Temat: Praca we Lwowie
Anita T.:
Jestem po wstępnej rekrutacji we Lwowie na pracowika do obsługi sklepu interentowego.
szczerze jestem załamana. Żaden z kandydatów, mimo ukończenia studiow nie mówił po angielsku.
Czy to normalne?
Czy poziom nauczania jest na tak niskim poziomie, czy po prostu miałam pecha?
To nie jest normalne!
1) Z opinii kibiców odwiedzających Lwów w czasie EURO 2012 - wszyscy byli zaskoczeni wysokim poziomem znajomości angielskiego zarówno wśród stuartów jak i personelu w knajpach. Więc może tutaj należy szukać!?
2) I nie jest to pech jak piszą niektórzy, gdyż kandydaci zgłaszają się zazwyczaj z kwalifikacjami odpowiednimi do atrakcyjności stanowiska - czyli jeśli zgłosimy ofertę na sprzedawcę do sklepu odzieżowego z dwoma językami i wyższym wykształceniem to szanse na takiego kandydata, nie trudno domyślić się... Co absolutnie nie oznacza, że we Lwowie nie ma kandydatów z 2 językami i wyższym wykształceniem, no chyba że zaoferujesz pensję kierownika w korporacji. Czy nie tak? Należy zweryfikować treść ogłoszenia i dostosować do oczekiwań Twojego "targetu" (np. nazwę stanowiska, mniej obligatoryjne wymagania, zostawić kandydatowi minimum elastyczności, warto ocenić atrakcyjność swojej oferty i jej adekwatność do wymogów (nie podałaś innych wymagań, być może one są hamulcem).
3) Oprócz w/w należy zwrócić uwagę na "kanał rekrutacji" gdzie ogłaszasz się, która agencja pomaga. We Lwowie dominują mocno zakorzenione zwyczaje małych wspólnot (90% współczesnych lwowian wywodzą się z małych wiosek) - "swój do swego po swoje". Więc jeśli agencja byle jaka to jest szansa, że na siłę " wciskają" kandydata z podwórka" (krewnego przyjaciółki, syna sąsiadki itp.) a nuż przejdzie..
4) We Lwowie gdzie jest znikomy udział korporacji międzynarodowych w których zwykły specjalista musi rozmawiać po angielsku, i rynek pracy nie wykreował jeszcze "byle kogo z językiem" do "byle jakiej pracy" stąd na pewno kandydaci inaczej się cenią niż np. już w Kijowie
Jurek P. edytował(a) ten post dnia 07.09.12 o godzinie 12:38