale jeśli już się na nią zdecydujecie to polecam zaplanować sobie co chcecie zwiedzić w wolnym czasie, bo jedna przerwa jest dość długa (do 50minut) i w naszej grupie były osoby, które pojechały taksówką na Monte tylko po to, żeby zjechać stamtąd toboganami. Przewodnik twierdził, że nie zdążą, ale wrócili jeszcze sporo przed czasem. Można też wybrać się do miejsca w Funchal, gdzie wychowywał się znany piłkarz Cristiano Ronaldo (tu też polecam taksówkę).
Właśnie te przerwy, o których nie było mowy w opisie wycieczki, mocno mnie zdenerwowały, bo gdybym o nich wiedział wcześniej, to poczytałbym dokładniej o Funchal, żeby mieć konkretny plan co zobaczyć, a tak zmarnowaliśmy sporo czasu na wałęsanie się po mieście.
Dzień 8 - powrót
Rano śniadanie, potem pakowanie i regulowanie rachunków w recepcji, potem wylot i o 20 byliśmy w Warszawie, gdzie powitała nas fatalna i gorąca pogoda, bo ponad 30 stopni :/
UWAGI OGÓLNE
1. Z wycieczek fakultatywnych podobno warto wykupić jeszcze tą na wschód wyspy, bo można dużo zobaczyć w dość skondensowanej formie, dobre gdy mamy mało czasu na zwiedzanie.
2. Jeśli planujemy wyprawy w góry, to obuwie za kostkę, jakiś cieplejszy sweter i cienka przeciwdeszczowa kurtka są bardzo przydatne.
3. Jazda po wyspie wymaga uwagi i pokory, nie ma co szarżować, bo za barierką czeka nas przyjemne spotkanie z ziemią kilkadziesiąt metrów niżej :) No i jazda trochę męczy psychicznie, więc przy wynajmie samochodu większą grupą na dłużej, warto się zmieniać za kierownicą.
4. Ceny na szczęście nie są odstraszające: na samo jedzenie można wydać 15Euro dziennie na 2 osoby. My wzięliśmy ze sobą 700Euro, ponad stówkę wydaliśmy na pamiątki dla rodziny, a i tak przywieźliśmy ok. 200 Euro z powrotem. Oczywiście jeśli planujemy wynajmować samochód na kilkanaście dni albo wykupić sporo płatnych wycieczek, to budżet trzeba zwiększyć :)
5. Ceny "na mieście":
- obiad: 9-14 Euro, warto zamówić jedną porcję dla dwóch osób
- chleb z czosnkiem: 0,70 Euro
- piwo Coral 0,33 litra w puszcze: 0,70-0,80 Euro
- napoje: cola, fanta, itp: 1-2 Euro
- baterie AA, 4 sztuki: 3-4 Euro
6. Wino dość tanio można kupić w muzeum w Funchal (część wycieczki z 7dnia), gdzie z kuponem wejścia mamy na nie 10% rabatu. Ta sama firma i ten sam rabat jest także na lotnisku w strefie bezcłowej. Ceny win w muzeum: od 8 Euro do nieskończoności :)
7. Wynajem samochodów: można przez internet, ale warto poszukać w pobliżu hotelu biura takiej firmy, bo ceny polecanej przez Itakę 'Auto Jardim" są sporo wyższe niż np. punktu w Sao Vicente. Ceny od 40 Euro za najmniejszy samochód na jeden dzień. Im dłużej tym mniejsza cena jednostkowa.
8. Wybrane zdjęcia, ok. 140 z ponad 800 - galeria
Reklama :)
Sponsorem i patronem medialnym wyprawy jest moja firma Programatico zajmująca się tworzeniem oprogramowania na zlecenie :) Zapraszam do zapoznania się z ofertą i korzystania z naszych usług.
W razie pytań, proszę pisać :)Tomasz Dziurko edytował(a) ten post dnia 20.07.10 o godzinie 16:27