Temat: OKNA - kupno - jakie polecacie firmy ?
Gorąco przestrzegam przed firmą Budvar Centrum SA ze Zduńskiej Woli. W Łodzi mają dwa salony sprzedaży: przy ul. Kopcińskiego i Łagiewnickiej.
Najpierw z premedytacją zostałam wkręcona w związku z terminem realizacji. Poprosiłam o ofertę na piśmie (emailem)na moje konkretne zapotrzebowanie. I otrzymałam informację, że oczekiwanie na montaż to 6 tygodni od dnia podpisania umowy. Gdy byłam w salonie i tę umowę podpisywałam, sprzedawca cały czas przekonywał mnie, że oczekiwanie nie trwa zwykle dłużej niż 5 tygodni, ale dla bezpieczeństwa mówią o 6. Fakt, moja wina, że nie sprawdziłam w chwili, gdy składałam podpis. Ale nie przyszło mi do głowy, że to dziewczę mówi jedno, a do umowy wpisuje coś innego.
Owe 6 tygodni przypadało na 20 września i naturalnie nikt nie zadzwonił. Zrobiłam to ja. Pani obiecała sięgnąć do umowy i do mnie oddzwonić. Oczywiście nie oddzwoniła, następnego dnia, po moim ponownym telefonie rano, historia się powtórzyła. Na koniec dnia zadzwoniłam trzeci raz i wtedy już nie bawiąc się w uprzejmości zażądałam informacji. I dostałam: że termin mam na 30 września w umowie i mam czekać. Wtedy sprawdziłam i prawie spadłam z krzesła z wrażenia.
Ale ok, zacisnęłam zęby.
30 września owszem, jakaś pani zadzwoniła, ale że jakość okien zakwestionowała kontrola jakości i wróciły na produkcję, a montaż przesunie się o tydzień. Ale za tydzień, 7 października już nikt nie pofatygował się z informacją. W poniedziałek, 10 października, również cisza. Więc wysłałam email, że albo okna całkowicie zamontowane będą do 15 albo wycofuję się z umowy. I znowu cisza.
14 października zadzwoniła jakaś pani dyrektor operacyjna i radośnie obwieściła, że okna drugi raz wróciły na produkcję ze względu na swoją wadliwość. I przez jakieś 40 minut przekonywała mnie, że teraz już wszystko będzie w porządku, bo ona przejęła sprawę i będę informowana na bieżąco i traktowana przyzwoicie. Ustaliłyśmy, że w następny poniedziałek, czyli 17 października zadzwoni, żebyśmy uzgodniły konkretny termin. Montaż to w sumie dwa dni nieobecności w pracy i wyraźnie jej tłumaczyłam, że moje obowiązki nie pozwalają mi bez odpowiedniego planowania tygodnia pracy tak po prostu zrobić sobie dwa dni wolne.
Oczywiście nie zadzwoniła. I właściwie wtedy już ostatecznie podjęłam decyzję o rezygnacji z umowy. I oto w środę około godziny 16.30 zadzwonił pn monter, że następnego dnia rano przyjeżdżają do mnie z oknami. Odpowiedziałam, że żadnego montażu nie będzie.
Ponownie zadzwoniła pani dyrektor operacyjna, tym razem już nie przepraszając i prosząc o wyrozumiałość, ale z pogróżkami, że jeśli nie podam terminu, to i tak zapłacę im za te okna. Kwota 8 tysięcy.
Całą historię kontaktów opisałam w piśmie do zarządu firmy. Dostałam odpowiedź, że faktycznie miałam prawo do negatywnej oceny firmy, ale proszą o ponowne negocjacje i proponują 500 zł rabatu. Co mnie szczerze rozbawiło. Nie lubię być traktowana jak pieniacz, któremu trzeba rzucić ochłap. Nie chciałam rabatów, świadomie podjęłam decyzję o wyborze okien za taką wartość i byłam na to przygotowana. Chciałam realizacji umowy.
Tego samego dnia, co email od zarządu, przyszło też pismo od pani dyrektor operacyjnej, w którym znowu straszyła mnie obciążeniem kosztami produkcji. Ale ja nie jestem strachliwa, nie ja nie dotrzymałam warunków umowy, nie ja manipulowałam terminem realizacji.
Mimo trzykrotnego żądania zwrotu zaliczki (1500 zł) firma Budvar Centrum SA nie zwróciła pieniędzy, nie odezwała się, a ja już przekazałam sprawę do prawnika i oczywiście pozew wysłany zostanie do sądu. Nie stać mnie na takie prezenty dla nieuczciwych firm.