Temat: Schwarzenegger przyjedzie do Łodzi
Łukasz Bartodziejski:
Izabela Roksana F.:
Mozna przytoczyc wiele powodow, ale jednym z wymowniejszych jest to, ze poziom tolerancji w naszym kraju jest bardzo niski. Kiedys czytalam o tym jedynie w magazynach opiniotworczych, ogladalam w telewizji lub czasami slyszalam jakies brzydkie slowa jadac tramwajem ALE dopiero po akcji Kolorowej Tolerancji podczas ktorej zamalowywalam napisy i swastyki na murach lodzkich kamienic, a dwa tygdonie pozniej zobaczylam prawie takie same tylko wieksze, zlosliwie namalowane sprayem w tym samym miejscu to dostrzeglam, ze aktualnie problem antysemityzmu w naszym miescie jest wiekszy niz podejrzewalam. Wlasnie dlatego mysle, ze jezeli opinia publiczna skupia sie jedynie na wizycie dawnego gwiazdora, to czym bardziej jest sie o co martwic. Zamiast polowania na autograf warto poswiecic czas na refleksje dotyczace Litzmannstadt Ghetto i tego co nam z tamtych czasow zostalo, niestety na murach, niestety w zargonie dresow, niestety w nas samych skoro przechodzimy obok tego obojetnie...
problem antysemityzmu czy po prostu glupi ludzie chcieli ci zrobic na zlosc.
Nic tak nie uaktywnia sprayowych malarzy, jak tego typu akcje. Cel takich manifestacji ma głównie charakter medialny - owszem korzystają na tym ci, którzy przy okazji dowiedzą się trochę o innej kulturze, historii miasta i jego mieszkańców. Inni zapamiętają tylko, że takich napisów nie można robić, bo tolerancja, natomiast dla debili to tylko woda na młyn.
Samo słowo: tolerancja jest słowem niezbyt fortunnym, a nawet paskudnym w relacjach międzyludzkich.
Śmiem twierdzić, że pokłosie "kolorowej tolerancji" w formie jeszcze większych kaligrafii na zamalowanych miejscach, ideologicznie nie ma niczego wspólnego z antysemityzmem. Inna sprawa, że odwiedzający nasze miasto zagraniczni goście, mają w tej kwestii odmienne zdanie i tego im się nie wytłumaczy. Pozostaje edukować, albo obcinać łapy - zamalowywanie nic nie da.