Temat: Lubelak w Warszawie
Ja sobie cenię ten "dyskretny urok prowincji", mimo, że dla ludzi z moim wykształceniem Lublin jest wyjątkowo mało przyjazny /nie oszukujmy się, dziennikarstwo - reklama - PR - e-marketing i tym podobne są u nas rozwinięte trochę w innym kontekście niż w wawie). Po studiach nie chciało mi się wyjeżdżać i tłuc po stancjach tylko po to, żeby więcej zarabiać, bo przecież nie z miłości do warszawskiej syrenki. Tak, zostałam tu z lenistwa i wygody i mi z tym dobrze. Lublin się odwdzięczył, bo pracę znalazłam od razu, w dodatku ją lubię i nie odczuwam szczególnego zacofania umysłowego z powodu lokalizacji. Zresztą, jak ktoś już wyżej zauważył, w sieci można pracować wszędzie. A moje życie wygląda dobrze, nie muszę stać w korkach dwie godziny dziennie, bo do pracy idę 20 minut, dzięki temu mam więcej czasu na to żeby pożyć i to pożyć z ludźmi, którzy też mają dla mnie czas.
Jesienią się zawahałam - wysłałam 1 sztukę CV, co zaowocowało 1 rozmową i 1 ofertą pracy. Na początku wydawało mi się, że to jest dobra oferta, ale przeliczyłam wszystko i wyszło mi, że jeśli będę chciała żyć na tym samym poziomie, co tutaj /czyli np wynająć samodzielne mieszkanie/, to siedząc w pracy lub podróżując służbowo będę spędzać połowę więcej czasu w pracy niż do tej pory dla marnych kilku stówek plus ewentualne premie i kiedyś podwyżka. Stwierdziłam, że nie ma mowy, pracodawca jeszcze 2 razy podniósł stawkę - chyba myślał, że to negocjacje (człowieka z Lublina to zadziwia), ale dalej się nie opłacało.
A teraz mam jeszcze kilka powodów, żeby tu zostać.